Massa Vecchia czyli toskański raj na uboczu.

Wyobraźcie sobie ścieżki legendarne jak w Anglii, dodajcie do nich pełne słońce przez większość roku, a później świetne wino i jeszcze lepszą kuchnię. To wszystko czeka na Was w hotelu Massa Vecchia w Toskanii.

Nie ma co ukrywać, hotel ten jest w Europie dość znany, przedstawiany jako wzór na konferencjach, odwiedzany przez Team Scotta, Nino i Kate. Pojechaliśmy więc na własnej skórze sprawdzić jak jest w praktyce.

Miejsce to jest dość  dobrze ukryte przed światem. Mieści się w Toskanii dokładnie po środku niczego, w małej, prze-romantycznej miejscowości Massa Marittima. Klimat tego miejsca udziela się od razu, skutkując natychmiastowym chill outem i zapomnieniem o wszystkich problemach codzienności. Morze znajduje się 20 km na zachód i widać je z góry będącej strefą Enduro. Nad morze dojdziecie łatwo samochodem, jak i rowerem.

Hotel

Sam kompleks hotelowy zajmuje „pół góry”. Pokoje i apartamenty mieszczą się w kilku budynkach o różnych standardach. Osobnym budynkiem jest jadalnia, recepcja, serwis rowerowy, wypożyczalnia. Do tego dodać trzeba odkryty basen, ogromny pump track oraz od przyszłego roku bikepark, aby się górka nie marnowała (będzie to zupełnie inna strefa niż enduro).

Standard samych pokoi plasuje się od podstawowych, lecz zadbanych, po premium.

Istniejące kilkaset kilometrów singli znajduje się na okolicznych górach. Większość z nich trzeba zdobyć samemu. Dwie lokalizacje nastawione są na Enduro i All Mountain, reszta, raczej w kierunku xc.

Dla kogo ten hotel?

W zasadzie trzeba by odpowiedzieć, dla prawie każdego. Jest to na prawdę spory komplement, nie o wszystkich hotelach mógłbym to napisać.

Na obóz przygotowawczy xc– zdecydowanie. Tym bardziej że w marcu jest spora szansa spotkać tu Team Scotta i Nino. Jest tu gdzie solidnie zrobić łydkę, bez nastawienia na podjazdy komputer pokazywał 700-1500 m w pionie dziennie, w zasadzie cały teren dokoła przypomina trasę pucharu Świata. Jest tu dziesiątki kilometrów, przygotowanych, nadzwyczaj ciekawych singletracków XC. Single nie dadzą Wam się nudzić, a teren taki motywuje niesamowicie do tego, aby cały czas naciskać na pedały i nie odpuszczać.

Dawno nie byłem tak nakręcony do naciskania jak podczas tych wyjazdów. Do wypożyczenia znajduje się też cała nowa kolekcja Spark'ów.

Na enduro bez spiny – tak tu jest gdzie zjeżdżać. Styl jest podobny jak w Walii, mamy przygotowane Single o przewyższeniu do 350 m, oraz z ciekawymi skałami o trudności do s4. Hotel, podobnie jak te w Walii, schuttluje (2 razy w tygodniu, a na życzenie więcej) pickupem. Lokalne stowarzyszenie Trail Brothers na prawdę wie o budowie ścieżek sporo, single stoją na najwyższym możliwym poziomie, walijskim nie ustępują niczym. Z głównej góry jest ich aż 8. Nawet na tych łatwiejszych sporo się dzieje.

Na szosę – Massa Vecchia zaproponuje Wam kilka wariantów gpx, po pustych, w miarę równych drogach, a gdy trzeba będzie to i carbonową szosę do wypożyczenia.

Na E-bike – a widzieliście kiedyś miejscówkę która nie nadaje się na e-bike? Szczególnie, że można wypożyczyć tu pełną gamę Scotta.

Na obóz NIE-przygotowawczy, lub z rodziną – bo najlepiej przyjechać tu na jesień i po prostu świetnie się bawić, korzystając z dobrodziejstw lokalnych winnic. Jest to również jedno z lepszych miejsc na wyjazd z rodziną. Basen, morze, pumptrack i możliwość urwania się na pół soczystego dnia enduro? To lubią posiadacze rs6 w kombi.

Kuchnia

Najlepsza z możliwych. Hotel ten ląduje na miejscu nr. 2 moich best of jeśli chodzi o kuchnię! Lekka, włoska, typowa dla Toskanii. Dostajecie makaron z kilkoma kawałkami cukinii i pomidora, na twarzy maluje się pytanie, aha ok? A gdy bierzecie pierwszy kęs do ust jesteście na siebie wściekli! Jakim cudem Włosi potrafią zrobić takie święto z makaronu i kawałka warzywa? Dochodzicie do wniosku, że to najlepszy makaron z cukinią jaki jedliście, idealna twardość, smak i menu na rower. Już wiecie że potrzebujecie wino... W zasadzie trochę doświadczenia we włoskiej kuchni podpowiada już Wam ciągle o tym, że głodni to tam nie będziecie. A nie dodałem, że przywieźli Wam to Jeepem w środek lasu gdzie akurat jesteście pomiędzy singlami? Nie dodałem, że przywieźli też kawę, ciasto, parmezan? Bo to w sumie tylko lunch jest! Święto to się zacznie wieczorem!

Kucharz występuje w czapeczce Maxxisa. Z uśmiechem prezentuje pół krowy które wrzuci zaraz na grilla. Zrobi Fiorentinę. Najlepszą wołowinę mojego życia. Wieczorem wszystko jest świętem. Nawet ryż z bakłażanem. Właściciel hotelu jeżdżący z Wami po singlach prezentuje pewnego dnia zagrodę i mówi tu są dziki. Akurat nie widać, starszy Szwajcar z uśmiechem dodaje, no to będą wieczorem. No i są, na talerzu...

Hotel zapewni Wam śniadania, kolację i wyjątkowo dla Włoch, obiad w czasie siesty. Przyznam, że moje nietolerancje pokarmowe na czas urlopu olewam jak mogę, ale mleka sojowe i kokosowe tam widziałem.

Sery i desery to osobny rozdział. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Rowerownia i muzeum.

Rowerownia ma z 60 m kwadratowych. Podczas naszego turnusu znalazłem tam 4 sztuki Yeti, prototyp czasówki i wiele innych ciekawostek przywleczonych przez gości, w większości Szwajcarów. Takim zaopatrzeniem mogą pochwalić się tylko najlepsze sklepy. O czymś to świadczy. Osobną strefę zajmuje muzeum. Przejdziecie tam wędrówkę przez ostatnie 30 lat rozwoju mtb, oraz zobaczycie kilka tęczowych koszulek.

Jeśli podczas przejazdu przez miasto również zobaczycie jakąś, to jest to zapewne sklep siostry brata szwagra pradziadka Nino... Czy jakoś tak.

Jak to jest z tymi Ścieżkami i dlaczego miażdżą system?

Czyli w zasadzie po co tam jechać?  Bo te ścieżki są na prawdę dobre. Bardzo interesujące skały i wąwozy są główną zaletą tego miejsca. Nie ma bikeparkowego zgiełku, nie ma też nudy. Nawet proste ścieżki usłane są po brzegi smaczkami, jak hopy, ścianki, korzenie, kamienie, czy sekwencje drzew. Im więcej umiecie, tym więcej z nich wyciągniecie. Ścieżki są utrzymane w klimacie pure nature.

To natura gra tam pierwsze skrzypce. Nie ma zbyt wiele latania. Powiedziałbym, że to miejsce to powrót do korzeni mtb, które również odpowiada na dzisiejsze potrzeby, trudnymi sekcjami s4. W połowie strefy enduro znajduje się domek, w którym przewodnik poczęstuje Was czymś słodkim, colą i włoską kawą.

Tyle o strefie enduro, co dalej? Dalej jest wąwóz. Kanion. Przy okazji kanionu przejedziecie 6 innych singli. Sam kanion to chyba jedna z piękniejszych ścieżek jaką widziałem. Nagle lądujecie w wąwozie stu zakrętów, z których ścian każdego można zrobić użytek. Ja chcę jeszcze raz!

Reszta singli to już xc, tak dobre, że nawet chciało mi się tam dokręcać na 14 kilowej krowie enduro. Co na bardzo krętych i napakowanych wąskim lasem ścieżkach, z kierownicą 800 i nowoczesnym reachem nie było proste.

Transport

Massa Marittima znajduje się około 1300 km od południowej granicy Polski. Samochodem pojedziecie tam przez Czechy oraz Austrię. Samolotem można dostać się do Rzymu lub Bolonii, lub z przesiadką do Pizy. Wynajem samochodu jak i loty są do Włoch raczej tanie. Z lotniska do pobliskich miejscowości dowieść może Was też pociąg, a z dworca odbierze Was Hotel. Trochę zachodu? Owszem, taka jest cena za dotarcie do miejsc zapomnianych przez Świat.

Podsumowanie

Tydzień w Massa Vecchia był jedną z największych pozytywnych niespodzianek tego roku. Im bardziej potrzebujecie oddechu i złapania dystansu, im bardziej potrzebujecie romantycznego przeżycia, czy to we dwoje, czy na łonie natury, im bardziej potrzebujecie słońca w zimie, im bardziej potrzebujecie wykuć łydkę, im bardziej chcecie wydłużyć sezon, im bardziej potrzebujecie uciech podniebienia i smaków zakorkowanych w butelce wina, tym bardziej jest to miejsce dla Was.

I w dumie tego starszego uśmiechniętego gościa, potrafiącego pokazać Wam jak się powinno zjeżdżać, opowiadającego o dziele swojego życia na konferencjach nie ma ani grama ściemy.

Ernesto, respekt!


o autorze

Szymon Barczyk

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl