Rozmowa Szweda z Pawłem Matuszyńskim twórcą marki Zumbi

Witaj fajnie, że możemy porozmawiać, powiedz proszę o kilku podstawowych informacjach: Ile masz lat? Skąd jesteś? Od kiedy na mtb?

Mam 33 lata, jestem z Myślenic, a na rowerze górskim jeżdżę od 1993. Snowboard od 1994. Pamiętam czasy jak w ‘91-‘92 z bratem odkręcaliśmy kółka z deskorolek i przykręcaliśmy wiązania narciarskie z ruskich nart na klamrę ze sprężyna, obracając deskę typu rybka tyłem i jazda z gory w puchu za domem! Z rowerami również było sporo domowych przeróbek w tamtych czasach...mile wspomnienia...

DSC_5549

Jestem spawaczem TIG i doskonale zdaję sobie sprawę jak długa, a czasem nawet niemożliwa do przebycia jest droga od spawania do wykonywania we własnym zakresie ram. Zwłaszcza tych z zawieszeniem. Przybliż proszę nam pomysł na Zumbi i początki tej marki.

Z końcem lat dziewięćdziesiątych zaczęły pojawiać się w Polsce pierwsze trasy i imprezy grawitacyjne MTB. Myślenice z wyciągiem na górę Chełm były idealnym miejscem do treningu i budowy pierwszych tras DH. Ja w tym czasie mocno siedziałem w XC trenując i ścigając się. Zawsze ciągnęło mnie do szukania trudnych szlaków do trenowania zjazdu i w momencie kiedy pierwsi zawodnicy DH pojawili się u nas sam zacząłem kombinować ze sprzętem. Był w tamtych czasach nie dość ze bardzo drogi, to jeszcze trudno dostępny na naszym rynku. Kupiłem mocno zużytą ramę Karpiela Disco Volante, amortyzator PPK wyprodukowany na Politechnice Krakowskiej na której miałem przyjemność studiować, jakieś koła, używane Magury Gustav, Nokiany Gazzaloddi i tak się zaczęła moja pasja do downhillu. Rower XC poszedł trochę w odstawkę. W tym czasie wraz z kumplami założyliśmy Myślenickie Towarzystwo Cyklistów, którego głównym zadaniem była legalizacja tras zjazdowych na Chełmie oraz organizacja imprez DH. Budowaliśmy również trasy w Wierchomli. Downhill na przełomie wieku w Polsce pięknie się rozwijał. Imprezy Pucharu Polski Nokia i później Puchar Żywca, regularne transmisje w telewizji, zawodnicy zagraniczni.. Piękne czasy.

spaw4
Foto: Michał Chodkowski

Mój Karpiel już powoli się rozlatywał, a ja z czasem wpadłem na pomysł produkcji własnej ramy. Zaczęły się pierwsze projekty odręczne które często rysowałem nudząc się na niektórych wykładach na uczelni, sporo czasu spędzałem samotnie w bibliotekach szukając fachowej literatury na temat projektowanie podobnych konstrukcji opuszczając zajęcia na uczelni. Studiowałem Inżynierię Chemiczną, która ma mało wspólnego z projektowaniem tego typu konstrukcji, ale dzięki zajęciom typu maszynoznawstwo, materiałoznawstwo oraz kilku innych przedmiotów typowo technicznych na których projektowaliśmy rożne konstrukcje oraz bardzo zaawansowanej matematyce (komisyjny egzamin w moim przypadku) i fizyce nauczyłem się podstaw i sposobu myślenia które wykorzystuje do dziś. Na studiach bylem uznawany za odludka. Ważniejsze dla mnie było mtb, taternictwo i snowboarding, niż imprezy.  Pierwszy projekt ramy DH ukończyłem w 2003 roku i zacząłem szukać wykonawcy. Musiałem również sprzedać wysłużoną ramę i niektóre części żeby mieć fundusze na prototyp.

Największym problemem był materiał. Do wykonania elementów ramy typu haki, podkowy, osie znalazłem frezera na wydziale obróbki skrawaniem na PK. Problemem był materiał. W końcu udało mi się sprowadzić z Gdańska materiał PA20 który nadal się do spawania i miał odpowiednio dużą wytrzymałość. W tym czasie szukałem również profili i spawacza. Jedyna opcja w tamtym czasie była znana wszystkim firma z Mielca. Miałem z nimi już styczność w momencie kiedy w Karpielu odpadła mi kompletnie główka i chłopaki wycieli stare rury i wspawali mi prawie cały nowy przedni trójkąt. Jakość spoin była dobra i przez 2 lata nie było z nią żadnych problemów. Wysłałem więc do nich projekt i zaczęły się rozmowy. W tym czasie na PK frezer rzeźbił na manualnej maszynie pierwsze elementy do mojej ramy.

spaw5
Foto: Michał Chodkowski

Trwało to bardzo długo. W tym czasie zdążyłem ukończyć studia i wyjechać za granicę do Nowej Zelandii, gdzie pracowałem w serwisie rowerowym przez pół roku. Wróciłem w lipcu 2004 i pozna jesienią tego roku pierwsza rama w końcu została wykonana. Był to jedno zawias z wahaczem z pojedyncza belka składająca się z trzech prostokątnych profili na każda stronę. Przedni trójkąt podobny do Disco Volante. Rama miała sporo błędów w geometrii i  żeby zbudować na niej rower trzeba było sporo kombinacji. Do przodu zamontowałem Marzocchi monstera znanego z destrukcyjnych zdolności dla główek ram. Przełożenie tłumika okazało się duże i trzeba było zastosować bardzo twarda sprężynę do mojej wagi 70kg 650lbs żeby uzyskać odpowiedni SAG. Ramie nie brakowało sztywności bocznej i prowadziła się bardzo stabilnie jednak nie bylem zadowolony z jej geometrii i masy. Trochę się zawiodłem ale nie straciłem zapału i zacząłem poprawiać błędy na rysunkach. Wyjechałem ponownie za granicę - tym razem do USA. Znowu praca w serwisie rowerowym i oszczędzanie pieniędzy na kolejny projekt.  Będąc w USA dogadałem się z właścicielem Avalanche Downhill Racing co do specjalnie zrobionego tłumika pod nowa ramę. Craig zresztą dal mi kilka cennych wskazówek co do projektu zawieszenia. Pół roku minęło. Jesienią 2005 powstała nowa rama.

spaw1
Foto: 
Michał Chodkowski

 

Tym razem było dużo lepiej. Rama wyszła w miarę lekka, miała ciekawa geometrie z nisko jak na tamte czasy osadzonym suportem oraz niskim środkiem ciężkości co sprawiało ze rower prowadził się znakomicie przy większych prędkościach. Przełożenie zawieszenia było odpowiednie i wraz z damperem avalanche działało świetnie. Sztywność boczna bardzo dobra. Bylem zadowolony z tej ramy i przejechało się kilku czołowych polskich zawodników na niej i w rezultacie w 2006 roku Michał Śliwa i Maciej Bochenek jako moi pierwsi pro rider zaczął startować na zielonej ramie DH Team w całym cyklu PP i pucharze Słowacji DH z licznymi sukcesami między innymi vice Mistrzostwo Polski w Elicie. Dalej to już poleciało z górki...

Chciałem zapytać czy ramy Zumbi są spawane „gdzieś” w Polsce z elementów, które zamawiasz od dostawców z zagranicy albo z kraju? Czy też może masz swój warsztat i budujesz je sam?

Co do budowy ram to wszystkie elementy do nich są wytwarzane w zakładzie w Mielcu gdzie mamy do dyspozycji frezare CNC, tokarkę, frezarkę manualna, prasę i odpowiednio przygotowane pod każdy model przyrządy spawalnicze. Po wykonaniu surowej ramy następnym etapem jest jej wykończenie. Mamy do wyboru malowanie proszkowe, malowanie pistoletem, anodowanie. Po wykończeniu trafiają do mojego warsztatu w Myślenicach gdzie są składane. Na miejscu mam tez do dyspozycji swój warsztat z tokarka, frezarka, spawarka, stołem montażowym i pomiarowym. Na miejscu tez poleruje elementy typu krzywki i obrabiamy śruby montażowe oraz wykonujemy osie 12mm i różne inne detale. Co do samego materiału to większość pochodzi z zagranicy i dostarczany jest poprzez firmy pośredniczące.

zumbi guru

Prawda jest taka, że Tajwan oferuje naprawdę duże możliwości technologiczno-produkcyjne. Spotkałem się z opinią, że ramy firmy Yeti zaczęły być proste odkąd przenieśli produkcję na TW. Jeżeli ktoś uważa ramy wytwarzane na Tajwanie za dziadostwo, to jest skrajnym ignorantem, albo nie ma pojęcia o rowerach. Nie myślałeś o tym żeby przenieść tam Zumbi? Właściciel Banshee bikes Jay Mcneil wyprowadził się z Vancouver (North Shore) !!! na Tajwan. Pytałem go kiedyś o taką dziwną decyzję w odpowiedzi usłyszałem, że może na miejscu kontrolować proces produkcji i wytwarzania prototypów.


Cala moja filozofia projektowania i produkcji gryzie się bardzo z produkcja w Chinach. Pod względem ekonomicznym na pewno by się to bardziej kalkulowało, jednak wiele moich klientów wybiera właśnie Zumbi ponieważ jest wykonywane w Europie. W dzisiejszych czasach niestety należy to do rzadkości, a Europa coraz bardziej uzależnia się od Chin. Tajwan jako taki to tak naprawdę jedna wielka przepakowania. Produkuje się wszystko w głębokich Chinach, Bangladeszu i innych państwach tamtego regionu. Żeby nad tym zapanować trzeba mieć swojego agenta lub tak jak  zrobił Jay  mieszkając na Tajwanie. Poza tym tamten region słynie z podrabiania i za nic nie wysłałbym projektu do jakiejś firmy chińskiej. Dziękuję bardzo, Ja wole mieszkać u siebie i produkować coś z naklejka handmade in Poland.

zumbi f44

Doszliśmy do tematu pewnego rodzaju „świadomości konsumenta”, mianowicie zakup nie wiąże się tylko z wyborem produktu i wydaniem pieniędzy. Dla mnie to decyzja gdzie i na co pójdą  moje zarobione pieniądze. Może przesadzam… ale niezależnie czy kupuję sprzęt rowerowy, snowboardowy, odzież czy nawet jedzenie ( w szczególności piwo). Zastanawiam się czy wspieram rozrośniętą korporację wraz z masą ludzi, którzy nie mają nic wspólnego ( w przypadku rowerów) z jeżdżeniem, czy chcę pomóc małej firmie, która nie wydaje milionów na marketing, a jej właściciel po pracy zrobi dokładnie to co ja.. Czyli pójdzie na rower.
Wywodzę się z BMX-a i u nas nie jest wstydem jeździć na jakimś sprzęcie noname z Wietnamu ale wstydem jest jazda w takich właśnie butach czy stroju… Muszę przyznać, że siłą rzeczy patrząc na Ciebie i Zumbi widzę po części Jeffa Stebera z Intensa. Jeff stworzył legendarną firmę… cały czas robią ramy „Made in USA” w swojej fabryce w Kalifornii. Miałem okazję z nim rozmawiać i mówił jak dużym przedsięwzięciem było dla nich zainwestowanie w maszyny do wyżarzania. Intensy budowane są ze stopu aluminium 6061. Ty do budowy swoich ram używasz stopów 7020, 7075 i z tego co pamiętam, po spawaniu ramy nie są wyżarzane. Powiesz nam coś więcej odnośnie tej kwestii?

Z porównaniem mnie do Jeffa który jest ikoną MTB to gruba przesada!
Co do obróbki cieplnej po spawaniu, to stop z którego korzystam 7020 (polska norma PA47) nie wymaga obróbki cieplnej po spawaniu. Rury, profile i blachy z których korzystamy są do nas dostarczane po obróbce cieplnej T6 i po spawaniu w naturalny sposób się utwardzają (starzeje) po około 10 dniach w temperaturze pokojowej. Można przyspieszyć ten proces obróbka cieplną, jednak zanim rama zostanie wykończona zawsze minie co najmniej taki czas. Po finalnym złożeniu każda rama jest sprawdzana na stole pomiarowym i często po tych kilkunastu dniach są nieznaczne odchylenia spowodowane „puszczeniem” spawu który się eliminuje naginając konstrukcje w odpowiedni sposób.

Na  www.zumbicycles.pl widziałem nową ramę F11 Enduro/All Mountain, oba te trendy rosną w siłę i nie można już lekceważyć rowerów ze skokiem zawieszenia 160 mm. Zumbi jako firma mocno zjazdowa nie do końca kojarzy mi się z Enduro. Powiedz nam coś więcej o tej ramie i kiedy będzie dostępna?

W sumie to pomysł zaprojektowania tego typu ramy pojawił się w momencie kiedy sam skończyłem z jazda DH 3 lata temu. Karolina moja obecna już żoneczka namówiła mnie, żebym tego typu konstrukcje zaprojektował podczas jazdy po Rychlebskich stezkach w Cze chach (gorąco polecam!), gdyż sama również zrezygnowała ze startów w DH i zaczęliśmy razem jeździć wycieczki. W tym czasie trochę wróciłem do korzeni i zacząłem jeździć sporo po okolicznych górach zwiedzając stare szlaki na nowo na rowerach xc retro typu Marin Pine Mountain 91 cały na deore DX ze sztywnym widelcem na którym nawet udało mi się ukończyć maraton w Ustroniu, czy stalowym lutowanym na mufkach treku 990 z lat kiedy ja zaczynałem swoja przygodę z mtb. Pomysł ramy enduro bardzo mi się spodobał ponieważ rowery tego typu to właściwe mtb do jazdy po szlakach górskich zwłaszcza tych bardziej wymagających czyli to do czego sam używam rower. F11 z założenia miała być z zawieszeniem typu wirtualny punkt obrotu o dosyć neutralnej charakterystyce, minimalnie wydłużający się podczas ugięcia tył aby zminimalizować na maks szarpanie korbami, bardzo czule zawieszenie pomagające trakcji opon przy bardzo trudnych technicznie podjazdach, lekka progresja zapobiegająca dobiciu na ostrzejszych zjazdach, spora sztywność boczna, powietrzny tłumik i mała masa. W trakcie projektu wprowadziłem możliwość ustawienia skoku 135 lub 160mm.

Faza projektowa poszła w miarę sprawnie. Chłopaki z Bos jak dostali krzywa zawieszenia do zaworowania tłumika byli zachwyceni. Pierwszy prototyp udało się wykonać w grudniu 2011. Pogoda była sprzyjająca wiec od razu zaczęły się testy. Było kilka błędów który w prosty sposób zostały wyeliminowane ale założenia projektowe w 100% się sprawdziły. Wagowo z tłumikiem 3200 wiec bardzo przyjemny wynik. Na F11 doskonale podjeżdża się pod super strome kamieniste odcinki na których na sztywniaku nie byłem w stanie wjechać. Z góry bajka dzięki dobrze zestrojonemu z zawieszeniem bosa. Zakochałem się na nowo w mtb dzięki tej konstrukcji poznając na nowo cala okolice i trasy na których na sztywniaku nie było szans. Produkcja ruszyła na wiosnę 2012 i milo było otrzymać wiele pozytywnych opinii przede wszystkim z Francji gdzie w tym roku trafiło najwięcej F11. Velovert doskonale ocenił rower poskładany przez dystrybutora Zumbi Romaina Olmosa. F11 ma wiele opcji: haki 12X135mm, 12X142mm lub 135X9mm, główkę tappered, 1.5”, lub klasyczna 1 1/8”, anodowanie na czarno, grawerowane laserowo lub mechanicznie loga i indywidualna geometrie poza standardowymi 3 rozmiarami. Wiążę spore nadzieje z ta konstrukcja w nadchodzącym 2013.

F11

Niewielu producentów ma w ofercie elektryczny rower zjazdowy… Nie jestem zwolennikiem prądu w kolarstwie, ale po przemyśleniu muszę przyznać, że to ma sens. Mieszkam pod Ślężą to jest piękne miejsce na rower, ale maksymalnie dziennie zjadę 3-4 razy ze szczytu (nie ma wyciągu). Na tym elektrycznym Zumbi mógłbym zjechać dużo więcej razy. Skąd ten pomysł? Jest to tylko prototyp? Czy można ten rower normalnie kupić?

Pomysł na rower elektryczny podsunął mi producent silników elektrycznych Jurg Lanz ze Szwajcarii. Szukał w 2010 producenta ram ale bardziej zwykłych sztywnych mtb. Ja jak zobaczyłem jego pomysł pomyślałem o wrzucenia silniczka do F44. Spotkaliśmy się w Schladming podczas pucharu Świata DH i wtedy miałem okazje przejechać się na jego prototypie. Rower zrobił na mnie ogromne wrażenie i na ludziach stojących przy ostatniej ścianie przed meta trasy DH jak ja na rowerze jechałem bez problemu w gore. Wtedy zobaczyłem potężnym potencjał jakie maja tego typu rowery. Jurg przyjechał do mnie już z przygotowanym zestawem o nazwie Boosty. Moc zestawu to około 1kW, manetka płynnie zmieniająca obroty silnika jak w motocyklu, termostat zapobiegający przegrzaniu, bateria o wadze około 1.5kg w plecaku. Swój elektryk poskładałem z możliwością odkręcenia obręczy mocującej sam silnik, tym sposobem można odkręcić całość i mamy z powrotem zwykły rower DH. Pierwsze jazdy testowe wykazały niesamowite atrakcje jakie mamy z jazdy na zjazdowce z silnikiem. Większości wydaje się ze to sprzęt dla leni, jednak im więcej się kreci pedałami tym dalej się zajedzie i tu zaczyna się zabawa. Zakładałem sobie trasę np. Myślenice 320 npm, Chełm 664 npm, Kudlacze 780 npm, Łysina 891 npm, Lubomir 904 npm i powrót na Zarabie (około 30km) i byłem ciekawy zasięgu akumulatora. Okazało się ze przy bardzo oszczędnym korzystaniu z baterii, dało się pokonać ta trasę! Bez najmniejszego problemu wjeżdżałem tym rowerem na Turbacz. Da się wjeżdżać po tak stromych drogach zrywkowych ze trzeba się kłaść na kierownicy aby przednie kolo nie straciło przyczepności. A zjazdy wiadomo jak na rowerze DH, wiec bajka. Szukałem coraz to nowych trudniejszych tras i mogę stwierdzić ze jestem w stanie wjechać tym rowerem na każdą gore w Beskidach wiec i z niej zjechać. Niesamowite możliwości eksploracji nieznanych rejonów. Rowery E bike posiadamy obecnie w ofercie jako framesety na bazie ram F44 F22 Guru i Voodoo. Większość klientów to Szwajcarzy. Cenowo zestaw Boosty kosztuje około 1500 EUR (silnik, manetka, przekaźniki, bateria, specjalna korba z wolnobiegiem echo z dwoma blatami i pakietem) plus rama. Polecam obejrzeć film nakręcony w Wiśle w którym Michał Chodkowski pokazuje możliwości techniczne E-44 w warunkach zimowych.

eletryczny rower

Był okres w Polsce kiedy dość często można było spotkać się z negatywnymi opiniami na temat twojej marki. Ty jednak konsekwentnie szedłeś w swoim kierunku. Żyjemy w dość zawistnym społeczeństwie, powiedz proszę jak sytuacja ma się teraz? Jak wygląda twoja dystrybucja i czy rynek krajowy ma dla Ciebie większe znaczenie?

Chodzi Ci pewnie o lata 2008 i 2009. Przyznaje, ze w tych latach popełniliśmy sporo błędów w produkcji ram. Nie było powtarzalności z powodu niedokładnie wykonanego oprzyrządowania oraz były poważne problemy z jedna z osób która była odpowiedzialna za produkcje F44. Ja powoli zacząłem szukać nowego wykonawcy moich konstrukcji. Była możliwość w Czechach ruszyć na nowo z tematem. Jednak chłopaki z Mielca stanęli w końcu na wysokości zadania i zbudowaliśmy na nowo cale oprzyrządowanie do spawania ram Zumbi. Osoba która bruździła w całym przedsięwzięciu odeszła z firmy. Człowiek uczy się cale życie. Wiem ze sporo osób w kraju kojarzy moje ramy z tamtym trudnym okresem i będzie mi ciężko odbudować zaufanie u nich ale osoby które jeżdżą na modelach po 2008 roku bardzo pozytywnie się na ich temat wypowiadają i nie ma z nimi problemów z jakością i dokładnością wykonania. Poza granicami Polski Zumbi uznawane jest za najwyższą półkę sprzętową i mam nadzieje ze kiedyś w klienci w Polsce wrócą do moich ram.

W pewnym momencie na scenie światowej pojawił się team 4 mountains. Dla zumbi była to wielka okazja do zaistnienia na scenie Pucharu Świata. Zawodowi riderzy wsparcie sponsorów….W połowie sezonu team się rozleciał. Plotki mówiły o jakimś oszuście, który był managerem tego teamu? To była głośna sprawa, proszę o twój komentarz.

Z 4 mountains teamem to niezła historia. Siedzę sobie pewnego wieczoru w grudniu 2008 i nagle telefon z UK od mojego brytyjskiego dystrybutora Duncana McCann ze jest opcja założenia teamu DH i 4X ze znakomitymi zawodnikami ze sceny Pucharu Świata DH. Okazało się ze z Duncanem skontaktował się Jason King, legenda sceny bmx z lat 80tych z planem założenia 10 osobowego teamu jeżdżącego właśnie na ramach Zumbi. Nazwiska Donaghue , Gaskel, Hatcher, Mears, Phillips... Pomyślałem strzał w dziesiątkę i wchodzimy w to. Jeszcze w grudniu zorganizowano spotkanie z całym zespołem i mieli okazje wytestować rowery. Co do ram nie mieli najmniejszych zastrzeżeń i nawet nie chcieli skorzystać z możliwości zrobienia ram z geometria custom. Ja ze swojej strony zaproponowałem, ze poza użyczeniem ram na cały sezon, wystąpią w Polsce na Pucharze Polski DH w Myślenicach i na Mistrzostwach Polski gdyż pomyślałem ze będzie to znakomita reklama dla Polski. Wszystko zapowiadało się świetnie, aż za dobrze... Pierwsze zawody DH w Szkocji i Walii ze świetnymi wynikami, wir mediowy na takich portalach jak Pinkbike, przyczyniły się do świetnej reklamy Zumbi w Świecie. Pierwsze edycje Pucharu Maxxisa i Pucharu Świata w Petermaritzburg w RPA i pamiętna dla mnie relacja z Robem Warnerem krzyczącym o tym ze Neil Donaghue, Helen Gaskel i Scott Mears jada na polskich ramach Zumbi! Piękna sprawa!

W maju przyjezdża większość teamu na zawody w Myślenicach. Zabrakło na nich Helen Gaskell która ugrzęzła w RPA po tym jak okradli jej pokój hotelowy i straciła dokumenty. Scott tez nie dal rady przyjechać. Zabrakło również Jasona Kinga który nagle miał problemy zdrowotne i z którym do tej pory nie miałem okazji zamienić jednego słowa nawet przez telefon. Przyjezdża Neil, James Baker, Nathan Million i Duncan McCann oraz znakomity fotograf z Dirt Magazine Victor Lucas. Zdjęcia, wywiady, wycieczka do Mielca gdzie cały team miał okazje zobaczyć jak powstają ramy Zumbi. W Polsce mimo tych wspaniałych chwil, okazało się ze sytuacja teamu nie jest wesoła jakby się mogło wydawać. Jason King jako menadżer zaczął zalegać z wypłatami dla zawodników, mało tego ścigając zawodnicy sami pokrywali koszty podroży, a tego nie było w umowie. Neil powiedział mi ze stracił sporo oszczędności i jeśli Jason nie zacznie im płacić to zapowiada się koniec jego startów. Neil w Myślenicach zdobył 2 miejsce ze strata kilku setnych mimo tego ze zjechał trasa w sumie z 5 razy i nie najlepiej się czul po całonocnej imprezie w naszym lokalnym Jędrusiu ;) Team wrócił do UK. Helen startowała w całym cyklu NPS i zdobyła w nim Puchar UK, jednak już nie jako 4 mountains tylko wpisując jako team Zumbi! Scott Mears tez pocisnął grubo w pucharze UK i wystąpił wraz z Neilem w Pucharze Świata w Fort Williams.

Spotkaliśmy się po raz ostatni w 2009 w Shladming i dowiedziałem się, ze od początku sezonu żaden z zawodników nie otrzymał od Jasona ani jednego funta. Część zawodników została pozbawiona rowerów które Jason zaczął wystawiać na eBay. Tragedia jednym słowem! Jason zniknął i do sprawy weszła Policja. Do dziś nie odnaleziono go. Na dodatek okazało to, ze Jason King to nie Jason King! Facet który podawał się za legendę BMX wzbudził takie zaufanie u zawodników ze nie podpisali z nim żadnych umów! Gość zniknął i jedyne co się udało ustalić to, ze zrobił kolejny numer wyłudzając grube pieniądze od jakiejś grupy inwestycyjnej z Londynu i ślad po nim znowu zniknął...

zumbi f22

Skąd nazwa Zumbi?

Jestem sporym fanem ciężkich brzmień. W okresie kiedy zakładałem firmę dużo słuchałem muzyki Maxa Cavalery. Jest taki kawałek Quilombo z pierwszej płyty Soulfly opowiadający o Nacao Zumbi legendarnym wojowniku, przywódcy nielegalnego państwa prowincji Palmares, która była niezwyciężona wiele lat. Portugalczycy wysłali krucjatę która doprowadziła do schwytania Zumbiego. Został ścięty a jego głowa wisiała na placu w centrum miasta. Zumbi to symbol nieśmiertelności i niezniszczalności w Brazylii. Był również konkurs na nazwę mojej firmy na dh-zone.com. Miałem wcześniej wybrana już nazwę Zumbi. Ktoś napisał Zombi, wygrał pierwsza koszulkę z logiem Zumbi. Taka historia…

Jakie plany i czego mam Tobie życzyć?

Zumbi się rozwija i będzie się rozwijało. W dalekich planach chciałbym przenieść cala produkcje na moje podwórko w Myślenicach. Życz mi spotkania na mojej trudnej drodze dobrych ludzi, śnieżnych zim i niekończących się pomysłów…

34017534248682577649428 

Foto: Zumbi 


komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl