Joy Ride Bike Fest - podsumowanie

Na Podhalu, jak co roku w maju miał miejsce Joy Ride Bike Fest, nie lada
gratka dla wielbicieli adrenaliny na rowerach z dużym skokiem. Impreza zaczęła się w piątek, gdzie zawodnicy mieli czas na trening i zapoznanie tras, aby jak najlepiej wypaść kolejnego dnia. Małe Kluszkowce tętniły życiem, ciężko było znaleźć miejsce do zaparkowania samochodem względnie blisko serca imprezy. Oprócz zawodów, które są kwintesencją imprezy, swoje miejsce mieli również wystawcy różnych marek rowerowych, ze względu na imprezę - głównie rowery enduro. Można było podziwiać rowery takich firm jak : Cannondale, Santa Cruz, Trek, Kellys, KROSS, Yeti, GT i wiele innych.

Dla chętnych była możliwość skorzystania z jazdy testowej (Trek, Kross, Kellys, Canyon, Cannondale, GT, Lapierre, Mondraker, NS Bikes, Rose oraz Shimano). Sęk w tym, że testy te były darmowe dla posiadaczy pełnego pakietu, dla pozostałych były odpłatne i wymagały rejestracji/rezerwacji. Przez moich redakcyjnych kolegów fakt ten został odebrany niezbyt dobrze, a to dlatego że przy całej masie różnych imprez na które przyjeżdżają, wypożyczenie roweru odbywa się tylko i wyłącznie na dowód, lub legitymację prasową (jeśli taką się posiada).

Oprócz rowerów, można było dobrać sobie garderobę u Foxa, Ion, Race Face, Dakine, Kegla Błaziusiaka.

Jeśli o mnie chodzi, chętnie skorzystałam z testu Treka Lush SL, z wrażeń którego dowiecie się z osobnego testu. Główną docelową imprezą był start w maratonie Cyklokarpaty. Edycja w Kluszkowcach była chyba najbardziej wymagająca w kalendarzu organizatora (napisałam "chyba", ponieważ w lipcu będzie Zakopane i z prywatnych rozmów wynikło, że może być równie wymagająco), co potwierdzają uczestnicy w wrażeniach po startowych. Wyjątkowo wybrałam krótki dystans, gdyż nie byłam pewna swojej formy a i nie miałam ochoty się tłuc 5 godzin moim tempem po górach :) Pogoda z początku nie była zachęcająca, temperatura spadła znacząco (z 12 na 8 •C) i zaczęło kropić.


Na szczęście wraz z upływem czasu ulegała ona poprawie do idealnych 15 stopni z przebijającym się słońcem. Na trasie hobby nie było większych trudności, jednak na nieprzygotowanych ciągnący się na ponad 9 km podjazd mógł być wystarczającym powodem do pchania roweru. Kolejną i w zasadzie ostatnią trudnością był długi i kręty zjazd, w większości najeżony kamieniami, rozjechanymi przez poprzedzających nas uczestników mega. Na szczęście znałam trasę i ten zjazd w moim przypadku był miejscem, gdzie zostawiłam jedną rywalkę, kilka poprzednich zostawiłam na męczącym podjeździe. Trasa była sucha, pyliło strasznie ale i zachęcała do szybkich szarży. Jakby tego było mało, meta usytuowana była pod górę, jednak wjazd na ostatnią prostą pochłonął kilka "ofiar". Trasa na hobby była dobrze oznaczona (czego nie podzielają megowcy/gigowcy w wyższych partiach gór) i zabezpieczona, oprócz przecenienia własnych umiejętności uczestników nie było żadnych incydentów. Zostałam sklasyfikowana na 3 miejscu w K2, 9/32 KOpen oraz 91/176. Jednak po powrocie do domu sprawdzając jeszcze raz wyniki okazało się, że ostatecznie wylądowałam na 4 miejscu oraz o oczko niżej w pozostałych klasyfikacjach, ponieważ "nagle" w wynikach znalazła się dziewczyna, której nie było poprzednio w wynikach (problemy z chipem?). Mimo to start uznaję za udany.



Mateusz Zoń: 
Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne w biurze zawodów (Cyklokarpaty) brak kolejek, ustawianie w sektorach startowych 15min przed startem wszystko zapowiadało się idealnie :) 

Trasa typowo górska, ja startowałem na dystansie MEGA 54km lekko ponad 2000m przewyższenia. Na starcie sporo mocnych zawodników, a do tego pierwsze w tym roku góry. Po starcie mocne równe tempo narzucili zawodnicy JBG2 (nie było mocnych na nich tego dnia), po około 30 minutach zrobiło się dla mnie za szybko i musiałem odpuścić pierwszą grupę. Wtedy dojechał do mnie Dominik Grządziel, z którym współpraca się bardzo dobrze układała, niestety momentami kiepskie oznaczenie trasy zmusiło nas do nieplanowanego zwiedzania okolicy, ale jak się okazało nie byliśmy sami, m.in. wracając na trasę spotkaliśmy Bogdana Czarnotę (po maratonie dowiedziałem się, że sporo osób miało problem w tym miejscu), który swoim tempem mocno ożywił naszą jazdę

Wracając do rywalizacji z Dominikiem to dopiero udało mi się oderwać od niego po około 2godzinach jazdy, ale nie było to łatwe zadanie! Po rozjeździe dystansów MEGA/GIGA z powoli rosnącą przewagą jechałem już samotnie do mety.

Pierwsza wygrana w górach cieszy, ale wiem że jeszcze jest sporo do poprawienia. Sprzęt spisywał się bez zarzutów, mogę spokojnie już powiedzieć iż jestem miło zaskoczony jak spisuje się Kreidler na każdego rodzaju trasach, jak wiadomo rower sam nie jeździ i te wynik nie byłoby możliwe bez klubu ZVL Kreidler Sportiva oraz moich dodatkowych sponsorów firmy EXPRESSION oraz AMP Polska!



Resumując:
Biuro zawodów w momencie gdy ja byłem działało bez zarzutów, ustawianie w sektora super, oznaczenie trasy w skali od 1-6 oceniam na 3, momentami strzałka na strzałce, a w miejscach gdzie wjeżdżało się z dużą prędkością najzwyczajniej brakowało dodatkowych znaczeń lub człowieka który kierowałby zawodnikami. Miałem okazję zobaczyć jak wyglądał posiłek po wyścigu tutaj nie ma sensu się rozpisywać (lepiej przywieźć własne kanapki). I teraz kwestia sporna, która zaczęła się pojawiać na forach dotycząca dekoracji dystansu GIGA, o ile wcześniejsze dystanse przebiegły sprawnie i szybko to uczestnicy z GIGA musieli sobie dłuuuugoooo poczekać! Rozumiem, że jak się tłumaczył organizator mają zapis w regulaminie iż czekają na ostatnią osobę aż zjedzie z trasy, ale kurczę ta edycja zaliczała się do Pucharu Polski i zawodnicy startujący w nim nie byli z okolicznych miejscowości, tylko mieli sporo kilometrów aby wrócić do domu! Przekładanie ich dekoracji na sam koniec imprezy kiepsko wyszło, bezsensowne czekanie czego efektem było to, że na dekoracji byli praktycznie zawodnicy, organizatorzy i osoby towarzyszące!

Ja bardzo szanuje osoby, które walczą do samego końca i przyjeżdżają kilka godzin za pierwszym zawodnikiem GIGA, ale szanujmy też zawodników, którzy mają kilkaset kilometrów do domu i muszą bez sensu czekać na swoją dekorację, bo organizator jej nie przyśpieszy gdyż taki ma zapis w regulaminie! Czy to poważne? Niech sobie każdy sam odpowie na to pytanie.

Cyklokarpaty wyniki:

GIGA

MEGA


o autorze

Mateusz Zoń

Od 1999 roku wyczynowo uprawia kolarstwo górskie, wielokrotnie stawał na najwyższych stopniach podium prestiżowych zawodów, także poza granicami kraju. 


komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl