Bike Maraton w Szklarskiej Porębie dla Bartka Janowskiego!
W sobotę w Szklarskiej Porębie odbyła się już szósta edycja tegorocznego cyklu Bike Maraton. Jaka była trasa i co się na niej działo - zapraszamy do relacji. Dodatkową atrakcją podczas tej edycji był zorganizowany festiwal Bike Week, gdzie każdy miłośnik dwóch kółek znalazł coś dla siebie, od kolarstwa MTB w każdej odmianie, po kolarstwo szosowe.
Start Bike Maratonu tradycyjnie zlokalizowany był przy dolnej stacji kolei na Szrenicę oraz jak zwykle do wyboru trzy dystanse: mini 23km i 550 metrów przewyższenia - i ten dystans myślę, że był do pokonania dla każdego, który coś jeździ, a chciał zasmakować kolarstwa górskiego. MEGA miało do pokonania niecałe 50km i 1400metrów przewyższenia, natomiast GIGA 72KM i 2400metrów do pokonania w pionie. Start punktualnie o 11tej, na starcie sporo mocnych zawodników, również tych, którzy nie startują regularnie w cyklu Bike Maraton - m.in. wracający po kontuzji Adrian Brzózka, Andrzej Kaiser czy Krzysztof Krzywy i oczywiście znane nazwiska walczące o jak najwyższe lokaty w klasyfikacji generalnej.
Start punktualnie o 11tej i od razu pod górę. Pierwszy podjazd po starcie nie dokonał selekcji, pierwsze przetasowania zaczęły się dopiero na kolejnych podjazdach, gdzie z przodu utworzyła się następująca grupka: Adrian Brzózka, Bartosz Janowski, Andrzej Kaiser i Michał Ficek, za nimi jechali Patryk Kaczmarczyk, Rafał Adamczyk i Mateusz Zoń. Po pierwszym technicznym singlu Patryk i Mateusz dołączyli do czołówki i tutaj należą się słowa uznania za znajomość zjazdów dla Patryka bo dobór optymalnej ścieżki był idealny.
Na kolejnym podjeździe zaatakował Michał Ficek, z nim odskoczył Adrian Brzózka, za nimi ze stratą około 20-30 sekund jechali Bartek, Patryk i Mateusz - i tak już zostało do rozjazdu. W dalszej części rywalizacji GIGA Bartek dogonił Michała (Adrian miał problemy żołądkowe) po czym zaatakował i dotarł na metę z ponad 6-cio minutową przewagą.
fot. Piotr Macek
Trzeci na mecie zameldował się Andrzej Kaiser tracąc do Bartka niecałe 10 minut.
Na dystansie MEGA rywalizacja o zwycięstwo trwała do samego końca, 1 kilometr do mety Patryk próbując zaatakować trafił w młodego zawodnika z dystansu MINI, co odebrało mu szanse na wygraną tego dnia. Dojechałem jako pierwszy do mety, z czego oczywiście bardzo się cieszę i chciałbym podziękować Patrykowi za super rywalizację na trasie i świetną zabawę na singlach! Jako trzeci na mecie zameldował się Rafał Adamczyk.
fot. Piotr Macek
Wyniki MINI:
Jeszcze kilka słów odnośnie samej trasy. Dla mnie osobiście świetna, bo chyba każdy coś znalazł coś dla siebie: szerokie szutry, super single, był i podjazd po asfalcie, a i podjazdy chyba nie tym razem nie były za strome... Trasa kompletna i typowo górska, na której nie tylko moc w nogach była potrzebna, ale i umiejętności techniczne.
Komentarz Bartka Janowskiego odnośnie trasy i rywalizacji:
"Trasa wyścigu w Szklarskiej Porębie była w tym roku ekstra. Maciej Grabek zmodernizował ją w stosunku do zeszłych lat i była to zmiana na plus gdyż było po prostu ciekawiej. Dystans giga zawierał miejsca fizycznej selekcji z dobrymi podjazdami. Na zjazdach też był ogromny fun i trzeba było się wykazać naprawdę dobrą techniką jazdy. Ogólnie maraton super zadowalający, dla kolarzy kompletnych: fetyszystów treningowych i downhillowych hardcorowców :). Sam przebieg wyścigu także pod względem sportowym był ciekawy. Jestem trochę ubity treningami, niedawno byłem przeziębiony i miałem sporo stresów. Nogi kręciły trochę opornie i w zasadzie jechałem bardziej głową :). Od startu musiałem się bardzo mocno koncentrować, na tym żeby utrzymywać mocną intensywność. Forma jest dobra, moc była pod nogami więc mimo wszystko miejsce w czołowej trójce utrzymywałem. Natomiast moja jazda była raczej pasywna i brakowało mi wyścigowej dynamiki. W momencie ataku rywali Adriana Brzózki i Michała Ficka na pierwszej rundzie mogłem w zasadzie tylko obserwować jak znikają mi z pola widzenia. Na zjazdach koncentrowałem się na płynnym pokonywaniu przeszkód a na podjazdach pilnowałem by tętno nie spadało poniżej 155 :). Punkt przełomowy miałem w okolicach 40 kilometra. W końcu się rozkręciłem się. Adrian po problemach, żołądkowych niestety wycofał się z wyścigu, natomiast chwilę później wyprzedziłem Michała. Dalej do mety gnałem na pierwszym miejscu i systematycznie powiększałem przewagę."
Michał Ficek: "Od pierwszego podjazdu razem z Adrianem Brzózką i Bartkiem Janowskim dyktowaliśmy mocne tempo, co pozwoliło nam urwać się od reszty stawki. Na jednym z podjazdów Bartek został z tyłu, a ja za wszelką cenę starałem się utrzymać koło zawodnikowi JBG2. Wyraźnie nie było to po jego myśli, gdyż bardzo mocnym tempem chciał mnie zgubić. Szarpane tempo Adriana skutecznie mnie zmęczyło, co bezlitośnie wykorzystał Bartek wyprzedzając nas obu i samotnie podążając do mety. Adrian na kilkadziesiąt kilometrów przed metą wycofał się z powodu kłopotów żołądkowych, natomiast ja straciłem cenne minuty walcząc z defektem przedniej opony. Na szczęście przewaga nad kolejnymi zawodnikami była na tyle duża, że udało się dojechać do mety na drugiej pozycji. Z ostatecznego wyniku na mecie jestem bardzo zadowolony, jednak chciałbym w końcu przełamać tą passę drugich miejsc..."
Następna edycja już za dwa tygodnie w Bielawie, na którą wspólnie z Bike Maraton zapraszamy!
Zdjęcia: Joanna Janowska
komentarze