Bikemaraton - Polanica-Zdrój oczami zawodnika

Mimo iż trasa położona była w górach, była ona łatwa, wręcz banalna technicznie i z około 1700 metrami przewyższenia na dystansie giga liczącym 86 km umiarkowanie trudna wydolnościowo. Start i całość organizacyjne jak zwykle bez zarzutów. Pierwszy krótki podjazd lekko rozciąga stawkę, drugi dłuższy przerzedza ją na dobre. Staram się utrzymać mocne tempo Łukasza Matusiaka z Łasku, który wiem że ma mniej więcej podobna formę do mojej co ułatwi współpracę na dalszej części trasy.

Po 14 km kończy się drugi podjazd i wjeżdżamy na pętlę giga i mega którą pokonujemy dwukrotnie. Dochodzi nas jeszcze zawodnik z Goleniowa Darek Hlek. Tą trójką (wszyscy jedziemy na giga) dajemy spokojnie po zmianach. Przeszkadza nam jedynie zawodnik, który jedzie na mega i strasznie miota się i szarpie utrudniając równą jazdę. Dopiero na szutrowym trochę bardziej stromym  odcinku pod Hutę przyciera się i siada nam na koło. Do rozjazdu nic się nie dzieje. Za rozjazdem zostajemy już w trójkę. W połowie drugiej pętli zaczynam czuć trudy wyścigu i odpuszczam koło. Rachuję że lepiej jechać swoim tempem. Po chwili widzę że Łukasz tak samo zostaje urwany. Dochodzę go na zjazdach chwile jedziemy razem. Potem na podjeździe pod hutę odjeżdża mi z taką szybkością, że aż mnie podłamał. Jak się potem tłumaczył sam nie wiedział dlaczego tak dobrze mu się zaczęło jechać. Mimo to Łapię swój rytm i mijam jeszcze jednego zawodnika z Giga. Kiedy dubluję tatę, ten krzyczy mi że jadę 6.

Podbudowało mnie to niesamowicie, zatrzymuję się jeszcze na bufecie bo bidony już puste a do mety nie cała godzina. Wyprzedza mnie ponownie zawodnik, którego minąłem. Wciągam żela i gaz. Mijam go i dochodzę kolejnego z którym walczę na finiszu. W końcówce zaczynam mieć lekkie skurcze i na podjazdach tracę lecz na zjazdach nadrabiam wszystko. Na kostce już w Polanicy atakuję na zjeździe, jedno skrzyżowania, trochę ryzykuję w chodzę ostro w zakręt. Słyszę dźwięk blokowanego koła. Odwracam się widzę że go wyniosło. Zyskuję kilkanaście metrów przewagi i już w miarę spokojnie wpadam na metę. 5 open i 3 w kategorii. Po chwili widzę Krzyśka wygrywającego finisz. 9 open i 6 w kategorii. Bardzo udany start.

Pogoda dopisała, organizacyjnie nikt nie zawiódł, noga podawała. Jedynie trasa mimo iż w górach była po prostu nudna. Jedynie końcówka, ostatnie 5 km dawało frajdę z jazdy. Chyba muszę sprawić sobie telewizorek na kiere;)

 

Pozdrawiam Wojtek


komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl