"GRAND PRIX AMATORÓW NA SZOSIE - Rowerem przez Polskę"- Śląsk i Opolszczyzna.
Rajd #3 – woj. śląskie, Racibórz, 27 kwietnia 2019 r.
Rajd #4 – woj. opolskie, Nysa, 28 kwietnia 2019 r.
Prognozy meteo na drugi weekend rajdów z cyklu "GRAND PRIX AMATORÓW NA SZOSIE - Rowerem przez Polskę" były zwyczajnie złe oraz bardzo złe. I choć zastane na miejscu warunki nie należały do najprzyjemniejszych, to na szczęście obyło się bez atmosferycznej katastrofy. Na trasie padało tylko w sobotę – czy może raczej mżyło – ale wody w Odrze od tych opadów nie przybyło (w Jeziorze Rybnickim pewnie zresztą też nie). Jak widać na Śląsku w kiepskie prognozy jednak się nie wierzy, bowiem na starcie zebrała się zupełnie liczna kompania - aż sam vice-prezydent Raciborza Michał Fita (który przybył powitać Uczestników) z niedowierzaniem kręcił głową! Co więcej - z bloków startowych zamontowanych pod Aquaparkiem H2Ostróg marudzenia wiele słychać nie było - wszyscy wyraźnie podekscytowani wyczekiwali na rozpoczęcie rajdu.
I choć w takiej mocno pochmurnej scenerii Cysterskim Kompozycjom Krajobrazowym ani też innym usytuowanym po drodze atrakcjom nie dane było zabłysnąć w pełnej krasie, to spośród szumiących kół i napędów wyraźnie dochodziły pomruki zadowolenia. "Robota" w grupach szła bowiem zgodnie, a kolorowe peletoniki tylko śmigały przez kolejne punkty programu. Jedni przeganiali traktory, drugich zatrzymał pociąg, a najwięcej na dynamice zyskali ci, którzy połączyli wysiłki i „stadnie” stawili czoła pogodowym przeciwnościom. Oczywiście z upływem dystansu grupy się uszczuplały, a swoje trzy grosze dołożyły jeszcze usytuowane w drugiej części trasy pagórki. Ani jednak Lyski, ani Żytna, ani nawet Pszów wielkiej krzywdy nikomu nie zrobiły - cała batalia miała się bowiem rozegrać na Pogrzebieniu.
I po prawdzie tak się stało, choć pierwszy linię mety przeciął Romuald Zawieja (Wojnowice), który spróbował odjazdu nieco wcześniej i ostatecznie nie dał się doścignąć. A rywalizacja za jego plecami była zacięta i pasjonująca! Jeszcze 200-300 metrów przed metą realne szanse na podium miało nawet 8-10 kandydatów - ostatecznie miejsca te zajęli Łukasz Pękala (Poznań) i Mateusz Małkowski (Wodzisław Śląski), a w przeciągu minuty na metę wturlało się kolejnych 20 Zawodników. Wśród Pań bezkonkurencyjna okazała się Roksana Orzyszek (Rydułtowy), która wróciła na frajdowe trasy po roku przerwy (i w towarzystwie 7-miesięcznej Karolinki)! Z trudami etapu koncertowo poradziły sobie również warszawianki Agnieszka Oskroba i Katarzyna Borkowska-Dudman, które w swój niecny proceder synchronicznego przecinania linii mety wciągnęły następną koleżankę, tym razem Annę Guzek (Gliwice).
Oczekiwania wobec opolskiego etapu rajdów były spore. Miało to być bowiem nie tylko „pierwsze górskie przetarcie” tej wiosny, ale również pierwsza w historii Cyklu wizyta poza granicami kraju. I choć w czasach „otwartej Europy” przejazd po czeskiej stronie granicy nie jest już takim wydarzeniem jak choćby 15-20 lat temu, to jednak zawsze to dodatkowy smaczek - i dodatkowy element zabawy. A że „w pakiecie z międzynarodową wycieczką” na trasie pojawiło się piękne wzniesienie (Biskupia Kopa, 707 m n.p.m., podjazd o długości 3,9 km i średnim nachyleniu 6,2%), to tej zabawy było zauważalnie więcej ;).
Spod stanowiącej bazę rajdu nowo wybudowanej, sportowo-widowiskowej Hali Nysa kolarze bezproblemowo wydostali się wprost na przygotowaną trasę. Mimo odległości dobrych 20-30 kilometrów, stanowiące cel podróży Góry Opawskie jawiły się na horyzoncie niemal już od startu. W początkowej fazie rajdu od przeszkadzającego wiatru i systematycznie wznoszącej się drogi uwagę odciągały jeszcze okoliczne pola przepięknie i gęsto wyściełane rzepakowymi dywanami. Na przemian żółto i zielono pewnie mogłoby trwać wiecznie, gdyby nie ostry, kilkusetmetrowy podjazd tuż za Gierałcicami. Od tej pory rwany i przyspieszony oddech – podobnie jak pieczenie dochodzące z okolic ud i łydek – skutecznie zakłócały doznania wzrokowe niemal do końca trasy. Czy można jednak wyobrazić sobie piękniejsze krajobrazowo okoliczności cierpienia? :)
… Kijów, Burgrabice, Gierałcice, Głuchołazy, Konradów, Jarnołtówek, Pokrzywna, Prudnik, Petrovice, Biskupia Kopa, Zlate Hory, Mikulovice, Sławniowice i wreszcie Nysa – gdyby nie wspaniała widokowo okolica, nazwy tych wszystkich miejsc i miejscowości byłyby tylko punktami na mapie. Tymczasem wystarczyło przejechać tamtędy rowerem, by zapamiętać je na długi, długi czas!
Oprócz mistrzowskich wrażeń wizualnych, w trakcie rajdu nie zabrakło też emocji o sportowym zabarwieniu. Z jednej strony reguły gry dyktowała rywalizacja o prymat i pierwsze miejsca na mecie. Z drugiej jednak – wspólna jazda i kapitalna zabawa „o miejsce” siódme, dziesiąte czy czterdzieste piąte. W mniejszych i większych grupkach – skutecznie szarpanych diabelskim wiatrem i procentami najazdu – aż kipiało energią i niezmąconą frajdą! Owszem były kryzysy formy i chwile zwątpienia – później jednak następowała regeneracja i odzyskiwanie sił. Podczas zlokalizowanego na 50. kilometrze bufetu wielu Uczestników sprawiało wrażenie lekko oszołomionych i nieco już podmęczonych - ale jednocześnie niezmiernie zmotywowanych na dalszą podróż. Im liczniejsza była grupa, tym bardziej stres ustępował ekscytacji, a obawy przed podjazdem zamieniały się w radosne oczekiwanie. I słusznie, bo ani na podjeździe, ani na zjeździe nic prócz pięknych widoków (również wgłąb własnego organizmu) uczestników nie spotkało.
Wszystko co dobre ma jednak swój rychły koniec, a ten tym razem usytuowany został pod zaporą przy Jeziorze Nyskim. Zwycięzca etapu wyłoniony został drogą eliminacji, bo najszybciej na metę dojechał ten, któremu z grona najsilniejszych nic szczególnego się nie przytrafiło. Tak więc o wygranie rajdu opolskiego – po raz drugi z rzędu, choć w zupełnie innym terenie - pokusił się Przemysław Skowron (Opole). O pozostałe dwa miejsca na podium pasjonujący finisz rozegrali Sławek Niziołek (Warszawa), Dawid Koza (Kochanowice) oraz czwarty tego dnia Łukasz Pękala (z walki o zwycięstwo wyeliminował go defekt napędu kilka km przed metą).
Wśród Pań - podobnie jak dzień wcześniej w Raciborzu - bezkonkurencyjna okazała się Roksana Orzyszek (Rydułtowy). Nieco później finiszową kreskę przecięły Urszula Harkawa (Nysa) oraz Katarzyna Lipińska (Skarżysko-Kamienna).
Wszystkim Uczestnikom dziękujemy za wspólnie spędzony czas i świetną zabawę oraz gratulujemy pokładów pozytywnej energii, wytrwałości i uporu w docieraniu na metę! Zapraszamy ponownie – również w inne regiony Polski!
Foto: GW Studio (Grzegorz Witek, Iza Witek, Agnieszka Gawliczek)
komentarze