Cape Epic#4 - Sauser i Kulhavy odzyskują koszulki liderów
Start 4 etapu rozpoczął się dość chłodnym porankiem. To był bardzo szybki etap z wieloma singletrackami. Pierwszą ucieczkę postanowili uskutecznić Rene Haselbacher i Wolfgang Krenn z teamu ASRIN RH77. Przez jakiś czas utrzymywali się na prowadzeniu, do momentu gdy Jaroslaw Kulhavy i Christoph Sauser postanowili przejąć inicjatywę. Tym razem skutecznie.
Złośliwy chichot losu tym razem postanowił odpuścić ekipie Burry Stander - Songo i skierował się w stronę obu ekip Bulls i Multivan Merida, które pogubiły trasę. Zanim się zorientowali przejechali całkiem spory kawałek. Okazało się że pojechali za oznaczeniami, przygotowanego już 5 etapu. Strzałki były identyczne, więc myśląc że jadą dobrze brnęli coraz bardziej. Linię mety przekroczyli z prawie 22 minutami straty do zwycięzców. Złożyli oficjalny protest na złe oznakowanie, co moim zdaniem nie powinno być uznane, bo inne ekipy jakoś sobie poradziły, jednak Komisja Sędziowska postanowiła skrócić im różnicę czasową do 10 minut i 1 sekundy dla drużyny która minęła jako druga linię mety i 10 minut 2 sekund dla trzeciej ekipy dzisiejszego etapu. Skąd te 10 minut? Ano stąd, że taką przewagę mieli Jaro i Christoph, zanim goniący je pociąg Bulls-Merida pogubił drogę.
Według organizatorów, drużyna proszona jest o wzięcie umiarkowanej odpowiedzialności za sterowanie kursem. Motocykle będące w czołówce mają zapewnić aby zaznaczenie trasy przebiegało prawidłowo oraz zapewnić aby trasa była wolna od przeszkód. Zostali oni poinstruowani aby pozostawać przez cały czas poza zasięgiem wzroku prowadzących wyścig zawodników aby mieć pewność, że wszyscy zawodnicy muszą sami nawigować i żaden zespół nie osiągnął nieuczciwej przewagi jedynie poprzez podążanie za motocyklem.
Przykro mi że doszło do takiego incydentu, ale nie mogę się powstrzymać od okrzyku - Christoph i Jaro - oooogieeeeeeeeń :)
"Byliśmy naprawdę silni dzisiaj i mocno naciskaliśmy do mety. Przepaść między nami a innymi zespołami stawała się coraz większa," powiedział Kulhavy. "To było naprawdę dobre dla nas psychicznie i będzie motywować nas na kolejnych trzech etapach. Będziemy bardzo ostrożni i mamy nadzieję, że możemy wygrać. Cieszę się z wyścigu i jest on wspaniały zarówno dla mnie, jak i mojej kariery. To naprawdę epicki wyścig i niesamowity. To ulga być znowu liderami i świetna motywacja. - żółta koszulka lidera jest bardzo ważna. Mamy jeszcze długą drogę do przebycia. -. zobaczymy jak to się potoczy."
Dobrze radzą sobie nasi. Marcin Piecuch i Arkadiusz Cygan (Giant Skandia Eska), ukończyli dzisiejszy wyścig na całkiem dobrym, 23 miejscu. Z kolei swoją walkę o przetrwanie kontunuuje Darek Mirosław. któremu udało się dziś zająć 51 miejsce wraz z jego team partnerem Piotrem Wilkiem. Gratki Panowie :)
Jednych roznosi nawet na mecie - tym razem Marco Aurelio Fontana
I podczas jazdy również
A inni po prostu mają dość - Florian Vogel :)
Foto: Cape Epic
komentarze