Podsumowanie wyprawy rowerowej Iceland Expedition 2016 - rowerem po Islandii by Damian Drobyk

Wyspa objechana dookoła, góra zdobyta. Tak w telegraficznym skrócie można opisać moją kolejną podróż w nowy, nieznany mi zakątek Europy. Islandia okazała się dla mnie bardzo łaskawa. Termin wyprawy starałem się wybrać tak, aby temperatury na wyspie nie były zbyt niskie, a opadów jak najmniej. Najniższa temperatura na jaką natrafiłem 6st.C, a najwyższa 20st.C. Natomiast w słońcu kilkakrotnie termometr wskazał aż 27st.C. Kilka dni było naprawdę ciepłych, więc mogłem jechać w krótkich spodenkach i w koszulce bez rękawków. Trzy pierwsze dni wyprawy były bardzo mokre i deszczowe, następnie już sucho i pogodnie.

Głównym celem wyprawy było wejście na najwyższy szczyt Islandii - górę Hvannadalshnúkur o wysokości 2119m.n.p.m. Szczyt należy do Korony Europy i jest to 37-my wierzchołek z tej listy, który udało mi się zdobyć. Jeden dzień wyprawy w całości poświęcony był na zdobycie góry. Wejście i bezpieczne zejście zajęło mi 8 godzin. 

Do przejścia były ponad 24km w obie strony oraz ponad 2000 metrów przewyższenia, ponieważ początek trasy na szczyt zaczyna się zaledwie na wysokości kilkudziesięciu metrów nad poziomem morza. Wejście nie należało do trudnych, a jedynymi przeszkodami na trasie były szczeliny, które trzeba było ostrożnie pokonywać. Powyżej wysokości 1500m.n.p.m. mogłem obserwować zjawisko "morza chmur". Pod szczytem miałem idealną pogodę, słońce, bezchmurne niebo i wysoką temperaturę.

Na wyspie spędziłem 17 dni, podczas których przejechałem dokładnie 1866km, średnio dziennie pokonywałem więc ponad 116km. Z powodu wciąż zalegającego śniegu na bocznych drogach, niestety nie udało mi się wjechać na kilka najwyższych dróg Islandii sięgających nawet 1000m.n.p.m. Kilka razy przekroczyłem tylko wysokość sześciuset metrów nad poziomem morza. Na jednej przełęczy powyżej 500m.npm musiałem przedzierać się przez śnieg, a niejednokrotnie mijałem śnieżne płaty na wysokości zaledwie 100m.n.p.m.

Islandia to prawie idealne miejsce na rowerowy wypoczynek. Ruch samochodowy poza aglomeracją Reykjaviku jest bardzo niewielki. Na wschodzie kraju na drogach mijałem głównie turystów z Europy i Azji w wypożyczonych autach. Kiedy nie jest zbyt chłodno, mokro i wietrznie, a tak właśnie miałem przez większą część podróży, codzienna jazda była przyjemna i pełna przeróżnych ciekawych miejsc. Główne atrakcje wyspy usytuowane są przede wszystkim przy drodze nr.1 okalającej Islandię. W trakcie wyprawy mogłem obserwować ciągle zmieniający się krajobraz. Zielone łąki, na których pasły się tysiące owiec często ustępowały miejsca czarnej, powulkanicznej ziemi, na której widoczne były z daleka kwiaty łubinu. Islandia to kraina lodu, 11% powierzchni kraju zajmują lodowce, a po największym z nich - Vatnajökull przechodziłem, aby dostać się na najwyższy szczyt wyspy. Islandia to także ogień, który kryje się pod postacią czynnych wulkanów, gejzerów, gorących źródeł. Znajduje się tam wiele miejsc, gdzie wysokie góry łączą się z morzem, a morze wdziera się w ląd na wiele kilometrów w postaci fiordów znanych mi z podróży po Skandynawii. Woda z roztapiających się lodowców spływa w dół wodospadami, których widziałem kilkadziesiąt. Największe z nich to ogromny Dettifoss, kaskadowy Gullfoss, natomiast najwyższy z nich to mierzący 200 metrów Glymur. Jest też piękny i szeroki Godafoss oraz wiele innych o przeróżnych rozmiarach, czy też kształtach.

Na wyspie nie ma zbyt wielu dziko żyjących dużych ssaków. Czasami można dostrzec białego lisa polarnego oraz sprowadzone ze Skandynawii renifery. Lisa niestety nie udało mi się dostrzec, podobnie jak maskonurów - małych sympatycznych ptaszków będących symbolem Islandii. Ptaki na wyspie mają swój raj i żyje ich tam wiele gatunków. Są to głównie mewy, alki, rybitwy i ostrygojady występujące blisko morza oraz łabędzie, gęsi, kaczki, kruki schowane bardziej w środku lądu. W czystych wodach Islandii widziałem wiele ryb, kilka razy dostrzegłem też foki oraz wieloryby. Zwierzęta domowe na wyspie to głównie owce, których podobno jest trzy razy więcej niż samych Islandczyków - czyli około miliona. W zagrodach jest również wiele koni, na których Islandczycy jak i turyści lubią jeździć.

Prawdziwym rarytasem na Islandii jest serek typu jogurtowego Skyr, który jadłem praktycznie codziennie. Wiele smaków, niska zawartość tłuszczu oraz dużo białka to główne jego zalety. Próbowałem też ryb - tuńczyka, sardynek, isy, a także tamtejszego przysmaku - suszonej ryby. Popularną potrawą na Islandii jest zupa, którą najłatwiej zrobić oraz najszybciej można się nią rozgrzać. Zwykły wywar z warzyw lub czasami z mięsną wkładką. Cena za talerz zupy niska nie jest, jak niestety wszystko w tym odległym od kontynentu kraju.

Islandia jest 55-tym krajem świata, który odwiedziłem i tym samym zwiedziłem już wszystkie państwa Europy zachodniej.

Wkrótce na stronie wyprawy www.Islandia.DamianDrobyk.pl pojawi się więcej ciekawych informacji o Islandii oraz relacja z wyprawy dzień po dniu. Wiele zdjęć oraz newsów także na facebookowym profilu Damian Na Wyprawie.

Statystyki / Wyprawa w liczbach:

1866 przejechanych kilometrów

16 dni jazdy, 1 dzień na wejście, 2 dni na dojazd/powrót

116.6km - średni dzienny dystans

59.9km/h - najwyższa prędkość podczas wyprawy

1 zdobyty szczyt pieszo

0 dni odpoczynku

6-20st.C - zakres temperatur


o autorze

Mateusz Zoń

Od 1999 roku wyczynowo uprawia kolarstwo górskie, wielokrotnie stawał na najwyższych stopniach podium prestiżowych zawodów, także poza granicami kraju. 


komentarze

WiadomościWszystkie

WydarzeniaWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl