Impreza rowerowa w Katowicach

 
Imprezą głowną były MTB XC Cross Country. Od samego rana pogoda była doskonała, co po zeszłotygodniowych opadach było miłą niespodzianką. Na starcie zameldowało się ok. 200 zawodników. Nieźle, biorąc pod uwagę to że w w tym samym czasie rozgrywało się kilka innych imprez kolarskich. Trasa poprowadzona było w większości przez drogi asfaltowe, ale ten kto myślał że będzie łatwo ten był w błędzie. Zaskoczeniem dla wielu osób były fragmenty w terenie. Sam też postanowiłem wystartować, więc wiem jakie niespodzianki czekały na zawodników i nie tylko, ponieważ tu krytyczna uwaga, trasa nie była chyba objechana przez organizatora na rowerze. Dla niego też sporą niespodzianką były relacje z trasy. Najgorszym punktem było niepozornie wyglądające błotko, w które wjechanie w moim przypadku oznaczało zapadnięcie się przedniego koła po oś i zaliczenie OTB. Później już było gorzej. Jeden z naszych teamowych zawodników zanurkował przednim kołem do końca, zaliczając ten sam trick co ja. Szkoda że nie planowany. Umiejętności trialowe jak najbardziej byłyby na miejscu... Nie przeszkodziło mu to jednak zająć miejsca na podium. Opisywana pułapka jak się okazuje było dość często uczęszczanym punktem wyścigu, o czym może świadczyć zapis z kamery zamontowanej na moim rowerze. W chwilę po moim upadku, glebę zaliczyła kolejna osoba, a po oddaleniu się z tego miejsca, kamerka zarejestrowała jeszcze jednego zawodnika efektownie integrującego się z podłożem.

Innym ciekawym miejscem było kilkaset metrów w błocie. Elita pewnie poradziła sobie z tym bez problemu, jednak pozostali zawodnicy byli zmuszeni do zejścia z roweru i tu kolejna niespodzianka - noga zanurzyła mi się prawie do połowy łydki. Brodząc w mule wyszedłem poza miejsce kaźni i pojechałem dalej. Na szczęście niespodzianek natury aurystyczno-terenowej więcej nie było. Trasa poprowadzona ciekawie i tu plus dla organizatora.  Parafrazując jednak za bohaterem filmu MIŚ - pamiętajcie żeby plusy nie przysłoniły Wam minusów. Najtrudniejszym miejscem był podjazd, a raczej podejście na górę na której mieścił się punkt kontrolny, następnie zjazd i znowu podjazd. Nasz team pokazał się z dobrej strony, często zajmując miejsca na podium - w K1 na pierwszym miejscu uplasowała się Laura Reszpondek, która miała duże szanse na zwycięstwo open gdyby nie źle oznaczona trasa i wprowadzenie jej w błąd przez osoby zabezpieczające trasę. W M3 pierwsze miejsce zajął Remigiusz Ciok, który zameldował się na mecie kilka sekund po Wojciechu Halejaku z Mróz Active Jet. Drugie miejsce padło łupem Andrzeja Kamińskiego z naszego teamu.
 
Na trasę wraz z elitą wystartowało także 3 zawodników niepełnosprawnych, którzy poradzili sobie z terenem bez większych problemów i zrobili to naprawdę w świetnym czasie. Dla nich Fundacja Paraolimpijska NIEPOKONANI przygotowała osobną kategorię - NIEPOKONANI. Pierwsze miejsce zajął  Michał Klos, drugi był Ludwik Odrzywołek, a Łukasz Szeliga ukończył wyścig na 3 miejscu.
 
Po zakończeniu wyścigu głównego na terenie wokół katowickiego spodka odbyła się kolejna konkurencja, tym razem zorganizowana przez Fundację Paraolimpijską. Był to wyścig kolarzy na tzw. handbikach, czyli rowerów napędzanych rękami. Pętla wokół spodka liczyła około 1 km i zawodnicy musieli objechać ją 10 razy. Dla oglądających wyścig było sporą niespodzianką, jaką prędkość można rozwinąć na takich pojazdach. Na kilkuset metrowym odcinku poprowadzonym między ostatnim wąskim zakrętem zlokalizowanym na tyłach spodka, a linią startu prędkości przekraczały grubo ponad 60 km/h. Na mecie jako pierwszy zameldował się Zbigniew Baran, drugi był Zbigniew Wandachowicz a trzeci końcową linię przejechał Darek Kołecki - zawodnik teamu e-bikerzone.com niepokonani.
 
Impreza ma szansę na stałe zagościć w kalendarzach zawodników, jeśli oczywiście zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski. W końcu sport to zdrowie...
Zapraszamy do galerii z imprezy tutaj oraz tutaj.

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl