Velonews na treningu z Tomaszem Marczyńskim. Beskid Mały.
Kilka dni temu nasza redakcja gościła na treningowej ustawce z Mistrzem Polski elity Tomaszem Marczyńskim. Trasa do lekkich nie należała, noga "Mańka" też straszyła przed podjęciem decyzji, ale przyznajemy że było warto.
Spora grupa fanów wyruszyła na track z Wieliczki okrążający Beskid Mały włącznie z przełęczą Kocierską. Tempo nie było specjalnie zabójcze, jednak co pewien czas grupa uszczuplała się i do Krakowa dobrnęła na kole Tomka grupa kilku osób.
Był czas na dwie kawki, ulubione ciacho, głupie żarty, luźne rozmowy, zaciągi na podjazdach, czy nawet dłuższą, mocniejszą współpracę jak równy z równym symulującą odjazd do mety.
Dowiedzieliśmy się o chorobie, która nieco przydusiła Mańka w pierwszej części sezonu. Na szczęście wychodzi już z kryzysu i zaczyna już świecić jaśniej światełko w jego tunelu treningowym.
Podpytany przyznał, że jego wytop na poziomie 6% jest dość marny i dąży systematycznie do poziomu 3-4% w szczycie formy, najbliższy start w Dauphiné Libéré napawa już nieco większym optymizmem i nie może się doczekać startu w Tour de Pologne, by znów nas uszczęśliwiać swoimi ułańskimi szarżami w górach.
Tomek jak każdy z nas, lubi dobrą kawkę, fajne ciacho, a w kieszonce na treningu wozi wafelki "Góralki", bo nie wszystko co PRO jest dobre na okrągło. Chłopak taki jak my wszyscy z ogromnymi ambicjami.
Foto Daniel Wojtyna, Piotr Szafraniec
komentarze