Passo Widokowa - wspinaczka na dach Rury na Kocierz.
Czy można przewrócić się na plecy jadąc pod górę? Owszem można, nawet podczas wyścigu. Takie emocje mogą towarzyszyć podczas jazdy na czas w wyścigu Rura na Kocierz. Miejsce pielgrzymek rowerowych, ściana płaczu i droga do nieba, to tylko niektóre z określeń ulicy Widokowej pnącej się od południowej strony na przełęcz Kocierską. Innergy Racing Team, paczka zakręconych ludzi ze wspólną pasją wytyczyła trasę jazdy na czas o długości 11 km z przewyższeniem sięgającym niemal 400 m. Było co jechać. A bywało że i pchać.
Drugi etap tego wyścigu rozpoczynał się w Łękawickim parku w pobliżu Żywca, gdzie z rampy startowej zawodnicy ruszali drogą lekko wznoszącą sie w górę do podnóża podjazdu ulicą Widokową. Pogoda ponownie nie rozpieszczała, temperatura w okolicach 1-3 st C i posypujący chwilami drobny śnieg skutecznie studziły zapędy z rozbieraniem się do kolarskiego rosołu.
Rywalizację otworzyła płeć piękna i kibice skupiający sie na ścianie płaczu mieli okazje zobaczyc co potrafia Panie robić z taką wspinaczką. Lista startowa ustalona była w odwróconej kolejności do klasyfikacji po pierwszym etapie, dlatego napięcie i emocje rosły z każda minutą po której pojawiali sie coraz mocniejsi zawodnicy. Wśród wrzawy na podjeżdzie jak i dopingu przy linii mety najszybciej trase pokonał Oleksij Kmets z Power of Science Performance Lab TEAM , który wyprzedzając zwycięzcę z soboty Macieja Potuchę z tego samego Teamu o kilkadziesiąt sekund przypieczętował swój sukces w klasyfkacji generalnej po dwóch dniach wyścigu. Co ciekawe, w wyścigu niedzielnym wziął udział Przemysław Niemiec jadący również w barwach Power of Science Performance Lab TEAM, który zanotował drugi czas wyścigu przegrywając minimalnie z zawodnikiem z Ukrainy. Na trzeciej pozycji podczas jazdy na czas podobnie jak w dniu wczorajszym zameldował się Joachim Mikler z HALUPCZOK Cycling Team. Maciej Potucha z pozycji lidera spadł na miejsce drugie w klasyfikacji
Foto Rura na Kocierz
W gronie Pań rywalizację zdominowały zawodniczki, które postanowiły wystartować jedynie w niedzielnej jeździe na czas. Pierwsza na metę za samochodem dyrektora wyścigu wpadła Asia Skorupa z Innergy Racing Team z bardzo dobrym czasem. Kilka minut później zbliżyła sie do jej czasu z kilkunastoma sekundami straty Angelika Tlołka z Jas-kółka. Ale to do Kamili Wójcikiewicz z Agrochest Team należało ostatnie słowo w tym wyścigu, która mimo sobotniej jazdy na długim dystansie potrafiła się zmobilizować na tyle skutecznie, że pogodziła wszystkie rywalki ustanawiając najlepszy czas tego dnia.
Angelika Tlołka 3 miejsce Open:
Mówiąc szczerze to czasówki z długim dojazdem po płaskim nie są moją mocną stroną. Zawsze mam problem jak się "do tego zabrać". Analizując już po wszystkim ten start muszę przyznać, że popełniłam dużo kosztownych błędów, tracąc cenne sekundy. Po płaskim z czołowym wiatrem zdecydowanie jechałam za mocno, sugerując się bardziej niską prędkością, aniżeli mocą. Co jest efektem mojego pierwszego w życiu wyścigu z pomiarem mocy. W dodatku na starcie zapomniałam wrzucić blat i zanim się zorientowałam, to minął ponad kilometr. Kiedy w końcu dojechałam do długo wyczekiwanego podjazdu na ul. Widokowej, słysząc głośny doping Banana i Pandy na 23%, stanęłam w korby i wycisnęłam z siebie maksymalnie, ile mogłam. Wystarczyło to na 3 miejsce OPEN. Czy jestem zadowolona z tego wyniku? Na pewno mogło być lepiej, aczkolwiek taka lekcja była mi bardzo potrzebna i wierzę głęboko, że wyciągnięte wnioski zaprocentują w przyszłości.
W klasyfikacji drużynowej całego wyścigu zwyciężyły niebieskie Smerfy z Power of Science Performance Lab TEAM którzy nie mieli raczej jako drużyna równorzędnych rywali po rezygnacji ze startu 7R Rowmix Team, w których upatrywano również faworytów do wygrania całego wyścigu.
Wyniki czasówki i klasyfikacji generalnej znajdziecie tutaj: https://rura.cc/wyniki
Przemysław Niemiec na trasie wjazdy na czas. Foto: RnK
komentarze