Sprawdziliśmy bidony Camelbak
Camelbak jest jednym z wiodących producentów na rynku akcesoriów rowerowych w segmentach plecaków i systemów nawodnienia podczas aktywności fizycznej. Postanowiliśmy bliżej przyjrzeć się samym bidonom z serii "Podium", które wyposażone zostały w dość ciekawe rozwiązania techniczne, ułatwiające życie podczas jazdy na rowerze.
Pod nasz topór idą Podium Ice, największy w tej serii o pojemności 710 ml, klasyczny Podium 710 ml, Podium 620 ml, oraz drugi termiczny Podium Chill o pojemności 620 ml.
Co wyróżnia te bidony w całym lesie innych bidonów? Ustnik i system Jet Valve. Sam ustnik jest dużo wiekszych rozmiarów od montowanych w konkurencyjnych markach, jednak nie sprawia on kłopotów z użytkowaniem podczas jazdy z racji całego systemu umieszczonego pod pokrywą bidonu. System Jet Valve Technology w pierwszej kolejności zapewnia bardzo dokładną szczelność bidonu, co pozwala wykorzystać cały płyn umieszczony wewnątrz, bez rozlewania go po rowerze podczas jazdy w nierównym terenie. Przesuwny pierścień wewnątrz uruchamiany za pomocą dwóch dźwigni wokół osi ustnika pozwala na bardzo szczelne zamknięcie, lub otwarcie . Co ciekawe, w pozycji "Otwarte" płyn znajdujący się wewnątrz również nie rozlewał się po ramie podczas jazdy.
I wszystko szło bardzo dobrze podczas testu, do momentu gdy upalna pogoda zaczeła wymuszać na nas wypijanie dużo większej ilości izotoników. Ustniki z systemem Jet Valve nie mają możiwości wylewania płynów w większych ilościach i wymagają od użytkownika picia w powtarzalnych seriach o mniejszej objętości. Nie jest to wadą, jednak nas osobiście podczas jazdy irytowało. System ma sporo miejsc w których z czasem brud, osad znajdą swoje miejsce bytu, Dlatego jest on w pełni rozbieralny na czynniki pierwsze, by utrzymać go w czystości czy to podczas mycia ręcznego, czy też w zmywarce ( co polecamy). Podczas jazdy system otwierania i zamykania przepływu płynów wymaga odrobiny siły podczas przekręcania ustnika, dlatego wykonywanie tego podczas jazdy po wyjęciu z koszyka czy plecaka jest nieco kłopotliwe. Po kilkunastu przejazdach trenningowych system wciąż pracował nieco mozolnie, dlatego polecamy wykonywać ten manwer jedynie na bidonie osadzonym w koszyku.
W naszej redakcyjnej tradycji jest wrzucać również wszystko co próbujemy sprawdzić na wagę. Nasza świecka tradycja pokazała takie cyferki, co nie jest oszałamiającym wynikiem w porównaniu z innym topowym producentem ( jednak o mniejszej pojemności bidonu). Ale rozumiemy, Jet Valve ma swoje niewątpliwe plusy, które wymagają zrezygnowania z innych priorytetów. Nie jest to raczej bidon startowy, chociaż część użytkowników zapewne i tak wsunie je w koszyk swojego roweru na linii startu. Bidon z serii dirt ewidentnie zdradza swoje przeznaczenie i tu upatrujemy szansy na znalezienie Camelbaków podczas maratonów MTB.
Bardzo zaciekawiła nas możliwość sprawdzenia w warunkach cieplarnianych właściwości termicznych bidonu ICE, dla porównania nasz krótki test przeprowadziliśmy również na klasycznym bidonie Podium. Bidon Ice został wykonany w technologii dwóch ścianek z wysciółką wewnętrzną umieszczoną pomiędzy nimi. Wodę ochłodziliśmy do temperatury około 1 st C w przypadku Ice i do 2,5 st w przypadku klasycznego Podium. Po upływie 4 godzin w temperaturze +25 st C Bidon Ice podskoczył do wartości 15,8 st C (całkiem nieźle) , natomiast klasyczny bidon o tej samej pojemności zatrzymał się na 21,5 st C. Ja widać różnica jest bardzo wyraźna i kpuując Podium Ice można liczyć na dobrego sprzymierzeńca w upalny dzień.
Paweł postanowił jeszcze dokładniej przyjrzeć się kwestii trzymania temperatury.
Kilka dni wcześniej wstawiłem do lodówki otwarte bidony, aby woda była tej samej temperatury w każdym z nich. NIe sprowadzałem płynu do jakiejś super niskiej temperatury. Moim celem było schłodzenie wody do temperatury, w której sam lubię je pić, takie moje "w sam raz". Pomiar przeprowadziłem na zewnątrz, żeby warunki były jak najbardziej zbliżone do tych, które zastaną Was na trasie. Temperatura otoczenia w dniu testu była dość zmienna - czasami słońce paliło prosto w bidony, czasami kryło się za chmurami, stąd też mierzyłem temperaturę podłoża na którym stały.
Tak to wyglądało za pierwszym razem.
Wyniki do przewidzenia. Dla pewności przeprowadziłem test jeszcze raz w miarę stałych, choć dalej realnych, warunkach temperaturowych. Oprócz temperatury podłoża dołożyłem także temperaturę otoczenia i obserwowałem kiedy temperatura płynów w napojach się z nią zrówna. Wszystkie bidony miały pokrętło w pozycji "OTWARTE".
Warunki jak się okazały były "prawie" stałe, a temperatura podłoża zmieniała się o kilka stopni w zależności czy nasza gwiazda była odsłonięta, czy momentami skrywała się za nielicznymi tego dnia chmurami. Jak się jednak okazało, był to jeden z najcieplejszych dni tego lata.
Jak widać bidony wystartowały z nieco innego miejsca. Wpływ na to miało ich miejsce spoczynku w lodówce. Podium Chill był umieszczony nieco bliżej zamrażalnika, stąd jego start rozpoczął się od temperatury nieco niższej niż pozostałych dwóch. Jednak panujący tego dnia skwar, dość szybko powiedział "sprawdzam" i już po pół godzinie wszystko szło normalnym torem. Jak widzimy na wykresie "zwyczajny" Camelbak przyjął temperaturę otoczenia już po godzinie. Wersji Chill, co było do przewidzenia, poszło dużo lepiej i temperatura jego zawartości zrównała się z temperaturą otoczenia po nieco ponad dwóch godzinach. Najdzielniej stawiała czoła wersja Ice, która poddała się po trzech godzinach. Bidony były sprawdzane w odkrytym, bezcieniowym terenie. Jadąc w terenie mieszanym lub lasach, może być tylko lepiej. Co ciekawe, temperatura była mierzona tuż po odkręceniu bidonu. Kilka sekund od pomiaru (czyli po zmierzeniu temperatury płynu od pierwszego bidonu do ostatniego, wraz z temperaturą podłoża), temperatura potrafiła zejść o kilka dziesiątych stopnia w dół od pierwszego mierzenia. Teraz już wiecie co wybrać i kiedy pora na zmianę zawartości, choć znając życie, prędzej ją zdążycie wypić.
Dziękujemy firmie Larix, dystrybutorowi produktów Camelbak w Polsce.
komentarze