Słodki MuleBar - batony
Dzięki uprzejmości Sportango.pl przez ostatni miesiąc miałam okazję testować batony i żele.
Mule Bar produkowany jest w Wielkiej Brytanii z
naturalnych składników wytwarzanych i uprawianych zgodnie z zasadami etyki, od
najlepszych światowych producentów. Produkty nie zawierają żadnych składników syntetycznych,
konserwantów, oleju palmowego, sztucznych barwników czy dodatków smakowych. Z produktów MuleBar korzystają
najlepsi sportowcy na świecie: zwycięzcy Tour de France, uczestnicy Mistrzostw
Świata Ultraman, uczestnicy zawodów triatlonowych Ironman, zwycięzcy Pucharu
Świata w rugby czy wspinacze wysokogórscy. Z ciekawostek - Mule Bar był
na Evereście, przejechał i sponsorował także Absa Cape Epic!
(ŹRÓDŁO: http://sportango.pl/)
Przedstawiamy pierwszą część testów MuleBar - BATONY
Na pierwszy ogień poszedł baton Summer Pudding o smaku malina-żurawina-czarna porzeczka.
W składzie faktycznie brak sztuczności. Pierwsze co da się wyczuć to konsystencja – jest nieco
bardziej miękki niż poprzednie batony z których korzystałam do tej pory. Na
plus, bo przy maratonowym zmęczeniu nie trzeba się tyle wysilać z
jedzeniem. Smak nieco kwaskowy, czyli
taki jaki jak w rzeczywistości połączenie malin, żurawiny i czarnej porzeczki -
maliny zdecydowanie biorą górę. Brak sztucznego posmaku. Możliwe, że nieco zbyt
kwaśny, ale o gustach się nie dyskutuje – jednym przeszkodzi, dla innych będzie
fajnym „przerywnikiem” od słodkiego izotoniku. Skład: przede wszystkim jabłka,
syrop ryżowy, owies – ale też amarantus!
Energia – działa tak, jak powinien działać dobry baton energetyczny.
Wartości odżywcze:
Mango Tango
Pomimo tego, że nie przepadam za mango, baton był dobry. Idealnie wyważony smak – ani za słodki, ani za kwaśny. Wyczuwalne, duże kawałki owoców – w sam raz na trening, na maratonie mogą sprawiać nieco problemów z pogryzieniem. I baton od kuchni: syrop ryżowy, mango, owies, orzechy nerkowca, amarantus i mąka sojowa. Lubimy!
Eastern Express
Szczerze mówiąc, to zastanawiałam się na co to komu. Najnowszy wynalazek MuleBar, lekko gryzący w język, z przyprawą Garam Masala. Na pierwszym miejscu jednak orzechy – pistacje, migdały, nerkowce, słonecznik. Spróbowałam – i już wiem, przecież są tacy, którzy nie lubią zaklejających buzię słodkości. Baton w sam raz dla nich, a także dla wszystkich odważnych, nie bojących się eksperymentów. W batonie znajdziemy także czarnuszkę oraz pieprz Cayenne – potrafi wybudzić z uśpienia po 2 godzinach jazdy w tlenie :)
Chocolate Orange
Baton, który na jednym z treningów uratował mnie przed setną
już nienawiścią do roweru z powodu wygłodzenia ;) Obawiałam się połączenia
pomarańczy z czekoladą – zraziłam się kiedyś, spodziewałam się sztucznego i
drażniącego smaku. Ale się myliłam! Wbrew pozorom nic się nie rozpuściło, pomarańcze
były lekko wyczuwalne zza smaku pysznego kakao. Zdecydowanie najlepszy z
batonów, gdyby się tylko dało jadłabym go codziennieJ Poza pomarańczą doszukać się
można rodzynek, tradycyjnie płatków owsianych. Są też chrupki ryżowe, ciemna czekolada i wspomniane
wcześniej kakao.
Wartości:
Baton proteinowy Chocolate Date Refuel
Nie jest to już ta czekolada co w poprzednim batonie, co nie
znaczy że jest zły. Nie udało mi się jeszcze zjeść niedobrego batona
proteinowego. Mogłabym się przyczepić do konsystencji – jak na powyścigowe
zmęczenie, jego zjedzenie przysporzyło mi trochę wysiłku. Lekki, czekoladowy
smak przełamują daktyle i migdały. Jeśli zajrzeć mu „pod fartuch” to są też
dropsy czekoladowe (z cukru trzcinowego), kakao. Zawartość białka – ponad 20%.
Wartości:
Wkrótce druga część - porównanie żeli energetycznych
komentarze