Piwniczna MTB Marathon #9 - na ostatniej prostej
Tym razem jednak skorzystamy z gościnności miejscówki położonej pomiędzy wspomnianymi perłami Beskidu Sądeckiego i Pienin. Piwniczna jest obok Krynicy i Muszyny bodajże najbardziej znanym i docenionym uzdrowiskiem tego fragmentu łańcucha Karpat.
Podobnie jak miało to miejsce szczególnie w przypadku wyścigów w pienińskiej Szczawnicy, także i tym razem pętle wyścigu, ze szczególnym naciskiem na profil, przybiorą iście alpejski charakter, a lokalizacja startu i mety na niespotykanej dotąd wysokości ponad 700m n.p.m. tylko dołoży uroku.
Mając za sobą doświadczenie i przepisy na udaną trasę sporządzone podczas wspomnianych edycji 2008-2009 szczawnickiego wyścigu, a także ich dalszą w dużej mierze degustację podczas ubiegłorocznego, trzeciego etapu „karpatki” nie będziemy eksperymentować. Na przygotowanej dla Was pętli łączącej Pieniny i Beskid Sądecki spotkacie wszystko to, co najlepsze. Szczytami powyżej 1000m n.p.m. (Pasmo Radziejowej, Rogacze, itd.) z kulminacyjnym Złomistym Wierchem będziemy mieli okazję nacieszyć się do woli. Choć profil wygląda dość niewinnie i regularnie, to niech Was jednak nie zwiedzie – deniwelacja głównego podjazdu sięgając 800m zwiastuje konieczność wykonania solidnej roboty.
Przy sprzyjającej pogodzie widoki na roztaczające się na wschód pasmo Jaworzyny i Hali Łabowskiej, a na zachód na Pieniny i migoczący w oddali Beskid Żywiecki będą oszałamiające. O ile przewyższenie niespełna 2km na 50km pętli mega to w zasadzie normalka, do której już przywykliśmy, to po raz kolejny bariera 2900 metrów w pionie, na dłuższej o 22km pętli giga oznacza spore wyzwanie kondycyjne.
Wyzwanie, któremu towarzyszy kompleks najpiękniejszych szlaków tego pasma Beskidów. Niemałą atrakcją wyścigu będzie przejazd przez kompleks wąwozów Rezerwatu Biała Woda. Nazwa tej niebywałej atrakcji Pienin pochodzi zapewne od jurajskiej genealogii tamtejszych układów skalnych.
Zapraszamy już w najbliższą sobotę 15 września.
komentarze