Paganella Bike Park - powrót po przerwie

Od mojej pierwszej wizyty na Paganelli minęły dwa lata. Przez te dwa lata odwiedziłem większość najsłynniejszych, rowerowych miejsc w Alpach. Nie wszystkie z nich są tak dobre jak chcieliby ich właściciele... Nie we wszystkich znajdziecie odpowiednią ilość ścieżek stricte enduro. Nie wszędzie będzie co robić przez tydzień. Nie wszędzie znajdziecie to unikalne połączenie natury z dyskretną i niewidoczną pracą koparki. I przed napisaniem tego artykułu przez wiele dni zadawałem sobie pytanie, co takiego tam do diabła jest, że nadal po tym czasie mam odwagę napisać: najlepsze miejsce na enduro w jakim byłem.

A teraz muszę tą tezę tylko obronić. No to do dzieła.

Najważniejsze są trasy: Paganella to góra, która dała budowniczym ogromne możliwości. Mnogość skał, również jako stałego podłoża, jest podstawą do tej zabawy. Na trasie 806 i 787 mamy możliwość kilkukrotnie zjechać przynajmniej kilka metrów tylko po litej skale. Skalne dropy to niekończące się pole do popisu dla tych, którzy lubią latać. Prócz litej skały jest na prawdę sporo mniejszych kamieni, większość umiejscowionych naturalnie, aczkolwiek zdarzają się i takie rozrzucone jako szykany, czy po prostu jako „na prawdę piękny głaz". Prócz tego to Dolomity. A w Dolomitach nawierzchnia chętnie zjeżdża z Wami, w postaci setek małych zwietrzałych kamyków, tworząc niepowtarzalną i jakże typową dla tych gór atmosferę. 

To natura nadała temu miejscu niepowtarzalny klimat. Resztę dokopali ludzie, którzy powiem uczciwie, mają do tego talent. W chwili obecnej trasy prezentują już naprawdę, sporą różnorodność. W tym i zeszłym roku pojawiły się flow triale - dla mniej wtajemniczonych członków Waszych rodzin. Ja generalnie nie jestem fanem takich tras, ale muszę przyznać, że te są na prawdę dobre. Choć nie są najprostsze, to nie bałbym się tam zabrać początkujących. Flow triale nastawione są jednak na naprawdę konkretną jazdę (strome zbocze, duże stoliki) z tym, że są przygotowane według najlepszych standardów. 

Dół zakrętów jest równy, wszystko jest przejezdne dla nielotów. Można, naprawdę spokojnie i powoli zacząć się uczyć latać od najmniejszych muld. Przejezdna dla amatorów jest także niebieska trasa w Bikeparku. Trasa ta to szpagat pomiędzy naprawdę ciekawą trasą, która, jechana szybko, jest szalenie interesująca dla bardzo wielu gości odwiedzających ją bez wstydu na zjazdówkach, a równocześnie da się ją bezpiecznie zrobić 5 kmh i jako amator też mieć pełne portki. Trasa jest ciekawa, znajdują się na niej szerokie mosty i jest to najbardziej wszechstronna trasa jaką widziałem. Sam jestem dość zaskoczony, ale ilość doświadczonych rowerzystów, którzy mają ochotę nią jeździć jest ciągle bardzo wysoka.

Trzonem Tras na Paganelli są jednak zupełnie inne trasy. Są to niewiarygodnie piękne single ciągnące się długimi kilometrami po zboczach góry. Niektóre s2, niektóre s3, a niektóre sekcje to nawet s5. Na nowych mapach wszystkie dokładnie oznaczone co do poziomu trudności. Na przykład taki 806, 6,8 km i 1070 m w dół.

Lub 811, bardzo techniczny odcinek, który po zjechaniu powoduje po prostu euforię. 4 km, 485 m, na który zabierze Was Michał Śliwa:

Lub 787, alternatywa dla dolnej części 806, mogąca stanowić jego drugą połowę:

Czy w końcu 805, ciągnąca się częściowo nad klifem i zawierająca dwie bardzo ciekawe sekcje skalne.

Zupełnie innym przeżyciem jest „from top to lake”, trail trochę bardziej pure enduro, bo zawierający 200 m podjazdu o długości... 30 km oraz 2300 m spadku w pionie. Na końcu będziecie musieli jednak skorzystać z busa, którego oczywiście organizuje Bikepark i kursuje on wg. rozkładu.

A jak lubicie srogo polatać, to Bikepark ma jeszcze trasy czerwone i czarne. I ani wysokość band, ani rozmiar kilku hop nie ma kompleksów przed porównaniami z rozmachem Leogangu (aczkolwiek nie ma ich aż tyle).

I to wszystko w ramach jednej mapy, którą otrzymujecie przy wyciągu, bez straty czasu na sciąganie gpxów z Internetu i konieczności wynajmu przewodnika (choć gości bardzo polecam).

Na stronach Paganella bike znajdziecie też zawsze aktualne informacje na temat tego co i kiedy jest otwarte. Oczywiście najbardziej opłaca się tam jechać w czasie głównego sezonu, część wyciągów działa również na wiosnę i jesień, ale jedynie w weekendy. Bikepark zazwyczaj działa aż do pierwszych opadów śniegu. Niestety, na wiosenne zgrupowanie większość tras pozostanie przykryta śniegiem.

Czas pobytu

Z Polski pojedziecie tam długo. Wiec dobrze by było mieć co robić przynajmniej przez tydzień. Nie we wszystkich słynnych miejscówkach tak jest... a na Paganelli nie zabraknie Wam rozrywek. Paganella oferuje dwa zestawienia swoich tras w całodzienne wycieczki: Bears Trials i From Lake to Lake. Jedna ma 60 km a druga 43 km. Jeśli nie jesteście bardzo dobrze przygotowani kondycyjnie i szybcy w dół, nie wyrobicie się z nimi w jeden dzień. A to dopiero połowa tras które tam można znaleźć i generalnie polecam je podzielić na segmenty według własnego uznania.

Pogoda

Nawet jeśli jadąc autostradą w dolinie widzicie 30 stopni Celsjusza i nie bardzo wiecie, jak w takich warunkach jeździć, to tuż przed celem podróży do podjechania będzie 800 m w pionie. Molveno posiada bardzo przyjemny mikroklimat i temperatura spada tam zazwyczaj o 10-15 stopni w porównaniu z doliną. Słowem: jest tam bardzo przyjemnie, a na papierze często wręcz zimno. Na szczęście włoskie słońce sprawia, że już od wskazania 13 stopni zaczyna się „comfort zone - na krótko” dla większości osób. A słońce świeci często. Generalnie pogoda jest dużo stabilniejsza niż w Como czy wyżej położonej Lombardii.

Festiwal

Co roku na otwarcie organizowany jest festiwal. Ma on na celu zapoznanie Was z możliwościami tego miejsca. Za darmo można skorzystać z super szkoleń (również dla dzieci) i wycieczek z przewodnikami. Dodatkowo na wyciągi również obowiązuje zniżka.

Molveno

To bardzo malownicze włoskie miasteczko, z typową architekturą, pięknym jeziorem i pysznym jedzeniem. Szczerze mówiąc jest tam tak czysto, że jakbym nie wiedział gdzie jestem, to postawiłbym na Szwajcarię.

Jeśli Wasza rodzina jeździ spokojniej, będzie miała do dyspozycji dużo tras cross country oraz familijnych.

Tym razem stacjonowaliśmy w hotelu *** o nazwie Londra. Główną jego zaletą jest to, że znajduje się na tej samej wysokości co dolna stacja wyciągu. Jest to spory komfort, gdyż miejscowość położona jest na zboczu. W hotelu znajduje się świetna restauracja, która zrujnuje wasz kaloryczny plan dnia, ale wino jest tak dobre, że szybko o tym zapomnicie. Nasz pokój posiadał przepiękny widok na miasteczko i jezioro. Jest to hotel z akredytacją bikeparku więc znajdziecie w nim oczywiście stosowne pomieszczenie na rowery, a nawet mały serwis. Obsługa zajmie się też praniem Waszych ubrań.

Czy Paganella ma jakieś wady? Ma aż 3.

  1. Gdy popada... ale naprawdę tak solidnie, to trasy potrafią rozmięknąć, a skały stają się bardzo śliskie. Z tego powodu pod żadnym pozorem nie zabierajcie ze sobą mieszanek addixa... Oglądając setki innych rowerów widziałem tylko jeden rower na Magic Mary. Wygląda na to, że Schwalbe po prostu na mokrej Paganelli sobie nie radzą.
  2. W weekend w Bikeparku panuje spory tłok. To też tłumaczy problemy z trasami, gdy jest mokro. Dlatego Bikepark najlepiej odwiedzić w tygodniu.
  3. Wydajność wyciągów, jeśli chodzi o wywóz rowerów, nie jest jeszcze najlepsza. Problematyczne są dwa z sześciu wyciągów na szczyt Paganelli i w Bikeparku. Jest to kwestia dorobienia odpowiedniej ilości uchwytów na krzesłach kolejki, więc problem powinien zostać dość szybko rozwiązany.

o autorze

Szymon Barczyk

komentarze

WiadomościWszystkie

WydarzeniaWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl