Być jak Aaron Gwin...
Buty Giro Chamber II Aaron Gwin edition - gdy tylko je zobaczyłem pomyślałem sobie, że gdy je założę to może - tak całkiem przypadkiem - nabędę choć trochę umiejętności Gwin'a...zagalopowałem się, wiem. Później zszedłem na ziemię, ale gdzieś w głowie tliła się nadzieja, że może chociaż siła w nogach będzie po Aaronie...tak to niestety nie działa. Tylko dzieci myślą inaczej. Ale chociaż mógłbym poczuć się jak mistrz świata...albo przynajmniej moje stopy.
Przejdźmy jednak do konkretów. Zaraz po otwarciu pudełka moim oczom ukazał się piękny widok - mimo, że czarno-biały - to świat wokół stał się bardziej kolorowy, choćby na myśl, że mogę odstawić swoje wysłużone DX'y... Opróżniłem buty z wypełniających je papierów, docisnąłem do twarzy i mocno się “sztachnąłem” - uwielbiam zapach nowego obuwia. “Cudnie” - pomyślałem - teraz kilka zdjęć póki jeszcze wyglądają na nowe, bo jutro będą całe w błocie. Po chwili sesja była zakończona.
Wyciągnąłem nowe bloki do Malletów, i siedząc sobie na tarasie zabrałem się do montażu, zastanawiąjąc się, czy Aaron też sam montuje sobie bloki w swoich butach. Jakie jest moje pierwsze wrażenie? To solidne, masywne i bardzo dobrze wykonane buty, bez krzykliwych kolorowów i fajerwerkow. Nawet bieżnik podeszwy składający sie z prostkoątów jest do bólu prosty. No i ten zapach...
Po ubraniu okazały się bardzo, ale to bardzo wygodne, choć dosyć sztywne. Dopiero po rozchodzeniu zaczęły się lepiej “układać” do stopy i "kleić" do pedałów. Musiałem je też trochę poluzować, ponieważ zbyt mocno zasznurowane powodowały drętwienie stóp. Ale w końcu się dopasowaliśmy i dalej było już tylko lepiej. Aaron pewnie nie miał takich problemów, bo buty szyli pod jego stopy... i jeszcze pewnie wkładki uformowali. Generalnie konstruktorzy musieli dobrze słuchać jego wskazówek, gdyż sztywna podeszwa (a przynajmniej część) doskonale przenosi siłę podczas pedałowania, a jednak but jest przy tym niewiarygodnie komfortowy podczas chodzenia. Ubrałem jeszcze antybakteryjne skarpety od TYGU i wsiadłem do samochodu.
Jako że mieszkam w okolicach Żywca, to miejsc do jazdy nie brakuje. A ponieważ Szczyrkowski Ośrodek Narciarski jeszcze nie został przeze mnie odwiedzony, to decyzja była jasna jak niebo nad głową. I tak połowa dnia upłynęła na Hip Hopie. Był też Otik i Zbój. Jest gdzie pojeździć. Jazda była przyjemnością, nie tylko ze względu na trasy, ale też przez same buty. Zmieniałem troche ułożenie bloków i dołożyłem plastikowe podkładki, by wysunąć je trochę bardziej “na powierzchnię”. W moich starych butach Shimano nie były one aż tak głęboko schowane. Poszukiwania optymalnego ułożenia zakończyły się sukcesem drugiego dnia testów. Trzeci dzień był już bardziej “katowaniem” niż badaniem. Sprawdziłem przyczepność do różnych pedałów i podłoża – w końcu guma Vibram słynie z doskonałej przyczepności w róznych warunkach. I tak też jest. Oczywiście można się w nich poślizgnąć i starcić kontakt z ziemią, ponieważ mają delikatny, sportowy bieżnik jak w butach skateboardowych, ale tak już jest z butami do sportów grawitacyjnych - to nie jest przecież but do XC z agresywnym bieżnikiem. Mimo to przyczepność jest na wysokim poziomie.
Chamber'y zapewniają też całkiem dobrą przyczepność do zwykłych "platform". To po części zasługa podeszwy z odpowiedniej mieszanki gumy, ale już pisałem, że to przecież Vibram. Ponadto są dosyć szerokie, co niesie ze sobą większą powierzchnię styku nie tylko z podłożem, ale też pedałami. Natomiast dzięki dosyć sporemu zakresowi regulacji nie musimy się przejmować, że buty będą zbyt blisko ramion korby. Nie zahaczymy też piętą o tylny trójkąt. No chyba że będzie naprawdę wyjątkowo szeroki, wtedy taki scenariusz jest możliwy.
Podsumowując – to świetny but. Zapewnia komfort, i ogromne bezpieczeństwo dzięki gumie na palcach i wspomnianej wcześniej masywności spowodowanej dużą ilością materiału. Na szczęscie nie odbiło się to na wadze - 540 gramów z blokami. To ponad 20 gramów mniej niż moje stare DX'y. No i na koniec styl. Nie jest w krzykliwych kolorach, a jednak potrafi przyciągnąć spojrzenie. Mnie osobiście ta wersja Chamber'ów podoba się najbardziej. Już postanowione, że zostaną ze mną na dłużej, więc będzie okazja by przyjrzeć się im też na dłuższym dystansie. I nie ukrywam, że żywotność sprzętu ma dla mnie ogromne znaczenie, dlatego lekko nie będą miały. A ponieważ niedługo do testu dostanę buty innej marki, będę mieć punkt odniesienia i możliwość porównania różnic.
Oczywiście kupując produkty sygnowane przez mistrzów świata nie zdobywamy ich umiejętności, ale pamietam, że w czasach dzieciństwa właśnie o tym się marzyło, więc przy najbliższej okazji poproszę Aarona o podpisanie tych butów. Może wtedy magia podziała i "skill" nadejdzie...
Oceny:
Waga: 4.5
Wykonanie: 5
Cena: 3.5
https://www.szczyrkowski.pl/
komentarze