Druga strona menu Kolarskiej Kuchni
To już druga strona naszego jadłospisu. Myślę, że każdy odnajdzie na niej coś ciekawego i pysznego dla siebie, coś co wzbogaci Wasze sensory motoryczne i podniesie obroty silnika podczas treningu, a po nim skutecznie zregeneruje i uzupełni braki.
Owsianka śniadaniowa nr 2
No to tym razem słodka za sprawą mango i odświeżająca dzięki świeżej bazylii wersja tego śniadaniowego klasyka.
Owsianka na mleku przygotowana razem z dwoma pokrojonymi drobno daktylami, aby lekko i naturalnie ją dosłodzić. Obrana i pokrojona połówka mango , wymieszana z umytymi i posiekanymi listkami świeżej bazylii na gotowej porcji płatków.
Pychaaaaa!
Lunch po kolarsku proponujemy w wersji arabskiej.
W większej części kraju mieliśmy lato w środku zimy, więc czemu by nie spróbować czegoś letniego... chociaż żeby nie było tak bardzo "wychładzająco" (tu już musiały by się wypowiedzieć osoby z bardziej naukowym podejściem do tematu, czy aby skutecznie ), trochę tę potrawę "rozgrzaliśmy" w stosunku do oryginału.
A mowa o arabskiej sałatce tabbouleh, która w podstawowej wersji składa się z:
- pół szklanki kaszy bulgur (którą gotujemy z odrobiną soli przez 6-7min w proporcjach wody do kaszy 2:1, lub wg instrukcji na opakowaniu)
- 2 pomidorów
- ogórka gruntowego
- garści świeżej pietruszki
- garści bazylii
- soku z połowy limonki
- odrobiny oliwy z oliwek lub innego dobrego oleju
- soli, pieprzu
W naszej wersji dodatkowo wylądowała jedna, drobno pokrojona papryczka chilli oraz do osłodzenia garść rodzynek.
Tabbouleh w krajach arabskich jest trochę jak z naszą, polską sałatką warzywną. Każda gospodyni ma własną wersję, dlatego w sieci znajdziecie niezliczone przepisy i nie ma tak naprawdę jakiegoś oryginału. Generalnie powinna być to kasza bulgur z warzywami, chociaż zdarzają się także przepisy bardziej mięsne.
Jedno co polecamy, to użycie właśnie kaszy bulgur, zamiast mało wartościowego kuskusa, bo możliwe że taką wersję znacie lub znajdziecie.
Wieczorem w naszym menu znajdziecie klasyk nad klasyki po delikatnym tuningu, czyli ryż zapiekany z jabłkami, bananami i rodzynkami
SKŁADNIKI:
3/4 szklanki ryżu
półtora szklanki mleka
cukru waniliowego 2-3 łyżeczki
cukru zwykłego około 7 łyżeczek (wszystko zależy od smaku jabłek, jakich używamy)
2-3 jabłka
banan
kilka rodzynek
odrobina cynamonu
szczypta soli
trochę masła
2 białka i jedno żółtko
PRZYGOTOWANIE:
W garnku gotujemy mleko z cukrem waniliowym i odrobiną soli, następnie do zagotowanego wsypujemy ryż. Na bardzo małym ogniu gotujemy około 30-35 minut - ryż powinien nam wchłonąć prawie całe mleko. Nie przykrywamy całkiem pokrywką.
Jabłka - obieramy, kroimy w plasterki bądź w kosteczkę, posypujemy 2 łyżeczkami cukru. Na patelni rozgrzewamy masło i smażymy jabłka przez około 10 minut. Pod koniec smażenia dodajemy rodzynki i banana (w plasterkach).
Ryż zdejmujemy z ognia, dodajemy trochę cukru, żółtko, odrobinę masełka, wszystko dokładnie mieszamy.
Przekładamy ryż do naczynia żaroodpornego (z braku odpowiedniego żaroodpornego - "keksówka" i powyżej podane ilości idealnie mi się tam wpasowały). Na ryż kładziemy naszą owocową mieszankę.
Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodajemy dwie łyżeczki cukru.
Piankę układamy na jabłkach. Wstawiamy do gorącego piekarnika (tak około 180 stopni u mnie było) i zapiekamy około 5 minut.
Smacznego!
autor: Łukasz Szłapa i Piotr Szafraniec
komentarze