MuckyNutz Mugguard - recenzja

Jesień to pora kiedy wybierając się na rower częściej patrzymy na prognozę pogody, czy aby po powrocie z treningu lub przejażdżki będziemy w takim samym stanie jak na niego wychodziliśmy. Niezbędną rzeczą stają się błotniki, które w widoczny sposób mogą nam w tym pomóc. 

Celowo użyłem słowa "widoczny", bo nie wszystkie modele oferowane na rynku są, nazwijmy to ładne. Owszem całkiem sporo jest konstrukcji, które albo są bardzo minimalistyczne i dobrze wkomponowują się w nasze rumaki, dyskretnie oplatając koła, ale też widziałem bardzo wiele konstrukcji, które być może są i skuteczne, jednak odrzucają wyglądem. Przykłady? SKS Mudrocker zarówno przedni jak i tylny które są wręcz monstrualne, podobnie jak Zefal Deflektor RS75 oraz Topeak Defencer XC1. Nie można się przyczepić do stopnia ochrony w tych modelach, ale do wyglądu już tak, i to bardzo. 


Z drugiej strony barykady mamy konstrukcje, które minimalnie ingerują w wygląd typu Simpla IQ. Czy jest coś pośrodku? Tak.

Błotniki MuckyNutz serii Mugguard

Dzięki uprzejmości firmy Bikeline, polskiego dystrybutora tej marki, miałem przyjemność sprawdzić te błotniki i powiem, że jestem pod dużym wrażeniem stopnia przemyślenia tego rozwiązania.

Trochę opisu gdzie i z czego są zrobione. Każdy MugGuard jest wyprodukowany w Wielkiej Brytanii z 100% zrecyklingowanego plastiku. Brzmi dobrze. W końcu wszyscy dbamy o ekologię. W tym przypadku tej dbałości jest sporo, ale po kolei.

Zacznijmy od przodu bo jest tu dużo mniej opowiadania. Prosty błotnik mocowany na taśmę velcro, którą dostajemy w zestawie do przycięcia na potrzebną długość. Ja do testu użyłem "trytyek" i pewnie wielu z Was postąpi tak samo, bo można je dużo mocniej zacisnąć, co powoduje że błotnik nie będzie latał. Dwie opaski zaciskowe owijamy wokół goleni widelca, a dwie przez booster. Proste jak budowa cepa. Montowałem wersję krótką, bo bardziej mi się podoba, choć zdaję sobie sprawę, że dłuższa wersja zapewni większy stopnień ochrony. Pogodzony z myślą, że przynajmniej z paszczą przyjadę czystą, resztą niekoniecznie, zająłem się montażem tylnego błotnika.

A tu jest o czym opowiadać. MugGuard dostarczany jest w stylowej torbie wielokrotnego użytku wykonanej z plastikowych butelek z recyklingu i ozdobionej ulubionymi, autentycznymi nazwami angielskich pubów. Tak przy okazji jakbyście mieli ochotę wpaść na szklankę "izotonika". 

W środku znajdziemy kilka drobiazgów, potrzebnych do jego złożenia - część bazową błotnika, będącą jednocześnie jego krótszą wersją, wsuwkę do opcji krótkiej z logo MuckyNutz, przedłużkę do błotnika, podstawy mocowania, gumowe wkładki i zatyczki. Całkiem sporo elementów, ale to wszystko ma sens.

Zaczynamy montaż

Do podstaw błotnika wsuwamy gumowe wkładki, które będą zapobiegać ślizganiu się podstaw na ramie. Nie da się tego zrobić źle, bo otwory w nich pasują do podstaw tylko z jednej strony. Następnie w podstawę wsuwamy błotnik i na kole zębatym umieszczonym w podstawie wybieramy optymalne położenie błotnika. Przekładamy paski velcro lub opaski kablowe i przechodźmy na drugą stronę. 

Po sprawdzeniu czy kąt ułożenia błotnika jest optymalny (na zębatym kółeczku znajdziesz punkt, który wskazuje na jakim ząbku zaczepiłeś błotnik), a pozycja podstawy jest we właściwym miejscu (sprawdzamy czy nigdzie błotnik nie ma kontaktu z oponą), dociągamy "trytytki" i w zasadzie sprawa załatwiona. Pozostaje nam tylko osadzić zatyczki, które będą to wszystko trzymać w całości i gotowe. 

Prawie. Bo jeśli decydujemy się na krótką wersję błotnika, to montujemy do niego końcówkę, która zaślepi otwór w jego końcowej części. 

Po co ten otwór? Ano po to, że jeśli zdecydujemy się go jednak przedłużyć, wsuwając jego drugą część, to w ten otwór wskoczy zapadka przedłużenia, która obie części będzie trzymała razem. Proste.

Błotnik to błotnik

No niby tak, ale jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Te zaś w przypadku MugGuard zostały dopracowane do perfekcji. No prawie. Nie tylko troska o ekologię i rozwiązania techniczne oraz możliwości różnych ustawień robią wrażenie. Jest to jeden z niewielu błotników, który jest prawie niewidoczny. Wiecie o co mi chodzi... nie krzyczy z daleka - TU JESTEM!!!

Czy można coś poprawić? 

Można. Wielorazowe paski velcro trzymające błotniki na miejscu, to dobry pomysł. Nie tworzymy odpadów i mamy mocowanie idealnie dopasowane do naszej ramy. Jednak nie da się ich dociągnąć jak opasek, przez co błotnik może trochę się przesuwać.  Zrobiłbym to nieco inaczej. Bazę pasków na których znajdują się haczyki i pętelki wykonałbym z lekko elastycznego materiału, umożliwiającego naciąganie. Dodatkowo na ich brzegach umieściłbym silikonowe paski takie jak w goglach. Zyskalibyśmy dwa efekty - dokładne dopasowanie do widełek i brak możliwości zjeżdżania. Nie ma za co MuckyNutz, korzystajcie z pomysłu.

Ceny

Krótki błotnik przedni - 99,90 PLN
Długi błotni przedni - 124,90 PLN
Błotnik tylny - 169,00 PLN

Dystrybucja Bikeline.pl

Zalety

  • Dyskretny wygląd
  • Możliwość regulacji kąta
  • Wersja krótka i długa
  • Produkcja z dbałością o ekologię
  • szerokość nawet na 3 calowe opony

Wady

  • Mocowanie za pomocą pasków mogło by być nieco mocniejsze

PS. Błotniki zamontowałem w rowerze z zaprzyjaźnionej wypożyczalni. Po kilku wypożyczeniach i opiniach klientów, uzupełnię ten artykuł. Przeczytacie nie tylko moją opinię...

Możecie oczywiście nie używać żadnych błotników, ale wtedy do domu możecie wrócić w takim stanie...


o autorze

Paweł Waloszczyk

Twórca portalu, absolwent Politechniki Śląskiej który zamiast pisać o tym co zrobić by sprzęt rowerowy był lepszy, co robił przez ostatnie lata, postanowił sam się za to zabrać. Pasjonat nowych technologii i materiałów. 

Powiązane posty


komentarze

Powiązane treści

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl