​CYCPLUS AS2 ULTRA sprawdzony

Mini pompki elektryczne ostatnio stały się bardzo popularne. Jakiś czas temu głownie za sprawą pewnych chińskich portali sprzedażowych, głównie kojarzących się z 40 rozbójnikami albo tego drugiego z krótszą nazwą. Dzisiaj znajdziemy je w wśród akcesoriów w ofercie wielu mainstreamowych brandów. Moją uwagę przykuła firma Chengdu Chendian Intelligent Technology, której produkty pod marką CYCPLUS pojawiły się w wielu testach na platformie YouTube plasując się albo na szczycie rankingu albo w czołówce. Zaciekawił mnie temat i postanowiłem do nich napisać. Dwa dni póżniej ich najnowszy model AS2Ultra pojawił się u mnie na biurku.

CYCPLUS AS2 ULTRA to ukoronowanie całej linii mini pompek elektrycznych tej marki. Znajdziemy w niej model podstawowy pod nazwą AS2, następnie AS2 Pro, AS2 Pro Max oraz AS2 Ultra, który jest rozwinięciem pomysłu zawartego w modelu AS2 Pro. Czym się one różnią?

AS2 - Model podstawowy, który miał być lekki i kompaktowy, jednak nie posiada wyświetlacza i może być stosowany jako narzędzie awaryjne dla kolarzy szosowych.

AS2 Pro - Bazując na budowie poprzednika, model ten posiada cyfrowy manometr i zwiększoną pojemność baterii zachowując jednocześnie niską wagę i kompaktowe rozmiary. To czyni ją idealnym wyborem zarówno w sytuacjach awaryjnych jak i codziennym użytkowaniu.

AS2 Pro Max - Jest nieco większa od poprzednich modeli posiadając baterię która pojemnością powinna obsłużyć także opony rowerów górskich a nawet motocyklowych. W dalszym ciągu to jednak kompaktowe rozwiązanie.

AS2 Ultra - Najlżejsza w całej kolekcji - w przeciwieństwie do swoich poprzedników z aluminiową obudową, tu zastosowano magnez, dzięki czemu udało się zejść z wagą do 87g (mnie waga pokazała 88g). Najbliższy jej parametrów model Pro waży 120g. Dedykowana dla użytkowników dla których najważniejsza jest efektywność bez poświęcania energii.

Szczegóły techniczne widzicie w tabelce poniżej.

Co w opakowaniu?

W zestawie znajdziemy mini pompkę, silikonowe etui, wężyk z końcówką Schrader, przejściówkę na Prestę, króciec do pompowania piłek, wodoszczelny woreczek, kabelek USB-C, zapasową uszczelkę oraz instrukcję obsługi w kilku językach. Z racji tego że już jakiś czas temu przeszedłem z zaworami na Schwalbe Clik Valve, nakręciłem stosowną końcówkę na wężyk i zacząłem sprawdzać jak się to urządzenie sprawuje.

W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że do napompowania opon wężyk nie jest potrzebny, ponieważ głowica pompki jest zaopatrzona w elementy umożliwiające obsługę zaworów Presta i Schrader, ale ponieważ urządzenie się dość mocno nagrzewa w trakcie pracy, polecam korzystanie z wężyka. Poza tym to dużo wygodniejsze rozwiązanie. Dla tych z Was którzy w swoich rowerach korzystają z dętek wykonanych z TPU, już na pierwszej stronie instrukcji znajdziecie informację, że w tym przypadku korzystanie z niego jest nieodzowne, ponieważ może dojść do uszkodzenia wentyla w wyniku wysokiej temperatury. Z tego samego powodu zalecam korzystanie z urządzenia umieszczonego w silikonowym etui.

Wykonanie

Stoi na bardzo wysokim poziomie. Samo urządzenie, bardzo minimalistyczne, jest wykończone nadzwyczaj starannie, dokładnie spasowane, a wszystkie akcesoria i użyte w nich materiały reprezentują ten sam poziom. Jeśli ciągle macie przed oczami "wynalazki" kupione przez Waszych znajomych na wspomnianych platformach sprzedażowych "bo było tanio", to to urządzenie nie ma z nimi nic wspólnego. To jest wysoka półka, co znajduje swoje odbicie w cenie, ale zdecydowanie warto za to zapłacić.

Obsługa

Sama obsługa jest banalnie prosta. Na pompce znajdziecie ekran i trzy przyciski - pierwszy od góry do włączania pompki i startu pompowania, a dwa poniżej z + i - jak się domyślacie do ustawiania żądanego ciśnienia. Aby zmienić jednostkę ciśnienia z PSI na Bar i odwrotnie naciskamy + i - jednocześnie. Na wyświetlaczu znajdziecie również informacje w postaci trzech słupków o stanie naładowania baterii. Przed rozpoczęciem zabawy ładujemy baterię do pełna i możemy zaczynać.

Samo ładowanie przebiega dość szybko i trwa 18 a w zasadzie 25 minut. Czemu tak?  Tak się składa, że do ładowania urządzenia korzystałem z kabelka z wyświetlaczem pokazującym pobór mocy przez urządzenie. Większość czasu jest ono ładowanie z mocą 11W (5V - 2,1A), szczytowo dochodząc do 12W. Po 18 minutach wszystkie słupki już się świecą, ale zauważyłem że urządzenie jeszcze pobiera prąd. Jest on coraz mniejszy by po 25 minucie spaść do zera.

Jest to też dobra wiadomość dla tych z Was mających ewidentnego pecha w trasie i łapiących kapcie jednego za drugim. Nawet jeśli bateria w urządzeniu się wyczerpie, każdy, ale to dosłownie każdy najbardziej kiepski powerbank naładuje Wam to w tym samym czasie. Pod warunkiem oczywiście że jest naładowany. No i że macie go ze sobą.

Pora wypróbować urządzenie

Producent w ulotce podaje że bateria wystarcza na naładowanie dwóch opon 29x2,2 do 40 PSI albo jednej do 50 PSI. Ja korzystam z opon 29 i 27,5 w rozmiarach 2,5 - 2,6 cala i jak napompuję do 32 PSI (2,2 bara) to już opona jest twarda jak kamień i pomimo sporej wagi roweru (elektryczne enduro 180 skoku) i mojej równie niemałej, w terenie jest to zdecydowanie za dużo. Dużo bardziej optymalnym ciśnieniem w moim przypadku jest 1,8 bara czyli jakieś 26 PSI, co zresztą potwierdzają mi czujniki Schwalbe Airmax zamontowane na kołach.  Czas pompowania opon w moim przypadku to była 1 minuta i 33 sekundy dla ciśnienia 2,2 bara i równo 1 minuta dla ciśnienia 1,8 bara. To naprawdę dobry wynik, porównywalny z pompką podłogową HV i o niebo lepszy od HP. Jednak możesz to robić, biorąc w tym czasie łyk espresso i zagryzając pysznym ciastkiem, zamiast machać pompką jak rolnik cepem.

Na ile starczy bateria w takim przypadku jak ja?  Na 3 koła bez żadnego problemu, a w przypadku pompowania do 1,8 bara, energii starcza prawie na 4, jest więc to wynik lepszy niż bardzo dobry i zdecydowanie przerósł moje oczekiwania, jakie miałem względem tego maleństwa.  Postanowiłem sprawdzić tą pompkę jeszcze raz ale inaczej. Zamiast pompować koła raz za razem, jak poprzednio, postanowiłem po każdej próbie dać jej wystygnąć i odpocząć. Efekt? Napompowane 4 koła 29 cali do ciśnienia 1,8 bara. Za piątym razem dojechała w okolice 1 bara i podziękowała za współpracę. Pora na ładowanie. Nie byłbym sobą jednak, gdybym nie pokusił się jeszcze o testy na Level Extreme, czego raczej nikt normalny nie będzie robił.

Pierwszy z nich to próba wstrzelenia opony TLR na obręcz. Próba udana, choć sam nie wierzyłem w to że się uda, mając w pamięci próby z pewnym kompresorem, którego pokonała moja pompka, którą regularnie wrzucałem opony bezdętkowe na obręcze. Jednak to jest pompka podłogowa typu HV, co przekłada się na spore ilości powietrza jakie przez nią przechodzą. Przy dużym tempie pompowania, powietrza idzie naprawdę sporo. Jednak testowane urządzenie zasysa powietrze przez otwór na port USB, który do wielkich nie należy, a pomimo to dało radę. Ręki sobie uciąć nie dam, że tak będzie w przypadku każdej opony, ale tu akurat się udało. Dla niedowiarków podaję konfigurację - obręcz DT Swiss H1900 i opona CST Gravateer 29x2,5 cala. Sprawdźcie sami.

Drugim testem była pomoc znajomemu, który potrzebował uruchomienia roweru, żeby zaktywizować się ruchowo. Koleś ma 150 kg wagi i musiałem napompować jego oponę MTB do 4,5 bara czyli około 65 PSI. Według Airmaxa powinno być 4,8, ale już nie chciałem przeginać, biorąc pod uwagę co było napisane na oponie. Także i tym razem test zakończony powodzeniem, choć jak zobaczyłem rower na którym ma jeździć, postanowiłem poświęcić mu trochę więcej czasu i doprowadzić go do stanu używalności.

Podsumowanie

AS2 Ultra to urządzenie które zwyczajnie powinieneś mieć, jeśli chcesz łatwo i szybko napompować swoją oponę. Jak każda rzecz ma swój obszar w którym sprawdzi się lepiej lub gorzej. Jak to wygląda moim zdaniem?

Jako pompka domowa - bardzo dobrze. Świetnie jest jeśli posiadacie czujniki Schwalbe Airmax i przed wyjściem na rower sprawdzicie sobie jakie macie ciśnienie i uzupełnicie szybko niewielki ubytek. Tak, większy też.

W trasie - idealnie. Machanie ręczną pompką to zabawa dla cierpliwych i o dobrej kondycji. Jeśli jednak nie chcecie marnować siły i czasu na męczenie się z tradycyjną pompką to jest to rozwiązanie dla Ciebie. Do tego zmieści się wszędzie i waży tyle że nawet jej nie poczujesz w plecaku, sakwie czy z czym tam jeździsz.

Na wyścigu - średnio. Chyba że masz taką przewagę nad kolejnym zawodnikiem, że możesz sobie pozwolić na 1-1,5 minuty odpoczynku (pomijając inne rzeczy które zmusiły CIę do zatrzymania). W przeciwnym razie nabój CO2 załatwia sprawę w 9 sekund. Jednak nabój wystarcza na 1 raz, a w tym przypadku masz zapas na minimum 3 koła. No ale co poradzę jak ktoś ma pecha.

Rozwiązań tego typu na rynku jest już wiele. Mini pompki elektryczne znajdziecie w wielu ofertach. Różnią się one marką, wykonaniem, użytymi materiałami a co za tym idzie i ceną. Warto się zastanowić przed zakupem, na który produkt wydasz zarobioną kasę. W przypadku CYCPLUS otrzymujesz wysokiej klasy urządzenie wykonane z aluminium lub w omawianym przypadku magnezu z wysoką starannością od producenta, który moim zdaniem wyrasta na lidera tego segmentu rynku. Czy warto kupić tą pompkę? Moim zdaniem tak.

Zalety znamy, ale czy urządzenie ma jakieś wady?

Ma. Dokładnie trzy. 

Pierwsza z nich to hałas - urządzenie jest bardzo głośne, więc zapomnijcie o tym mieszkając w bloku, że późnym wieczorem albo wcześnie rano, napompujecie sobie opony bez zwracania na siebie uwagi sąsiadów. Z drugiej strony, czy widzieliście kiedyś cichy kompresor?

Druga to wodoodporność, a w zasadzie jej brak. W zestawie znajdziecie woreczek, w którym producent zaleca przewożenie urządzenia. Jeśli nie macie wodoszczelnych plecaków lub sakw to dobre rozwiązanie, choć lepiej by było zrobienie urządzenia wodoodpornym. 

Trzecia to cena. Tanio nie jest. Za opisywane urządzenie trzeba wyłożyć 102 euro, co nie jest niską kwotą, ale z drugiej strony stać Was na kupowanie tanich rzeczy? Lepiej kupić raz a dobrze. No chyba że wypuszczą coś jeszcze lepszego to wtedy wydasz kasę dwa razy... albo trzy...

Dziękuję Leni i Angela za szybkie dostarczenie pompki do testu.


o autorze

Paweł Waloszczyk

Twórca portalu, absolwent Politechniki Śląskiej który zamiast pisać o tym co zrobić by sprzęt rowerowy był lepszy, co robił przez ostatnie lata, postanowił sam się za to zabrać. Pasjonat nowych technologii i materiałów. 

Powiązane posty


komentarze

Powiązane treści

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl