Maraton Sierra de Cazorla

24 październik w Parku narodowych w Sierra de Cazorla organizowany przez andaluzyjski związek kolarski, zapisy zamknięto już tydzień przed z powodu braku miejsc. Ograniczenie do 800 ludzi.
W pełni profesjonalna organizacja.
Startowe: 30 euro a w tym: mapki, ulotki jak zawsze - regionalne, flaszka oryginalnej cazorl'owskiej słonecznej oliwy koszulka kolarska w TAKIM ROZMIARZE jaki chcemy, ja wzięłam XS i nie bylo problemu z dostępnością, ponadto voucher na 3 daniowy posiłek w stylu hiszpańskim, colę, cerveze (piwko lane), owoce itp.
Na bufetach standart + batoniki zbożowe - całe, nie krojone :-) oraz Red bull.....doda Ci skrzyyyydeł :-) Rownież na bufety z domów donoszono własne wypieki i kibicowano kolarzom. Świetny, ciepły i serdeczny klimat....coś nie do opisania słowami!!!!


Wyścig miał 72km i 2200m przewyższeń. Pierwsze 70minut to podjazd...ciutkę szosy i przejazdu za pilotem uliczkami starego miasta i ogień do góry trasą mtb. Widoki? nie wiem o czym pisać, bo każdy zakręt i uniesienie głowy wzbudzało same och...i ach....szkoda, że nie mam aparatu... !!!




Ustawiono mnie w 4tym rzędzie, ale szybciutko myknęłam do pierwszej linii podczas tourne po mieście. Muszę przyznać, że jest to chyba pierwszy w tym roku wyścig, który tak naprawdę przejechałam ... całkiem nieźle... czując moc i kontrolę nad rowerem. Zmęczenie dopadło mnie dopiero na ostatni podjeździe przed metą, ale to już były 4 godziny jazdy...



W tym roku miałam chyba najgorszy sezon w mojej historii, więc tym bardziej ciesze się, że pokazałam coś na koniec. Serdeczne podziękowania należą się moim najbliższym przyjaciołom, którzy byli ze mną na wyścigu a także mojej mamci, która opiekowała się moim stoiskiem handlowym podczas wyścigu!
Pomoc na bufetach i podczas trasy zapewnił mi manager JBG2 Professional Team - Tomek Pierwocha, któremu również jestem bardzo wdzięczna! Takiego "full serwisu" jeszcze nie miałam :-)



To już mój drugi wyścig na hiszpańskiej ziemi. We wrześniu startowałam w ogromnym maratonie Eldesafio Buda liczącym 93km, ale mój czas ponad 6 godzin zaowocował 6stym miejscem i zadowoleniem jedynie z faktu ukończenia tak morderczego dystansu w upale. Co jak co - mocy nie było...a po 4 godzinach kolano złożyło protest :-)



A skąd ten pomysł?
Jak wiecie, organizuję obozy rowerowe. Przy tej okazji poznałam już wielu hiszpanów i utrzymuję z nimi ciągły kontakt. Postanowiłam podczas obozów startować tam - zarówno mtb jak i szosę! W grudniu mam dwa szosowe wyścigi - będę Was informować :-)

Październikowy wyjazd był raczej relaksem mtb na koniec sezonu, ale u nich jak widać sezon trwa cały rok!
20 listopada wylatuję na 1,5 miesiąca na Costa del Sol, gdzie będę miała 2 turnusy, więc można śmiało do mnie pisać. 24 styczeń do 23 luty to miesiąc na Gran Canarii, która urzeka, przyciąga i zaprasza wspaniałą pogodą w tym okresie. Tutaj również będzie kilka turnusów a już pierwsze grupki zabukowały bilety. Mam nadzieję, że będzie równie fajnie jak w zeszłym roku!

W marcu znów zapraszam na Costa del Sol a 1 kwietnia ruszamy do włoskiego Riva del Garda!

Pomyślicie : 'Ta to ma życie".... otóż nie...to jest po prostu mój pomysł na życie. Jeździć i zwiedzać jak najwięcej! A że zimy nie lubię, to....czemu nie?
Pracę mam mobilną, potrzebuję komputer i internet... przy organizacji każdego z obozu również jest masa załatwień i niejednokrotnie niespodzianek do "ogarnięcia".
Ale... ja to po prostu lubię :-)








komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl