Arek Skrzypiński drugi na Pucharze Świata w Hiszpanii
7 czerwca
Przed rokiem byłem tam 4. w czasówce i 3. ze startu wspólnego. Było strasznie zimno i lało w tej „gorącej Hiszpanii”. Tym razem prognoza również przewiduje, że coś może popadać i ma być około 20C. W piątek w Valverde del Majano jazda indywidualna na czas (zobacz informacje o trasie), a w sobotę w Cuéllar start wspólny (zobacz trasę).
Lecimy do Madrytu w pięć osób: ja, Rafał Wilk, Zbigniew Wandachowicz, Monika Pudlis i trener Tomasz Bartosik (zobacz pełną listę startową). A dalej wynajętym samochodem do pucharowej bazy w Segovii (100 km na północ). Wyniki? Jeszcze nie wiem. Ale rok temu miałem "widzenie" i właśnie w Segovii powiedziałem publicznie, że na kanadyjskich MŚ zagrają dla mnie polski hymn (i nie pomyliłem się). Jak będzie tym razem? Pożyjemy, zobaczymy.
10 czerwca
Trasa prawie płaska, ciepło, bardzo dobre warunki. Hmmm..., jechało mi się bardzo dobrze, ...do czasu. Międzyczas mówił, że jest dobrze, że jadę po swoją wysoką lokatę i rekordową przeciętną prędkość. Niestety po 12 km złapałem "kapcia", zabawa się skończyła i trzeba było jakoś dojechać do mety. Byłem 24., Wandachowicz 9., Rafał Wilk 13 (zobacz kompletne wyniki).Honor Polski obroniła Monika Pudlis, która wśród pań była trzecia.Jutro (sobota) o 17:30 start wspólny, dziś się zdenerwowałem, zatem by wypadało teraz wygrać.
12 Czerwca
Hiszpania, 30 stopni, parno. Pięć pętli na 60 km trasy, długie proste, 2 km zjazdu i ostatni kilometr to 6% podjazdu po bruku (Holendrzy żartują, że jesteśmy w Belgii).
Zgodnie z planem atakowałem pod każdy podjazd. Chętnym do współpracy był jedynie Niemiec (kolega z Team Sopur) Vico Merklein. Cała reszta jechała bardzo przewidująco, jak zawsze, aby się utrzymać. Czasem jest sprytny, robi „swoje”. No i takie tradycyjne „swoje” robił Francuz Joel Jeannot. Nie wychylał się, nie nadawał tempa, ale to jego prawo. Mało elegancka, ale bardzo skuteczna taktyka.
Ostatni podjazd, nie czekam na nic, atakuję już na samym początku bruku. Tak trzepie, że nic nie widzę do tyłu. Jadę swoim rytmem, niestety Francuz jako jedyny utrzymuje koło i „poprawia” mi na ostatnich 50 m. Muszę się zadowolić (ale zadowolony nie jestem) drugim miejscem. Trzeci, 8 sek. po nas przekracza linię mety Niemiec, następny jest Austriak (poprzedni Mistrz Świata) i Australijczyk. Doświadczony Zbigniew Wandachowicz nie ustrzegł się błędów i choć był siódmy to mógł pojechać jeszcze lepiej. Rafał Wilk ma jeszcze czas na naukę, pomimo gorącej głowy był dziewiąty (zobacz kompletne wyniki).
Podsumowując indywidualnie: jestem niezadowolony, bo powiedziałem wczoraj Włochom (zdenerwował mnie jeden), że wysłuchamy dziś polskiego hymnu, a z głośników poleciała Marsylianka. Nie dotrzymałem słowa, a bardzo tego nie lubię. W kategorii pań Monika Pudlis była trzecia.
Podsumowując drużynowo: czy mogliśmy chcieć więcej? Trzech zawodników w pierwszej dziesiątce Pucharu Świata, dziewczyna 2x na podium.
komentarze