Ucisk, kompresja czy mit?

Kompresja – co to w ogóle jest?

Kompresję wymyślono po to, żeby poprawić krążenie, co równa się zwiększeniu wydajności pracy serca.

- przy takim samym poziomie przepływu krwi uzyskujemy niższe tętno, czyli organizm na wyższym tętnie będzie w stanie dostarczyć więcej tlenu aby odżywić mięśnie.

- za sprawą ucisku, zastawki w żyłach szybciej się domykają i pompują krew w stronę serca – wchłaniając kwas mlekowy.

- innym zadaniem jest poprawa metabolizmu mięśni i minimalizacja ryzyka kontuzji - bo mięśnie łydek, więzadła oraz ścięgna są stabilizowane.

Podczas jednego z ultramaratonów w Afryce Południowej został przeprowadzony test, w którym porównano zawodników biegnących w skarpetach kompresyjnych i bez nich. Pierwsza grupa uzyskała nieco lepszy czas a także odnotowano u nich mniejsze uszkodzenia mięśni, regeneracja przebiegała również szybciej. Niestety jak we wszystkim – nie ma cudów. Raczej nie jest prawdą, że wydolność wraz z noszeniem skarpet zwiększa się o kilka procent a regeneracja trwa kilka minut – bo takie komentarze również da się słyszeć.

Czy to naprawdę działa?

Nie lubię pokładać 100% wiary na tym, co wyczytam na forach internetowych, więc postanowiłam przekonać się na własnej skórze (i mięśniach).

W ostatnim czasie testowałam skarpety i opaski na łydki szwajcarskiej firmy Compressport. Od dystrybutora otrzymałam komplet skarpet Compressport Full Socks V2 oraz komplet opasek na łydki Compressport R2 Fluo. Były ze mną podczas regeneracji po kilkunastu cięższych treningach. Główny test miałam jednak okazję przeprowadzić podczas tegorocznej etapówki Bike Adventure.

Moim zdaniem kompresja działa.  Nie miałam możliwości udowodnić tego żadnymi badaniami, ale nie wydaje mi się także, żeby był to efekt placebo.

Jako amator, nie miałam okazji przyzwyczaić nóg do ścigania w ciężkich górach kilka dni z rzędu. Już pierwszego dnia walczyłam z mocnymi skurczami na trasie, które chwilami zupełnie uniemożliwiały jazdę, dlatego obawiałam się, czy w kolejne dni dam radę w ogóle wsiąść na rower. Z produktów Compressport korzystałam po poszczególnych maratonach. Regenerację uzupełniałam także kąpielami w zimnych potokach. Wydaje mi się, że nogi regenerowały się nieco szybciej, odczuwałam choćby różnicę pomiędzy łydkami a udami, których kompresja już nie dosięgnęła. Dyskomfort w mięśniach po wysiłku był mniejszy. Drugiego dnia, po dodatkowej dawce magnezu i wcześniejszej regeneracji w skarpetach, po skurczach nie było śladu. Nogi pracowały „na świeżości” – sama byłam zdziwiona, ile potrafią;) Tak samo było w kolejne dni. Podjazdy nie sprawiały problemu, mięśnie zgodnie współpracowały ze mną.

Co do samych wrażeń w trakcie użytkowania – noga jest stabilniejsza, jednak skarpeta nigdzie nie uciska (chyba, że przesadzimy z długością jej noszenia, producent zaleca nosić ją około półtorej godziny), nie zsuwa się. Ciężko też ją zniszczyć, gdyż materiał jest wytrzymały i odporny na przetarcia.  Samo mycie również nie powinno sprawić problemów – dystrybutor  obiecuje, że wystarczy zakurzoną opaskę przemyć wodą. Faktycznie, działa, ale nie polecam testować plam ze smaru – bez pralki się nie obejdzie:)
Ocena (1-5) skarpet:
-wykonanie: 4,5
-jakość: 5
-działanie: 4,5 
-cena: 4 (169 zł)
-wygląd: 3,5  dla zwykłego śmiertelnika może się wydać bardzo dziwne noszenie kropkowanych podkolanówek;)
-komfort użytkowania: 4,5

Ocena (1-5) opasek:
-wykonanie: 5
-jakość: 5
-działanie: 4 
-cena: 4 (139 zł)
-wygląd: 4,5 duży plus za kolekcję fluo
-komfort użytkowania: 5

Jeśli już się zdecydujesz na zakup… czym się kierować?

Aby skarpety spełniły swoją rolę, trzeba zwrócić uwagę na precyzyjne dobranie rozmiaru – mierzymy łydkę w najszerszym miejscu, najlepiej rano przed treningiem. Ma tu znaczenie także ile za nie zapłacimy – raczej nie dostaniemy dobrych skarpet za 40zł – pamiętajmy, że ucisk to nie kompresja! Jeśli chcemy kupić dobrą parę skarpet (lub opasek na łydki)  przygotujmy się na wydatek rzędu 130-200zł. Wydaje mi się, że gdyby przeliczyć ten wydatek na ich długotrwałość to nie ma znowu tragedii, bo nie używamy ich na co dzień więc nie trzeba ich kupować co miesiąc. Nie dajmy się nabrać na tanie skarpety uciskowe – krew „najchętniej” zalega w stopach, czyli najniżej – dlatego właśnie kompresja powinna być stopniowa. Skłonność do zalegania krwi w żyłach maleje natomiast wraz ze wzrostem wysokości i dlatego też w skarpetach wraz ze wzrostem wysokości maleje kompresja. Wspomniałam wcześniej o mierzeniu łydki – jeśli sprzedawca sprzedaje skarpety wyłącznie po rozmiarze stopy, to zły sygnał – przy jednej długości stopy każda osoba może mieć inny obwód łydki, dlatego w tym momencie kompresja traci sens.

Uważam, że warto zakupić parę skarpet czy opasek, jeśli nie mamy możliwości poddawać nóg całkowitej regeneracji – np. masaże po cięższych wyścigach czy treningach. Przydadzą się także w drodze (nie tylko na zawody) – długa podróż w bezruchu często powoduje puchnięcie nóg, czemu możemy częściowo zapobiec. Pamiętajmy jednak, aby nie przesadzać w drugą stronę – zbyt długie stosowanie kompresji może powodować nierównomierne rozkładanie się kwasu mlekowego w górnych partiach nóg.


o autorze

Anna Olszańska

Anna Olszańska – studentka Politechniki Poznańskiej. W kolarskim świecie aktywna od 6 lat. Wciąż staje przed trudnym wyborem, czy uczestniczyć w życiu kolarzy zza obiektywu, czy znad kierownicy. Na portalu odpowiedzialna za relacje fotograficzne...

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl