Powerade Volvo MTB Marathon Istebna za nami
Wyścig wieńczący serię firmowaną przez Grzegorza Golonko już tradycyjnie odbywa się w tej chyba najbardziej malowniczej części Beskidu Śląskiego. Zestawienie GG i Beskidy dawało gwarancję, że uczestnicy nie będą narzekać na brak emocji. Takie mocne zakończenie sprawia z kolei, że kolarze wygłodniali wrażeń wrócą w przyszłym sezonie. Stanie się tak na pewno, bo maratony GG mają grupę wręcz fanatycznie oddanych zwolenników. Niezależnie od tego, czy pogoda będzie łaskawa czy jak w tym roku raczej nieprzychylna dla Volvo Powerade MTB Maraton możemy spodziewać się Pure MTB.
Trasa „Istebnej” została zmodyfikowana względem ubiegłorocznej edycji, przy czym najmniejsze zmiany dotyczyły dystansu MEGA. Poszczególne punkty na tej trasie takie jak podjazd pod Ochodzitą, polana po słowackiej strony, podjazdy i zjazdy w rejonie Ganczorki wpisały się na trwałe w świadomość kolarskiej społeczności. Część zmian na trasie podyktowana została ulewnymi deszczami które nawiedziły okolice Trójwsi w tygodniu poprzedzającym wyścig. W efekcie fragmenty były praktycznie rzecz biorąc nieprzejezdne. Załoga G tym razem zlitowała się nad styranymi sezonem kolarzami i ich dogorywającym sprzętem. Ofiarą operacji udrażniającej padła słynna sekcja korzenna znajdująca się poprzednich latach tuż przed metą.
Końcówka od przejazdu przez Trójstyk (miejsce styku Czech, Słowacji i Polski) była niemal w całości asfaltowa z małym acz frapującym korzennym przerywnikiem. Mini pokrywała się w znacznej części z trasą uphillu pod Wielki Stożek i wcale nie była taka mini. Giga jechało pętle MINI + MEGA. Błota o różnej konstystencji od rzadkiego po kleisto-gliniaste nie zabrakło, na żadnym z dystansów. Na całe szczęście deszcz wycofał się rankiem tuż przed maratonem, a zza obłoków do kolarzy i GG zaczęło uśmiechać się słońce, co oznaczało że na trasie będzie można zobaczyć coś więcej niż tylko mgłę i gałąź wystrzeloną przez poprzednika prosto w twarz.
Zawodnicy stawający do rywalizacji nie byli jednak ani ckliwi ani strachliwi zwłaszcza ci z dystansu Giga, który padł łupem Piotra Brzózki z JBG-2 Professional MTB TEAM zdecydowanie wyprzedzającego resztę goniącej go stawki z Bogdanem Czarnotą z Kross Racing Team, Karelem Hartlem, Ondrejem Fontikiem, Michałem Fickiem i Szymonem Zacharskim. Mega to tryumf Kornela Osickiego z Trek Ryszard Pawlak Sms Żywiec, przed Mateuszem Zoniem, Piotrem Kurczakiem, Rafałem Nogowczykiem, Krystianem Pirógiem i Dariuszem Porosiem – tutaj jednak czołówka była ciaśniej upakowana i zmieściła się w trochę ponad kwadransie. Sprinterski dystans wygrany został przez Piotra Frankowicza z WIDO-PROFIL PROFIDEA SPECIALIZED, przed Wojciechem Maciążkiem, Jackiem Skoniecznym, Grzegorzem Kubaczką, Krzysztofem Witkiem oraz Danielem Paszkiem.
Nasza ekipa Bikehead MTB TEAM w końcu (w)stawiła się liczniej, ale nie ma się co dziwić bo Istebna przyciąga nie tylko trasą lecz także innymi uciechami dla duszy i ciała. Doceniania wymaga 30 miejsce Pawła Mieszczaka na dystansie MEGA w mocno obsadzonym wyścigu. W pierwszej 100 zmieścił się (Turbo)Robert Szymański i prawie Mariusz Gajak dwa mocne punkty drużyny w kategorii M4. Dystans Mega pojechali jeszcze Daniel Duśko oraz ja. Swoiste wyścigi urządzili sobie Edyta Stala z Alkiem Mieszczakiem. Podczas gdy Edyta dzielne walczyła z niełatwą trasą, Alek rywalizował z grzybiarzami ściągając im sprzed nosa bardzo dorodne okazy prawdziwków schowane w kolarskiej kieszonce na plecach. Wszystkim nam dzielnie matkowała Anika, tym razem w roli „podwójnego” kibica.
W imieniu Bikehead MTB TEAM dziękujemy załodze G i zawodników których przyszło nam spotkać na trasach za cały sezon startów i bufecik „po Zbóju”.
komentarze