Lance Armstrong - to już jest koniec?
- Czy podczas kariery kolarza sięgałeś po niedozwolone środki?
- Tak.
- Czy było wśród nich EPO?
- Tak.
- Przetaczanie krwi?
- Tak.
- Testosteron?
- Tak.
- Wszystkie siedem zwycięstw w Tour de France odniosłeś biorąc doping?
- Tak.
- Czy twoim zdaniem można było wygrać Tour de France siedem razy z rzędu bez dopingu?
- Moim zdaniem nie.
Od takich pytań i odpowiedzi rozpoczął się wywiad na który czekało całe kolarskie środowisko. Szkoda że z ust Armstronga prawda wyszła dopiero teraz. Przez wszystkie lata skrywał tajemnicę, pozwalając by stać się prawdziwym bohaterem w sercach wszystkich fanów kolarstwa. Teraz z wizerunku najlepszego z najlepszych nie pozostało nic.
- Wiem, że jest za późno na skruchę. To tylko moja wina, że przez tyle czasu ukrywałem prawdę. Moje życie było jednym wielkim kłamstwem, ale była to historia idealna. Człowiek, który pokonał chorobę, siedem razy wygrał Tour de France, ma szczęśliwą rodzinę. Powtarzałem to wiele razy i tak długo, że nie było łatwo z tym skończyć – powiedział Armstrong.
Rozgoryczenie budzi fakt jak to wszystko było zorganizowane - To była kwestia dobrego rozkładu kalendarza – stwierdził. Tego typu stwierdzenia muszą budzić niesmak. Nie tylko w większości z nas. Pat McQuaid stwierdził - To, co przeczytałem w raporcie (USADA) wzbudziło we mnie odrazę. Nie ma dla niego miejsca w kolarstwie. Zasłużył na to, żeby być zapomnianym.
Nie posuwałbym się do tak radykalnych stwierdzeń. Lance zrobił bardzo dużo dobrego dzięki powołanej przez niego fundacji Livestrong, która uratowała życie wielu ludziom. Przez lata działalności zebrała pond 500 mln USD na walkę z rakiem. Sporo pieniędzy kolarz przekazał sam, z własnego majątku. Jednak wobec jego postawy jako kolarza nie można przejść obojętnie. Można się spotkać z głosami że "wszyscy brali, ale on i tak był z nich najlepszy". Zgoda, ale trzeba zadać sobie pytanie, czy tak samo byłby traktowany gość który rozbija na drzewach super samochody sportowe. Pytanie czy gdyby rozbił taki, należący do osoby głoszącej takie poglądy, nadal byłby przez niego uważany za gościa z "jajami"? Nie sądzę. Punkt widzenia zależy jak w każdym przypadku od miejsca siedzenia. Przyzwolenie ulega zdecydowanym zmianom jeśli w jakiś sposób dotyka nas samych. Trzeba zadać sobie pytanie, czy nas jako ludzi związanych z kolarstwem to dotyka? Moim zdaniem tak. Jednak najgorszym wyjściem byłoby zamiecenie sprawy pod dywan.
"Gdy wygrywałem Tour de France, na dwieście osób w peletonie może pięć było czystych. Ta piątka to prawdziwi bohaterowie kolarstwa". Zgoda. Szkoda że nie można poznać nazwisk tych prawdziwych bohaterów. Być może wszystko by wyglądało inaczej i inni zawodnicy byliby wielbieni przez tłumy kibiców. Czy parcie do bycia najlepszym, nawet w niezgodzie z własnym sumieniem, pokazanie się za wszelką cenę, nawet kosztem własnego zdrowia, nieuczciwe praktyki… czy to wszystko można wytłumaczyć? Czy naprawdę można przejść obok tego obojętnie, gdy wszyscy jesteśmy okłamywani?
Czy ta publiczna spowiedź oznacz koniec sprawy? Raczej nie. Prawdopodobnie do kontrataku przejdą osoby i instytucje, które wniosą pozwy o odszkodowanie, choćby gazeta The Times, która musiała zapłacić w ramach ugody 500 000 USD po tym jak opublikowano fragmenty książki w które zarzucało się Armstrongowi doping, do tego osoby które były atakowane przez Armstronga, gdy zarzucały mu doping. Dojdą także pozwy o defraudację pieniędzy. Niewykluczone będą także konsekwencje prawne w świetle krzywoprzysięstwa kolarza który zeznał podczas w toku postępowania że nigdy nie sięgnął po doping. Może to skończyć się więzieniem podobnie jak w przypadku Marion Jones.
Niestety dopóki będzie przyzwolenie społeczne na takie działania, jeszcze nieraz będziemy mieli z podobnymi sprawami do czynienia. Na pewno nie na taką skalę, w końcu Lance był kimś naprawdę wyjątkowym. Szkoda że jego gwiazda zgasła w taki sposób. Czy można zwalczyć doping w sporcie? Pewnie tak, wystarczy zacząć od siebie i wymagać od innych. Reszta potoczy się sama.
Tak się kończy jedna z najwspanialszych historii sportu. Żal...
Pierwszą część wywiadu, możecie zobaczyć tutaj.
komentarze