Po premii zostałem sam, więc jechałem dalej.
Mateusz Mucha, kozak z Krakowa reprezentujący 7R Rowmix Team przybliżył nam kulisy walki w czołówce wyścigu na długim dystansie Starachowickiej Strzały. Chłopak ma nogę, co potwierdził już wcześniej, wygrywając Open wyścig w Złotoryi. To jeden z kilku kandydatów do koszulki z orłem na piersi w kategorii M20 w tym roku.
"Do Starachowic jechałem z przekonaniem że będzie to wyścig płaski, okazało się że na 84km wyszło prawie 1500m przewyższenia a podjazd na premię górską miał maksymalnie 25% nachylenia. Ale zaczynajac od początku. Wyścig zaczął się dosyć spokojnie, na początku nie było żadnych groźnych prób odjazdu, generalnie równie tempo. Wyścig zaczął się tak naprawdę w czasie podjazdu pod pierwszą górską premię na około 17 kilometrze.
Foto : Zbigniew Świderski
Nie walczyliśmy na niej, ponieważ nie była ona punktowana na pierwszej rundzie, ale tempo i tak było wysokie i grupa się porwała. Wiedziałem że chcąc liczyć się w wyścigu i walczyć o zwycięstwo muszę być w czubie. Tak też się stało, na szczyt wjechałem jako drugi, spokojnie na kole mojego rywala. Jak można było się spodziewać po górskiej premii wyselekcjonowała się czołowa grupa około 15-20 zawodników z którą jechałem już całą drugą rundę, aż do kolejnej górskiej premii na 41 kilometrze. Wiedziałem że chcąc ją wygrać muszę być z przodu dużo wcześniej, już na technicznym i dosyć nierównym zjedzie i odcinku szutrowym poprzedzającym podjazd. Na pierwszej rundzie już tam właśnie grupa się bardzo mocno podzieliła. Moja taktyka się powiodła i podjazd zaczynam jako pierwszy ale nie dyktuję jeszcze bardzo mocnego tempa żeby się nie spalić nogi zbyt wcześnie. Poczekałem na ruch rywali. Po dłuższej chwili zaatakował kolega z drużyny Canyon i w tym momencie musiałem już reagować, doskoczyłem mu do koła i wyczekałem do ostatniego momentu żeby skutecznie zaatakować i wyjść na czoło przed kreską. Po skasowaniu pierwszej z dwóch premii na trasie okazało się że zostałem sam na czele wyścigu. Do mety było jeszcze stosunkowo daleko, nie miałem pewności czy utrzymam dobre tempo samotnie przez 45 km, dlatego zwolniłem nieco czekając aż koledzy z tyłu wezmą sie za robotę po zmianach i dogonią mnie w większej grupie. Po kilku minutach jednak dojechał do mnie jeden z goniących prowokując do ucieczki we dwóch do mety.Tego w planie nie miałem, ale zgodnie zacząłem współpracować. Troszke jednak pechowo skończyła się nasza współpraca, kolega po problemach z przerzutką zrezygnował i ponownie zostałem sam kontynuując jazdę spokojnym tempem. Po przejechaniu tak kilku kilometrów z przewagą około 200-300m na grupą która wogóle się do mnie nie zbliżała, mając "dobre nogi" postanowiłem uciekać jedna dalej sam. Kto wie, może udało by mi się dojechać do mety. Ostatecznie uciekałem na solo niecałe 30km i udało mi się powiększyć przewagę do około 40 sekund. Niestety na 3 kilometry przed lotną premią na 71km dogoniło mnie dwóch kolarzy z Warszawy którzy przeskoczyli do mnie z grupy. Złapałem trochę oddechu na ich kole i uparłem się też powalczyć na kolejnej premii, jadąc na ostatniej pozycji czyli jako trzeci wyszedłem z koła rywalom na 150m przed kreską.
Foto: Zbigniew Świderski
Po premii oczywiście poczekałem na chłopaków, bo do mety jeszcze około 15km, a wiadomo we trójkę zawsze lżej. Współpraca nam się układała do 2km przed metą. Niestety wyprzedził nas zawodnik który jako kolejny przeskoczył z grupy za nami. Przeszedł koło nas na tyle szybko, że ciężko było mu doskoczyć do koła i zyskał nad nami około 100-150m przewagi. Patrzyliśmy jeden na drugiego, nikt nie podejmował sie próby gonienia uciekiniera. Długo się nie zastanawiając mocno skoczyłem urywajac z koła dwóch zawodników w którymi wcześniej uciekałem, ale niestety nie udało mi się dogonić zwycięzcy i na metę wjechałem jako 2 Open i 1 w kategorii M20. Lekki niedosyt pozostał, ale z wyniku i mojej postawy jestem bardzo zadowolony, tymbardziej że Mistrzostwa Polski już za 3 tygodnie. Wielkie słowa uznania należą się także dla organizatorów, za świetnie zorganizowany wyścig i bardzo dobrze zabezpieczoną trasę, było to widać".
Foto: Zbigniew Świderski
komentarze