Zasłużył na wygraną jak mało kto na Vuelcie. Thomas de Gent.
Etap nerwowy, chaotyczny, o co zadbała duża grupa uciekinierów a w peletonie znów Alberto Contador.Kilka średniej trudności podjazdów z ogólną tendencją spadkową terenu sprzyjało dziś ponownie harcownikom. Grupa która oderwała się od peletonu liczyła aż 30 nazwisk.
Photogomez Sport
Nie będziemy wymieniali każdego z osobna, jednak kilku zawodników powtarza się niemal codziennie i tworzą oni już stały człon ucieczek. Z pewnością dzisiejszy zwycięzca, jak mało kto zasłużył na wygraną za swój upór i determinację. Swoją drogą zwycięstwo wywalczył po pasjonującym finiszu. Thomas De Gent z Lotto Soudal, bo o nim mowa jest już stałym elementem transmisji z wyścigów w tym roku. Wspinaczki na podjazdy wyrysowane na trasie przez organizatorów zrobiły spory zamęt w ucieczce i przetasowania były solidne. Ciężko było chwilami już połapać się kto odjeżdża, a kto goni, bo po kilkunastu minutach sytuacja zmieniała się ponownie.
Photogomez Sport
Dodać warto że przewaga była ogromna nad peletonem oscylując do końca w przedziale kilkunastu minut. Ostatni z podjazdów wyłonił kilkuosobową czołówkę, do której zdołała przed metą dołączyć maleńka grupka pościgowa. Na mecie De Gent zaciekle walcząc w ładnym stylu pokonał Jarlinsona Pantano Trek-Segafredo i Ivana Garcię Cortinę z Bahrain-Merida. Z peletonu urwał się jak zwykle ostatnio El Pistolero i za to go wszyscy kochają.
Photogomez Sport
Nikt nie utrzymał mu koła, jednak na 2 km przed metą pociąg zdołał go doścignąć. Jedno trzeba mu przyznać, ma facet jaja i nie jechał bez walki swojego ostatniego wielkiego wyścigu. Czołówka więc bez zmian i pozostał już tylko jeden etap, który może zmienić cokolwiek. Jedyną niewiadomą pozostaje sprawa koszulki zielonej, o którą upomina się zajadle Matteo Trentin i odgraża liderowi, by ten mu ją zwrócił. Polacy dotarli w drugiej większej grupie przesuwając się nieznacznie w klasyfikacji generalnej. Niestety w dół.
Photogomez Sport
komentarze