Serfaus-Fiss-Ladis rowerowo oraz rodzinnie
Po kilku dniach w spędzonych w Bikeparku w Serfaus-Fiss-Ladis przyszedł czas opuścić ten wyidealizowany świat i zapuścić się w dzikie, przynajmniej teoretycznie góry. Pora zwiedzić ofertę Singletrail’i. Trasy zaprezentuje nam jeden z lokalnych przewodników i przyznam szczerze, że bardzo lubię jeździć w nowych miejscach z przewodnikiem. Koszt jest relatywnie niewielki, a korzyści cała masa. Można się na prawdę bardzo wiele dowiedzieć o górach, regionie, ścieżkach, swoich brakach w technice… no i przede wszystkim już za pierwszym razem leci się o 200% szybciej za kimś kto doskonale zna teren. Dodatkowo nie traci się czasu na nawigację przed oraz w czasie wycieczki, a czas spędzony w Tyrolu jest na wagę złota. Są miejscówki w których wzięcie przewodnika opłaca się mniej lub bardziej. Serfaus-Fiss-Ladis należy zdecydowanie do tych, gdzie się to opłaca. Dzięki „Lokalsowi” zwiedziliśmy przepięknego „secret traila”, którego próżno szukać na mapach…
Naszą przygodę z Singletrails Serfaus-Fiss-Ladis zaczęliśmy od trasy Flustertrail (Nr 43; 2,1km). Na mapce jej poziom trudności oznaczono jako czerwony - S2 (moim zdaniem z niewiadomych przyczyn). Jest bardzo prosta oraz do przejechania przez amatora na rowerze XC. Trasa w 95% składa się z szybkiego przekopanego singla, mającego dużo odcinków prostych, przeplatanych naturalnymi skałami. Trasa jest przepiękna, szybka i bardzo przyjemna. Wrażenia są tutaj jak w kinie 5D. Lecimy sobie trasą 50km/h, lekkie wybicia, szum wiatru, a tu nagle pstryk. Przez dużą prędkość nie zauważamy min zostawionych przez krowy. Podczas zjazdu na rowerze, zaliczamy SPA. Czyścimy zatem siebie, rower i lecimy dalej, żeby znów poczuć świeże powietrze... Jeszcze wiele lat upłynie zanim w Tyrolu krowy znikną z tras rowerowych. Nie ukrywam, że jest to moje największe marzenie dotyczące tego regionu i dotyczy 90% miejscówek. Trasa ta, to przyjemna rozgrzewka na początek dnia, z delikatnymi łukami i muldami, które uatrakcyjniają przejazd.
Następnie przerzucamy się na trasę Zirbentrail (Nr 42; 2,2km). Została oznaczona jako niebieska - S1 (tutaj całkowicie się zgadzam co do oceny trudności). Sama trasa jest ciekawa i w klimacie bikeparkowej super-natural. Pomimo 100% przekopania, posiada liczne zakręty, muldy, kamienie. Bardzo dużo jest miejsc, gdzie na szerokości trasy mamy 2 linie – „po płaskim” oraz z muldą/kamieniem, dzięki czemu można wybić się delikatnie w powietrze. Muldy są na tyle małe, że nie stanowią zagrożenia (można je stłumić albo zjechać z nich), a dla bardziej zaawansowanych podnoszą atrakcyjność niebieskiej trasy. Dla szukających minusów, możemy wytknąć trasie nieliczne shory, które są położone nad podmokłymi terenami - w czasie zwiedzania były niezabezpieczone siatką, więc w czasie deszczu robiły się bardziej śliskie, ale w zupełności przejezdne i nieszkodliwe. Na koniec trasy wisienka na torcie. Dzięki wiedzy przewodnika odbiliśmy w stronę pięknego jeziora wśród wysokich gór. Trafiliśmy tam przy mglistej pogodzie, więc miejsce było tym bardziej klimatyczne.
Po wjechaniu kolejka na Zwölferkopf mieliśmy okazję przejechać Singla, który został otwarty we wrześniu i na mapie nie ma jeszcze nazwy. Prowadzący pośród skalnego rumowiska singiel jest bardzo przyjemny i atrakcyjny widokowo. Trasa jest również usiana wszelkiego rodzaju skałami, ale niezbyt trudna i powinna nosić w przyszłości oznaczenie S1. Od przyszłego roku będzie wraz z Frommestrailem, który jest jej kontynuacją, znakiem rozpoznawczym miejscówki, stanowiąc na prawdę ogromną porcję wrażeń.
Kolejna trasą była Frommestrail (Nr 41; 7km). Jest to 7 km zjeżdżania w pięknej okolicy. Trasa jest w połowie przekopana, ale dająca wiele frajdy. Na pierwszym odcinku trasy widzimy liczne ślady ludzkiej ingerencji koparką, ale na szczęście dużo zachowało się naturalnego kamienia i wertepów. Trasa szybka z twardym podłożem, bez krowich min. Trail na chwilę przeskakuje na drugą stronę drogi, gdzie ponownie wiedzie miedzy ogromnymi głazami. Bardzo ciekawie poprowadzona nitka nie pozostawia miejsca na nudę. Po przejeździe przez drogę zaczynamy drugi odcinek. Jest to naturalny singletrail uzyskany z przerobionego szlaku turystycznego. Jest dużo ciekawszy pod względem różnorodności trasy, pomimo wąskich ścieżek mamy wybór kilku linii przejazdu. We wrześniu wjechała tam koparka (zamiarem gospodarzy jest oddzielenie singla rowerowego od szlaku pieszego). Po drodze podziwiamy, ile tylko możemy sobie na to pozwolić "w locie". Po drodze mijamy kilka sztucznych jezior potrzebnych do zimowego zasilania stoków. Liczne skały i piękne widoki sprawiają, że ten odcinek zapamiętujemy najlepiej. Parę podjazdów i znajdujemy się na kolejnym, szybkim odcinku. Jest bardzo wąsko. Kamienie i czasami rynny na trasie nas zaskakują, ale jest fun. Trasa jest bardzo naturalna i kamienista, za to ja bardzo polubiliśmy. Ten trzeci odcinek za niedługo zmieni swój charakter, będzie wygładzony z mocno wyprofilowanymi zakrętami. Tutaj trasa ze względu na liczne agrafki zwolni i stanie się typowym flow line (zero otwartych zakrętów, delikatne stoliki i zawroty 180'). Taki polski „twister” na Koziej, tylko ciekawszy. Miejscami występuje bardzo luźna i zdradliwa na zakrętach nawierzchnia. Miałem okazję namacalnie sprawdzić miękkość profilów (wyleciałeś to wyleciałeś, profile były ok, przyp. Redakcji). Ścieżka jest tutaj bardzo kręta, ale na poziomie trasy niebieskiej. Ostatni, czwarty odcinek to powrót do tradycyjnego, dzikiego singla w lesie bez udziału koparki (może nie w 100%, ale przynajmniej bez zbędnego wyrównywania trasy). Wąska ścieżka, dużo otwartych zakrętów, kamienie i korzenie – czyli raj, pure enduro, cud miód i orzeszki. Tym bardziej, że jedzie się to już na dość ciężkich mięśniach, więc to dodatkowa trudność.
Dalej przerzucamy się na inny stok, wymaga to przetransportowania się płaską drogą z Fiss do Serfaus. Wjeżdżamy kolejką na górę Lazid i zaczynamy trasę Scheidtrail (Nr 31; 2,3km). Jest to niebieski singiel w 100% przekopany i wyrównany. Możemy spokojnie wybrać się na niego całą rodziną. Jest bardzo kręty i miejscami stromy, ale sama trasa jest bardzo prosta, co nie znaczy nudna. Jest też bardzo atrakcyjna widokowo. Zjeżdżamy po stoku północno-wschodnim, tak więc cała ścieżka jest wilgotna i wymaga uwagi. Aby była w 100% sucha, potrzebuje dużo suchych dni.
Od września 2018 od stacji pośredniej Komperdellbahn pojedziecie nowym długim singlem: Komperdelltrail (Nr 31, 4 km). Jest to łatwy Flow Line oznaczony na niebiesko. W większości jest dość równy i usiany muldami pozwalającymi złapać trochę powietrza. Trasa obfituje w Shory i gdzieniegdzie w proste korzenie.
My, dzięki obecności przewodnika, odbiliśmy na, na prawdę ciekawą i trudną trasę typu secret trail. Była to moim zdaniem trasa czarna, w 100% naturalna, widać, że jeżdżona przez lokalnych riderów, więc bez przeszkód na trasie w postaci zwalonego drzewa. Sama trasa posiada wszystkie elementy dobrego enduro (szybkie odcinki po korzeniach czy techniczne ścianki po kamieniach i na prawdę sporych skałach). Ogólnie bez większego latania, ale bardzo przyjemna. Tutaj chciałoby się wrócić i zjechać jeszcze parę razy. Obok trasy Frommestrail (dokładniej odcinków naturalnych) są to dwie najlepsze trasy jakimi jeździliśmy w Serfaus-Fiss-Ladis.
Podsumowując, oferta Trail w Serfaus-Fiss-Ladis to spora liczba na prawdę dobrze zbudowanych, ciekawych Singli, piękne widoki, dużo kilometrów zjazdu i co najważniejsze różnorodne warunki. Każdy znajdzie tutaj swój ulubiony odcinek, do którego chciałby wrócić. Właśnie ta różnorodność stanowi największą siłę tej miejscówki. By wszystkie single przejechać więcej niż raz potrzebne będą co najmniej dwa dni. Łącznie z Bikeparkiem daje to już przynajmniej 4 dni soczystej jazdy, a to tak na prawdę minimum by ogarnąć wszystkie trasy. W Serfaus-Fiss-Ladis można więc bez obaw zaplanować cały tydzień.
Poza trasami singiel trails mamy do dyspozycji „wycieczki”. Są to trasy o długości od 10 do 36km, łączna długość wszystkich 12 "wycieczek" to aż 176km. Poprowadzone są jednak w dużym stopniu po szerokich drogach leśnych. Dostępna jest pełna gama trudności: od niebieskich tras po 10km, aż po czarne 36km trasy.
Nocując w Serfaus-Fiss-Ladis mamy do dyspozycji Sommer Card, która daje wiele benefitów podczas spędzania urlopu z całą rodziną. Przykładowo my idziemy pojeździć, a reszta rodziny spędza czas na darmowych pieszych wycieczkach z przewodnikiem lub korzysta z licznych, bardzo rozbudowanych placów zabaw.
Karta gwarantuje również darmowe kolejki linowe (wyłączając niestety transport rowerów) oraz busy dla turystów górskich. Wstęp do Bikeparku to 37,50 €, opcja Trails to dodatkowe 10 €. Z kartą Sommer Card 33 + 10 €. Można też wykupić karnety wielodniowe z popularną opcją w razie złej pogody (np. 4 dni jazdy w ciągu 7 dni).
W czasie pobytu nocowaliśmy w LIFE HOTEL. Jest to czterogwiazdkowy hotel, który po całodziennych wycieczkach umili nam pobyt w Serfaus-Fiss-Ladis. Pokoje są przestronne z pięknymi widokami na Alpy, wszystko jest na swoim miejscu, a obsługa zajmie się również praniem. Rano, przed wyjazdem na rower, na śniadanie mamy do dyspozycji pełną gamę produktów: od zdrowych płatków zbożowych z mlekiem, po smażony boczek z jajkiem i tostem, to na pewno najlepsze śniadanie jakie jadłem w tym roku w hotelu. Zaskoczeniem była sokowirówka z przygotowanymi owocami i warzywami do samodzielnego przyrządzenia świeżo wyciskanego soku. Podczas obiadokolacji musimy odpowiednio rozplanować porcje, gdyż różnorodność posiłków oraz ich wysoki poziom przygotowania sprawiają, że wszystkiego będziemy chcieli posmakować (co zrujnuje Waszą dietę). Jak zwykle w takich miejscach, wybór win zaspokoi najbardziej wymagających. W hotelu do dyspozycji znajduje się również bogata oferta SPA i basen.
Więcej informacji znajdziecie na stronie Bike Park Serfaus-Fiss-Ladis.
komentarze