Finał Bikemaratonu - Kielce 2011
Temperatura 8 stopni (Chciał nie chciał jechać trzeba). Spotykam Krzyśka i omawiamy plan na wyścig. Jak dla mnie, wystarczy że ukończę i będę miał czwarte miejsce. Krzysiek jeszcze walczy, więc stresuje się bardziej. Nie pomaga fakt że musiał się wracać do domu po bagaże. Po rozgrzewce ustawiamy się w cieplutkiej hali targowej (fajny pomysł na start, zwłaszcza w taką pogodę).
O ile start z hali był fajny to przejazd wokół niej a potem jeszcze raz przez nią jest zupełnie chybiony, przynajmniej z punktu widzenia uczestnika. Ciasno i ścisk ale w razie problemów nie lądujemy w krzakach tylko stajemy się integralną częścią wystawy. Widać było strach w oczach ich właścicieli. No ale w końcu udało się wjechać na właściwą trasę.
Pierwsze 15 km bez atrakcji, szkoda pisać, za to zaraz za rozjazdem zaczyna się trasa przez duże T. Podobno układali ją ludzie odpowiedzialni także za ŚLR-a a oni wiedzą co lubią tygryski. Zaczął się praktycznie około 30 km singiel z bardzo krótkimi elementami dojazdowymi (na picie i takie tam). Ścieżka nie szersza niż metr a w zdecydowanej większości węższa pełna była podjazdów, i stromych i bardziej płaskich oraz tyle samo zjazdów wywołując uśmiech na licznych hopach i zakrętach profilowanych i naturalnych i sztucznych, wykonanych zapewne przez lokalną subkulturę freeriderów i dh-owców. Oczywiście były i powody do płaczu bo liczne, naprawdę liczne kamienie robiły "kuku" oponom. Tu słowa współczucia i uznania dla Krzyśka, który trzy razy musiał używać łyżek do opon, ale ukończył.
Z mojego punktu widzenia wyścig był udany, taktyka zrealizowana i już nawet robi sie ciepło przy kompie na hali targowej, więc relacja jest świeża. Ale do sedna. Na płaskim nie zarzynałem się, a na odcinku specjalnym dawałem ile mogłem. Doszedłem nawet Marcina Piecucha co mnie lekko zaskoczyło, ale narzekał na problemy techniczne. Ostatni odcinek niespecjalny - nudny powrót na targi, nic nie napiszę o nim bo raz że nie ma co, a dwa odcięło mnie przed nim i mi trochę "kumacja" siadła.
Na chwile obecną mogę powiedzieć, że udało mi się spełnić założenia taktyczne: 4 w m2 dzisiaj i w generalce. Niestety jescze nie wiem jak dzisiaj Krzysiek zakończył sezon. Ale o tym i o wszystkich wynikach dowiecie się na : http://bikemaraton.com.pl/
Tytułem podsumowania:
- przejazd przez hale i wizja startu honorowego!!!!
- nudny początek i koniec trasy
+ organizacja itp
+ odcinek specjalny, moim skromnym zdaniem najprzyjemniejsze (nie mylić z najtrudniejsze) 30 km trasy w tym sezonie, spośród imprez które miałem okazje jechać.
Tym samym zakończył się drugi z cyklów maratonu (obok GG), który miałem w programie na ten sezon. Pozostało już tylko iść po piwo i zwiedzić targi.
Do zobaczenia za rok. AHOJ
komentarze