
Niebezpieczne, nielegalne pseudorowery elektryczne. Polskie Stowarzyszenie Rowerowe domaga się egzekwowania przepisów
Rozpędzają się do 50 km/h, nie spełniają norm i coraz częściej pojawiają się na ścieżkach rowerowych i chodnikach. Nielegalne pseudorowery elektryczne to realne zagrożenie dla bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego. Polski rynek jest zalewany przez pojazdy, które choć często nazywane są rowerami elektrycznymi, z prawnego i technologicznego punktu widzenia absolutnie nimi nie są. O możliwych rozwiązaniach tego problemu eksperci i przedstawiciele ministerstwa infrastruktury rozmawiali podczas webinaru zorganizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Rowerowe.
PSR od miesięcy nagłaśnia ten problem. W ramach licznych działań mających na celu budowanie świadomości o skali problemu i możliwych zagrożeniach stowarzyszenie zorganizowało webinar „Nielegalne pseudorowery elektryczne – jak zadbać o bezpieczeństwo na drogach?”. Była to pierwsza tak kompleksowa i merytoryczna debata, łącząca głos branży, administracji rządowej oraz instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.
Legalny rower elektryczny – czyli jaki?
Legalny rower elektryczny jest precyzyjnie zdefiniowany w obowiązujących przepisach. To pojazd wyposażony w silnik o nominalnej mocy 250W, który wspomaga jazdę wyłącznie podczas pedałowania i tylko do prędkości 25 km/h, nie ma zatem manetki gazu. Można na takim rowerze rozwinąć wyższą prędkość, ale już bez wspomagania silnika.
Każdy rower musi spełniać wymagania odpowiedniej normy, Rozporządzenia UE oraz Ustawy Prawo o ruchu drogowym. Brak spełnienia tych wytycznych powoduje, że pojazd przestaje być rowerem w rozumieniu przepisów, a staje się pojazdem silnikowym – co wiąże się z koniecznością jego rejestracji, obowiązkowym ubezpieczeniem OC, zakazem poruszania się po ścieżkach rowerowych, wymogiem posiadania prawa jazdy oraz stosowania homologowanego kasku motocyklowego. Warto pamiętać, że w razie wypadku z udziałem takiego nielegalnego pojazdu, żadne OC nie pokryje kosztów szkody, a w grę mogą wchodzić dodatkowe konsekwencje prawne z tytułu poruszania się nielegalnym pojazdem.
- Ramy prawne i normy są jasno określone i precyzyjnie definiują, czym jest legalny rower elektryczny. Problemem, który do tej pory obserwowaliśmy, był brak skutecznego egzekwowania tych przepisów. Pionierskie akcje policyjne w Krakowie i Warszawie dają nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy – mówi Mateusz Pytko, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rowerowego.
W trosce o bezpieczeństwo Polskie Stowarzyszenie Rowerowe od wielu miesięcy podejmuje działania – zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej – mające na celu przeciwdziałanie pseudorowerom. Oprócz licznych spotkań z decydentami, przedstawicielami administracji i branży, PSR prowadzi także szeroko zakrojone działania informacyjne w mediach i regularnie publikuje informacje w mediach społecznościowych, które mają na celu zwiększenie świadomości społecznej i presji na skuteczne egzekwowanie przepisów.
- Nasze konsekwentne działania zaczynają przynosić efekty i dają nadzieję na realne zmiany oraz poprawę bezpieczeństwa. Działamy wielotorowo – począwszy od spotkań z przedstawicielami Ministerstwa Infrastruktury, Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i OLAF, przez interwencje w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, po bezpośredni kontakt z platformami sprzedażowymi – dodaje Mateusz Pytko.
Jak pseudorowery elektryczne trafiają na polski rynek?
Import nielegalnych rowerów elektrycznych do Unii Europejskiej może odbywać się często za pomocą zróżnicowanych metod oszustw celnych. Do tej pory OLAF ujawnił m.in. stosowanie niewłaściwych kodów taryfy celnej pozwalających na obejście ceł antydumpingowych – np. zgłaszanie e-rowerów jako mebli ogrodowych czy zabawek, co utrudnia wykrycie nieprawidłowości. Jedną z wykrywanych przez OLAF praktyk jest także fałszowanie kraju pochodzenia towaru – towary z Chin były „przerzucane” przez państwa trzecie, takie jak Turcja, Tajlandia czy Malezja, a następnie importowane jako produkty już niechińskie z nową dokumentacją. Tym sposobem omijane były cła antydumpingowe nałożone na rowery pochodzenia chińskiego. OLAF ujawnił również przypadki klasycznego przemytu oraz nadużyć procedur celnych, np. procedury tranzytu i manipulacji dokumentacją, jak również omijanie podatku VAT. Wszystkie te działania miały na celu uniknięcie obowiązujących opłat i norm, a w efekcie – wprowadzenie na rynek pojazdów, które mogły być nielegalne i niebezpieczne.
- Nie ukrywamy, że skala problemu może być poważna. Tylko jedno z naszych dochodzeń – przerzut rowerów z Chin przez Turcję – wykazał straty na poziomie 42 milionów euro. Sporo tej kwoty udało się odzyskać. W innej sprawie OLAF-u, w kilku składach e-commerce, znajdujących w jednym z polskich miast, zabezpieczono 20 tysięcy nielegalnie sprowadzonych rowerów elektrycznych. Taka liczba jednośladów wypełniłaby aż 80 kontenerów. OLAF prowadzi obecnie blisko 100 dochodzeń, z czego część dotyczy oszustw związanych z e-rowerami – podkreślał w trakcie webinaru Józef Król, przedstawiciel Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF).
Realne zagrożenia i konsekwencje
Brak świadomości użytkowników, łatwa dostępność i brak kontroli powodują, że po polskich ścieżkach i chodnikach porusza się coraz więcej nielegalnych pseudorowerów elektrycznych. Sprzęt wątpliwej jakości i przeciążone komponenty prowadzą do szybszego zużycia i większego ryzyka awarii. Brak dostosowania technicznego oznacza zagrożenie nie tylko dla użytkowników, ale i dla pieszych czy rowerzystów korzystających ze wspólnych przestrzeni, zwłaszcza, że rowerzyści pędzą na tych pseudorowerach z prędkościami nawet powyżej 50 km/h.
Oprócz zagrożeń bezpieczeństwa nielegalne pseudorowery elektryczne niosą za sobą poważne konsekwencje prawne – zarówno dla użytkowników, jak i sprzedawców. Użytkownicy mogą być pociągnięci do odpowiedzialności za wykroczenia, przestępstwa, a także ponosić skutki w razie wypadków – od grzywien, przez utratę prawa jazdy, aż po odpowiedzialność cywilną i utratę ochrony ubezpieczeniowej. Sprzedawcy narażają się na zarzuty współudziału w przestępstwie administracyjnym, podżegania do przestępstwa, a także odpowiedzialności za szkody – cywilne i materialne – i utratę ochrony w ramach polis OC przedsiębiorcy.
- Jednoznacznie sprzeciwiamy się wszelkim nielegalnym modyfikacjom rowerów elektrycznych, których celem jest zwiększenie mocy lub prędkości pojazdu z naruszeniem obowiązujących norm. Nasze silniki są wyposażone w specjalne oprogramowanie, które automatycznie wykrywa próby manipulacji. W przypadku wykrycia takich działań system generuje błąd E275. Jeśli użytkownik nie usunie nielegalnej modyfikacji, wspomaganie elektryczne zostaje automatycznie wyłączone po kilku ostrzeżeniach i rower z elektrycznego staje się klasyczny. Oczywiście jednocześnie użytkownik traci rękojmię i musi ponieść koszty naprawy, którą tylko my możemy wykonać. W Polsce mamy do czynienia z próbami nielegalnych modyfikacji silników w rowerach elektrycznych. To pokazuje potrzebę realnej egzekucji istniejących przepisów – mówi Marcin Śniegocki, Managing Director, Shimano Region North East Europe.
Czas na egzekwowanie przepisów i edukację
Rozwiązania prawne już istnieją, chociaż coraz częściej pojawia się w dyskusji mowa o zaostrzeniu kar. Obecnie potrzebne jest skuteczne egzekwowanie już dostępnych przepisów, dzięki kontrolom, a także spójne działania różnych instytucji oraz budowanie świadomości wśród użytkowników. Tylko wtedy możliwe będzie wyeliminowanie niebezpiecznych pseudorowerów elektrycznych z przestrzeni publicznej i zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom ruchu.
komentarze