Powerade Suzuki MTB Marathon - Złoty Stok 2011

• 2011-05-01

Dystans Mega, mój siódmy start w złotym stoku  Na miejsce  docieramy ok. godziny 9 : 30 - po kilku min. szukania miejsca parkingowego kulturalnie stajemy 40 metrów od sektorów - miodzik. Składamy graty, kamery podpięte i jazda. Po starcie coś czego można było się spodziewać - mocne zaciągnięcie Darka Porosia, ale sorry… założyłem się z Remikiem ze na mostku będę pierwszy. Przy okazji mam fajne ujęcie startu hi hi.

Podjazd jak co roku standardowo na Jawornik odpuszczam, pilnując tętna. Do przodu zaczynają wyskakiwać kolejni zawodnicy, na czele z Bartkiem Wawakiem formując zwartą grupkę ok. 10 osób, za którą próbuje nadążyć kolejne dziesięć w kilkunastometrowych odstępach, zmieniając się co jakiś czas kolejnością.  Podjazdy są  łatwe technicznie, powiedziałbym za łatwe, biorąc pod uwagę reputacje tras “Golonki” - przynajmniej są strome. Na  szutrowych odcinkach poruszamy się momentami 15-20 km/h, a podjazd ma ok 7-10 % nachylenia i wyraźnie odczuwam wejście na koło. Tętno spada ok. 5 uderzeń.

Zjazdy - dwa rodzaje - szybkie szutry z bardzo śliskimi zakrętami z których łatwo wylecieć , drugi rodzaj  określiłbym  jako “borówy”  i łatwiejsze;)  czyli jedziemy pomiędzy “telewizorami” po czymś wielkości głowy, podzielonym śliskimi korzeniami.  Nie żebym nie lubił, ale  gdy na przemian mijają mnie Pawły - Wiendlocha na fullu i Urbańczyk, to nie wiem co powiedzieć, ale ciarki chodzą po plecach jak widzę jego zjazdy -   uświadamiam sobie jak boje się szybko zjeżdżać i jak bardzo przydałby się full i 100mm na przodzie. Ostateczny łomot dostaję na zjeździe z Borówkowej. 

Trasę całkowicie oceniłbym jako ciekawą, całkiem inną niż rok temu. Szybka i na swój sposób trudna “grzejemy na maxa i wpadamy w mega wyrype”. Do tego przyczyniła się w dużym stopniu pogoda i brak błota. Przez ostatnie lata ścigałem się głównie na dystansie minimum giga, które są dużo spokojniejsze - przejście na krótszy dystans jest dość ciekawe - mniej walki o przetrwanie, więcej ścigania się.

Tegoroczny Złoty Stok był jednak dość specyficzny pod względem różnic czasowych na mecie, najlepiej porównać wyniki 2010/2011. Szkoda ze nie miałem możliwości zrobienia zdjęcia podjazdu łąką na Przełęcz Lądecką. Będąc ok. 15-20 miejsca, widziałem targającego pod górę Bartka Wawaka, z całą stawką za plecami jak na wyciągnięcie ręki, ale tempo było takie, że nie miałem szans na nadrobienie choćby odrobiny straty.

Od redakcji:
Maraton w Złotym Stoku okazał się nieprzewidywalny. Nie tylko ze względu na fakt, że tylko część faworytów pojawiło się na podium, ale podczas dekoracji mogliśmy oglądać nowe twarze. Dla naszego teamu wyścig, pomimo faktu że zaledwie dwóch z naszych zawodników pojawiło się na podium, był szczęśliwy, bo ekipa pokazała prawdziwy "team spirit" wygrywając klasyfikację drużynową, jednocześnie awansując na 1 miejsce w generalce.

Wyścig był wyjątkowy także pod innym względem. Organizator cyklu - Grzegorz Golonko, wypełnił daną zawodnikom obietnicę, że jeśli ktoś przejedzie kreskę dystansu MEGA przed upływem 2 godzin, to na czworaka przejdzie dookoła rynku. No cóż, ta sztuczka udała się ośmiu zawodnikom. Wszyscy czekali na zakończenie dekoracji zwycięzców - wtedy też miał się  rozpocząć jedyne w swoim rodzaju okrążenie. Zgodnie z obietnicą Grzegorz przeszedł całą trasę na czworaka. Szacun. Nie sądzę, żeby jakikolwiek inny organizator dotrzymał zakładu. Od Zabierzowa czekamy także na mycie rowerów :) Jednak jak już pokazał, nie rzuca słów na wiatr…

Grzegorz wypełnia dane słowo from velonews.pl on Vimeo.

Za 2 tygodnie widzimy się w Zabierzowie, a tam czeka interwałowa trasa na podkrakowskich dolinkach...

Wyniki:

Dystans GIGA:

Dystans MEGA

Dystans MINI

Galerię zdjęć z imprezy znajdziecie tutaj. Filmy już wkrótce...