MŚ-Paracycling: Mistrzostwo Świata Skrzypińskiego, reszta Polaków wysoko

Jak wiadomo kolarstwo to nie tylko MTB, o czym wiele portali zdaje się zapominać, a mamy się naprawdę czym chwalić!!!

Na Paraolimpijskich Mistrzostwach Świata w Kolarstwie Szosowym, które w niedzielę zakończyły się w kanadyjskim Baie-Comeau (o imprezie pisaliśmy jakiś czas temu), świetnie wypadli nasi reprezentanci. Najpierw srebro wywalczone przez Anną Harkowską w jeździe na czas (klasa C5) oraz bardzo wysokie lokaty pozostałych zawodników - Krzysztofa Kosikowskiego, Arkadiusza Skrzypińskiego oraz Moniki Pudlis.

Kosikowski na tandemie wraz z swoim pilotem Arturem Korcem w jeździe na czas pokonali dystans 22,8 km pokonali w czasie 30.23 min. co przełożyło się na piąte miejsce.

Arkadiuszowi Skrzypińskiemu w H3 udało się zająć 4 lokatę tracąc do podium 47 sekund. Taką samą pozycję, tyle że w H4, zajęła Monika Pudlis.
Czekaliśmy na sobotę na wyścig ze startu wspólnego, licząc na rewanż Arkadiusza Skrzypińskiego.

Wynik przerósł nasze nadzieje - Arek zdobył złoty medal w wyścigu ze startu wspólnego na Paraolimpijskich Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym.

O podziale miejsc na podium zdecydowały ostatnie metry prawie 46-kilometrowego wyścigu. Arek w finałowym sprincie zrewanżował się Jeannotowi, który poprzedniego dnia zdobył złoto w jeździe na czas.

Jak czytamy na stronie Arkadiusza:
Przez cały rok mam prawo jeździć w tęczowej koszulce Mistrza Świata i na tym bym mógł zakończyć relację. Wygrałem najbardziej widowiskowy start tych mistrzostw, przy pięknej pogodzie i ogłuszającym dopingu kibiców. Zaowocowały lekcje szefa mojego team'u Errol'a Marklein, który kazał mi patrzeć w przyszłość, szukać słabych stron rywali, być aktywnym, ryzykować. I tak zrobiłem, atakowałem pod każdy podjazd, a przypominam, że na tej pętli płasko nie było prawie nigdy (wiele treningowych godzin na podjazdach spędził ze mną trener kadry Tomasz Bartosik).
Zamęczyłem rywali, którzy kolejno odpadali. Na zjazdach 80 km/h, na podjazdach serce biło ponad 200 razy na minutę. Towarzystwa dotrzymywał mi jedynie Francuz Joël Jeannot (Mistrz Świata z czasówki), długo trzymał się także sensacyjny Kanadyjczyk Mark Ledo.
Ostatni kilometr, symuluję atak, Francuz nie wytrzymuje i poprawia. 200 m do mety jest jeszcze o całą długość handbike z przodu. Rozpoczynam właściwy sprint (trenowany z Bartosikiem za samochodem), kilka metrów przed metą jeszcze przegrywam, a na kresce jestem kilka centymetrów z przodu, szalona radość, ręce w górze. Nie potrafię opisać co wtedy czułem.

Co mi jeszcze pomogło? Wolontariuszem przy MŚ jest mieszkający obecnie w Montrealu, Szczecinianin Sławomir Szemerda, dzień przed startem dał mi swój medalik z Watykanu, z którym nigdy się nie rozstawał. Medalik pomógł, co jeszcze? Hardość? Dzień przed starem dalej mówiłem:  - Spokojnie, będzie medal. Podczas Pucharu Świata w Segovii (ESP), miałem odwagę zapytać się kanadyjskich organizatorów, czy mają nasz hymn bo będzie im potrzebny. Dziękuję doktorowi Krzysztofowi Krupeckiemu (i całej kadrze wioślarzy Tomka Kaźmierczaka), który robił nam badania, pomagał ukierunkować we właściwą stronę trening. Cały mój Team Sopur, który od dwóch lat technicznie wyprzedza nawet moje myśli, przyjaciele z drużyny. Władze K.S.I. Start Szczecin, dzięki którym tu przyjechałem (tak serio to jeszcze 2-3 tygodnie temu nie byłem pewny na 100% tego wyjazdu). Firma Vobis, na którą zawsze mogę liczyć, która od wielu lat jest moim głównym sponsorem. Wszyscy kibice, no i oczywiście Zbyszek Wandachowicz, z którym 15 lat już wspólnie trenuję, który musi na mnie codziennie patrzeć (9 miejsce na tych MŚ, przygotowywał miejsce na mój pierwszy atak jeszcze z dużej grupy). Zdaję sobie sprawę, że powinienem dalej dziękować, jednak tyle myśli krąży mi po głowie, że już nic nie wiem, przepraszam.

Gratulujemy Arku!!!

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl