Zabierzów 2011 - niskopienne MTB dla twardzieli

• VeloNews.pl
• 2011-05-15

W niczym nie przypominają kryteriów ulicznych, czy XC na lotniskach, które z MTB mają tyle wspólnego że najczęściej ścigają się na nich zawodnicy na rowerach do tej właśnie dyscypliny przeznaczonych. No cóż. Ja wole imprezy u "Golonki" bo jak się potem wyjedzie gdziekolwiek poza granice naszego dziwnego kraju, to przynajmniej nie ma niespodzianek w stylu - to tu się ściga w górach? MTB to góry i jak ktoś tego nie rozumie to jego problem.

Do Zabierzowa przyjechało prawie 1000 luda, po dwutygodniowej przerwie od Złotego Stoku, spragnionych jazdy na najcięższych polskich trasach MTB. Trasa miała być fajna, w końcu Jura. Tu naprawdę można się odprężyć na rowerze, a jak ktoś lubi, a chyba lubimy to wszyscy, powyciskać siódme poty na podjazdach. Łatwo jednak nie było, a i widoki, zazwyczaj piękne, tym razem zasnute zostały mgłą. A to za sprawą pogody, która z trasy trudnej zrobiła ekstremalnie trudną. Parafrazując Mickiewicza - błota było w brud. Dla nikogo nie zabrakło - każdy otrzymał swoją dawkę brunatnoszarej mazi w ilościach naprawdę nie reglamentowanych. Ci którym było mało, mieli możliwość wytarzania się na zjazdach i poczuć ten zimny, lepki i mokry dotyk Matki Ziemi. Deszcz zmienił trasę nie do poznania. Jeśli ktoś nie wziął ubrania z długimi nogawkami i rękawkami miał problem. No cóż wiadomo było że najcieplej to raczej nie będzie, a prognozy w tym zakresie były dość jednoznaczne. Będąc na trasie wielu moich kolegów nie bylem w stanie rozpoznać z kilku metrów. Dopiero jak się odzywali mogłem przyporządkować głos do jego właściciela. Podobnie wyglądały rowery. To się nazywa sport ekstremalny.

Na starcie niespodzianka. Pojawiła się Ania Szafraniec z Magdą Sadłecką. Obie pojechały dystans Mega. Na jednym z podjazdów spotkałem ją, jak lajtowo kręciła sobie rozmawiając z kolegą. 20 metrów dalej, kolega odpadł, a Ania pojechała sobie dalej. Panowie - odsyłam na seans "Seksmisji" i slawny tekst Maksa "baba mnie bije". Ania oczywiście przyjechała jako pierwsza z Pań i jednocześnie 17 open, zostawiając za sobą prawie 600 osobowe towarzystwo.

Muszę Wam zdradzić też pewien sekret. Tę pogodę załatwił Remik. Już od jakiegoś tygodnia znosił świeczki do kościoła w "błotnej intencji" i tym razem jego prośby zostały wysłuchane. Zresztą nie tylko on był zadowolony z takiej sytuacji. Pytani przeze mnie zawodnicy na mecie stwierdzali - było ciężko, ale było fajnie. Do następnego maratonu mamy 2 tygodnie. Jest więc trochę czasu aby wymienić zużyte klocki hamulcowe, łańcuchy, suporty, kasety, blaty.

Zabawa z błotem zawsze była kosztowna. Za młodu dostawało się za to lanie, na starość trzeba wymieniać części w rowerze. Taki to już urok błotka…

Wyniki GIGA

Wyniki MEGA

Wyniki MINI

Zapraszamy do galerii zdjęć z imprezy. Przypominamy o konkursie ZNAJDŹ SWOJĄ TWARZ. Szczegóły i listan nagród po kliknięciu w banner po prawej...

• wyścigi
• maratony
• Powerade Suzuki MTB Marathon
• Zabierzów