Mistrzostwa ZTPL Cycling Club o złotą koszulkę.
Nie można było wymarzyć sobie lepszego miejsca niż PGE Narodowy , który stał się areną zmagań dziesięciu najlepszych zawodników wyłonionych podczas eliminacj do jeszcze nieoficjalnych Mistrzostw Polski E-sport na Zwift.
Ten finał Mistrzostw ZTPL Cycling Club zapewne zapisze się na karcie historii dyscypliny Esport w naszym kraju.
W sobotę stanęli, dosłownie, obok siebie Michał Kamiński , Michał Bogdziewicz , Piotr Truszczyński , Paweł Kalita , Kacper Skalski, Michał Jakieła , Paweł Baran, Dawid Zakrzewski (który przyleciał specjalnie na to wydarzenie wraz z grupą kibiców z Holandii gdzie mieszka na co dzień!) Janek Czapliński oraz Kuba Gębka (który zastąpił Maćka „Stu”)
Foto Paweł Pietranik
Specjalnie na potrzeby finału, w jednej z reprezentatywnych lóż na stadionie PGE Narodowy, zapewniono zawodnikom identyczne stanowiska. Każdy z zawodników miał do dyspozycji trenażer Wahoo Kickr V5 (skalibrowany oraz zaktualizowany do najnowszego oprogramowania) wiatrak Wahoo Headwind dostarczone przez naszego partnera PRO BIKES Wahoo Fitness
Dodatkowo dzięki MediaMarkt Polska do dyspozycji były 55 calowe telewizory. Nie można też zapomnieć o NAMEDSPORT> WERON dzięki któremu nie zabrakło nam suplementów podczas całej rywalizacji.
Formuła, którą przygotowali organizatorzy Jacek Tarach i Daniel Wojtyna dla zawodników (opracowana przez niezastąpionego Michała Woźniaka), czyli trzy oddzielne, rozgrywane jeden po drugim wyścigi, była skonstruowana tak, aby losy zwycięstwa ważyły się do ostatnich metrów trzeciego wyścigu. Każdy z wyścigów miał zupełnie inną charakterystykę a mistrzem zostawał ten zawodnik, którego suma miejsc z trzech etapów będzie najmniejsza.
Foto Paweł Pietranik
Etap I
Pierwszy wyścig to klasyczna, płaska, trasa Watopia Volcano Flat, która premiowała klasycznych sprinterów, przynajmniej tak się wydawało. Jak się okazało, dosyć niespodziewanie jako pierwszy przekroczył linię mety Michał Kamiński. O sporym pechu mógł w tym momencie mówić Kacper Skalski (jeden z faworytów sprinterskich końcówek) któremu na samym początku sprintu wypiął się but z pedałów. Wyniki I etapu: Michał Kamiński, Michał Bogdziewicz, Paweł Kalita, Paweł Baran, Piotrek Truszczyński, Janek Czapliński, Michał Jakieła., Dawid Zakrzewski, Kacper Skalski, Kuba Gębka
Foto Paweł Pietranik
Etap II
Kolejne starcie zostało zaplanowane na trasie Watopia Sand and Sequoias, która szczególnie w drugiej swojej części jest wyjątkowo interwałowa i szalenie wymagająca. Wszyscy z obecnych na PGE Narodowy zadawali sobie pytanie, gdzie i kiedy peleton się porwie i czy do mety dojedzie ucieczka czy jednak peleton zdoła przetrwać razem końcowe kilometry. Dosyć niespodziewanie, chociaż w swoim stylu, na atak jeszcze przed pierwszymi podjazdami zdecydował się Piotrek, który dał się już niejednokrotnie poznać z „ułańskiej fantazji” Piotrek zdołał wypracować sobie blisko 15 sekund przewagi nad pozostałymi zawodnikami i jako pierwszy dotarł do Titans Grove KOM. W tym momencie pozostali zabrali się do „roboty” a mocniej w korby nacisnął Michał K. który przeskoczył do prowadzącego Piotrka. Na szycie KOMa Michał miał 4 sekundy przewagi nad Piotrkiem oraz 10 sekund nad grupą pościgową. Brak współpracy Michała i Piotrka oraz mocny pościg pozostałych zawodników spowodował, iż na 3 kilometry przed metą grupy ponownie się połączyły i zapowiadał się kolejny finisz. Tym razem finisz padł łupem Kacpra za plecami którego finiszował Paweł Baran oraz Michał Jakieła. Kolejne miejsce zajęli odpowiednio: Paweł Klita, Janek czapliński, Michał Bogdziewicz, Michał Kamiński, Piotrek Truszczyński, Kuba Gębka oraz Dawid Zakrzewski. Po dwóch etapach zatem pierwsza trójka wyglądał następująco: Paweł Baran, Paweł Kalita i Michał Kamiński.
Foto Paweł Pietranik
Etap III
O wszystkim miał zadecydować zatem ostatni, królewski etap, który liczył sobie 9 kilometrów i był poprowadzony na trasie Alpe du Zwift. Pierwsza cześć trasy nie przyniosła żadnych ataków. Grupa główna jechała razem do ok 6 kilometra. Dopiero wtedy mocne tempo narzucił Michał Kamiński, który utrzymując tempo ponad 7 w/kg oderwał się od pozostałych zawodników.
Za Michałem jako drugi podążał Janek Czapliński, za nim Piotr Truszczyński oraz Michał Bogdziewicz i Paweł Baran. Taka kolejność utrzymała się już do samej mety. Tym samym zdecydowany atak, dał Michałowi zwycięstwo oraz koszul Mistrza ZTPL Cycling Club! Na drugim miejscu rywalizację skończył Paweł Baran, który był odkryciem tego eventu a tuż za nim Janek Czapliński. Kolejne miejsce to Michał Bogdziewicz, Paweł Kalita, Piotr Truszczyński, Michał Jakieła, Kacper Skalski, Dawid Zakrzewski oraz Kuba Gębka.
Ogromne gratulacje oraz podziękowania należą się publiczności, która zagrzewała zawodników do walki zarówno na stadionie oraz przed telewizorami Na końcu dzięki Martombike nie mogło zabraknąć dekoracji oraz naszej pamiątkowej, złotej, koszulki mistrza ZTPL Cycling Club
Foto Paweł Pietranik
Dzień po wyścigu udało nam sie porozmawiać ze zdobywcą złotej koszulki Michałem Kamińskim
-Michał gratulujemy wczorajszego wyniku. Mimo że to nieoficjalne, to jednak Mistrzostwa Polski ZTPL.
Ciężko było? Impreza dość nietypowa, bo składająca się z kilku wyścigów. Każdy z zawodników mógł chyba znaleźć coś dla siebie.
Była to pierwsza impreza tego typu w Polsce. Tak jak wspomniałeś, było to kilka wyścigów - dokładnie 3. Każdy z nich był troszkę inny. Pierwszy, na trasie Volcano Flat to typowo sprinterski etap, drugi na trasie Sand & Sequioas był dedykowany pouncherom, ale doszło i tak do finiszu sprinterskiego. Ostatni wyścig rozegrany został na skróconej trasie Road to Sky, gdzie finisz został zlokalizowany na 3,8 km podjazdu Alpe Du Zwift. Dwie pierwsze trasy nie były same w sobie trudne, Jednakże każdy z zawodników próbował swoich sił w różnych fazach wyścigu, na co trzeba było zawsze reagować. Sam kilka razy próbowałem jak najbardziej zmęczyć rywali licznymi zaciągami i odjazdami.
-Jaką taktykę obrałeś na nietypową rywalizację
Szczerze powiedziawszy od początku chciałem wygrać wszystkie 3 etapy. Wiedziałem, że będzie to trudne z względu na charakter dwóch pierwszych tras, które nie pozwalały zbytnio na skuteczny, solowy odjazd. Pierwszy etap udało mi się wygrać z sprinterskiego finiszu. Podczas drugiego postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zaatakować już na Titans Grove, gdzie zyskałem jakieś 10 sekund przewagi. Jednakże rywale nie odpuscili i na 3 km do mety zostałem dogoniony. Z tej grupy również doszło do finiszu sprinterskiego, gdzie popełniłem błąd z pozycjonowaniem się, koniec końców zajmująć 7. miejsce. Na ostatni etap nie miałem zbytnio żadnych przemyśleń. Był to etap gdzie liczyło się tylko to, kto co miał pod nogą Mi sił zostało całkiem sporo i z dużą przewagą udało mi się dowieźć zwycięstwo do mety. Jednakże nawet takie zwycięstwo, po nieudanym drugim etapie, nie gwarantowało mi koszuli MP ZTPL. W tej sytuacji byłem skazany na moich przeciwników. Mianowicie Paweł Baran nie mógł zająć lepszego miejsca niż 3., Paweł Kalita nie mógł być drugi. Jednakże specjaliści od podjeżdzania zadbali o to, i koniec końców zostałem MP ZTPL
Foto Paweł Pietranik
-Po świetnym wyniku podczas Mistrzostw Świata w e-sports UCI (14 miejsce) i zakończonych Mistrzostwach Polski planujesz jakąś przerwę, czy będzie to płynne przeskok do rywalizacji w lesie i na szosie?
Tak, przede mną 2 tygodnie totalnego luzu, ograniczającego się do 3 jednostek treningowych w tygodniu. Mam zamiar skorzystać z tego jak najbardziej się da, ponieważ już pod koniec marca zaczynam sezon IRL. Przez pierwsze 1.5 miesiąca będę go łączyć z końcówką sezonu na Zwift. Po tym okresie zapewne zacznę przygotowania pod Gravelowe MP, gdzie mam zamiar walczyć o czołowe pozycje.
-Kończąc rozmowę, zdradzisz nam trochę cyferkowych kulis Twojego organizmu? Bardzo nas ciekawi waga i wzrost topowego zawodnika na Zwift, czy osiągane moce podczas wyścigów.
W tym roku zanotowałem zdecydowanie najlepszą formę w moim życiu. Przy wzrości 185 cm ważyłem w okolicach 67-68 kg, co przełożyło się na rewelacyjny stosunek mocy do masy. Potrafiłem jechać w okolicach 5,8 W/kg nawet przez 30 minut, co jeszcze rok temu było dla mnie totalną abstrakcją. Podczas ostatniego podjazdu na MŚ przez 3 minuty udało mi się generować moce na poziomie 8 W/kg. To ciągle troszkę za mało, aby walczyć o koszul Mistrza Świata, jednak jestem pełen optymizmu i wiem, że jeszcze wiele przede mną
-Trzymamy zatem kciuki za dalszą część sezonu i do zobaczenia wkrótce gdzieś na linii startu
Foto Paweł Pietranik
Zapraszamy również do galerii, której autorem jest Paweł Pietranik Photography pietranik.com https://www.facebook.com/media/set/...
Jeśli nie mieliście okazji oglądać naszej transmisji LIVE zapraszamy na nasz kanał na Youtube wspólnie z Sebastianem Opoką oraz Bartoszem Wesołym https://www.youtube.com/watch?v=k_3dAcXOL-4
komentarze