Przełajowe MŚ oczami Zuzanny Krzystały
W tym sezonie zrezygnowałam z udziału w Mistrzostwach Świata, lecz biorąc pod uwagę, że w przyszłym roku odbędą się w USA i będą raczej poza naszym zasięgiem wraz z Trenerem Bogdanem Czarnotą we wtorek 26.01 podjęliśmy decyzję o starcie. Mając już okazję dwukrotnie reprezentować kraj w latach 2019, 2020 dobrze wiedziałam po co jadę. Zobaczyłam trasę na filmie, zapowiadała się powtórka z Mistrzostw Polski.
Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, a przed nami długa droga i dodatkowe obostrzenia związane z pandemią. W środę wykonaliśmy testy na COVID-19, zrobiliśmy trening, spakowaliśmy samochód i w drogę. Tak dla informacji, na granicach nie było żadnych kontroli, mieliśmy ze sobą wyniki testów oraz certyfikat UCI informujący po co i gdzie jedziemy. Przed południem byliśmy w Belgii. Miasto Ostenda ma wspaniały klimat, jest bardzo czysto, budynku mają duże okna ale niektóre elementy są zadziwiająco wąskie np. klatki schodowe. W czwartek i piątek odbywały się oficjalne treningi na trasie aby wziąć w nich udział odebraliśmy akredytacje za okazaniem negatywnego testu PCR. Obszar na którym znajdowała się trasa był bardzo mocno zabezpieczony i kontrolowany. Po zapoznaniu się rundą moje obawy się potwierdziły - będzie bardzo ciężko. Warunki był całkiem przyjemne świeciło słońce, nie było błota, piasek był w wielu miejscach przejezdny. Niestety wszystko zmieniło się w dzień wyścigu.
Od samego rana padał deszcz. Dzień nie zaczął się dobrze, mój start stał pod znakiem zapytania ale udało się opanować sytuację, więc postaram się zabrać Was na trasę podczas wyścigu. Jeden z bardziej stresujących momentów to start, ustawiona gdzieś na końcu i chociaż na koncie miałam punkty to przede mną światowa czołówka ma ich znacznie więcej;) Stoimy w gotowości, w głośnikach słychać bicie serca co zawsze podnosi mi tętno, czekamy na zielone światło. Start! Prosta startowa po żwirze, a końcu ostry zakręt w lewo. Zrobiło się ciasno, dopiero w telewizji zobaczyłam, że prowadząca Ceylin Alvarado poślizgnęła się w tym zakręcie. Jedziemy wzdłuż boksu po trawie, na końcu mały mostek - Korek! Szybkie zejście z roweru i podbieg, gdy byłam na mostku czołówka już zjeżdżała do piasku +/- 30 sekund. Zawsze najbardziej boję się startu, jest strasznie nerwowo, szybko i nieprzewidywalnie - komu uda się to ominąć wiele zyskuje. Jedziemy dalej, rampa 21% podjazd i zjazd do piasku, dojeżdżam do połowy i biegnę do plaży.
Brzeg twardy, można jechać do kolejnej sekcji biegowej. Niestety bieganie nie jest moją mocną stroną - przez co pozbyłam się koszulki Mistrzyni Polski. Ciągnąca się za mną kontuzja w tym sezonie ograniczała znacznie trening biegowy, który nasilał ból. Niska temperatura, deszcz, woda i wiatr sparaliżowały moje ciało. Nie byłam w stanie przerzucić manetką, dopiero po drugim okrążeniu czułam się lepiej. Po sekcji piasku, kawałek twardej nawierzchni i znów piasek prowadzący z powrotem do rampy. Zjazd na asfalt i zaczyna się sekcja na torze konnym, gdzie zrobiło się ślisko i błotniście. To nie był mój dzień, nie czułam się tak jak powinnam. Od startu trzymałam się na tej samej pozycji. Wymieniałam kilka razy rower, z jednym lepiej mi się biegało na drugim lepiej czułam się w błocie. Popełniłam dużo błędów, zabrakło trochę płynności jazdy, obserwacji co się dzieje, a przede wszystkim było zbyt wiele niepotrzebnych emocji, których nie zdołałam wyłączyć. Ukończyłam na 36 miejscu bez dubla z czego się cieszę ale wiem, że stać mnie na więcej.
Po wyścigu z zimna czułam niesamowity ból w dłoniach, chyba krew zaczęła dopływać. Nie pamiętam takiego wyścigu, abym przez kolejne dwie godziny trzęsła się z zimna. Wieczorem doszłam do siebie, złapałam temperaturę i zobaczyłam wyścig z innej strony w telewizji. Stwierdzam, że trasa dla publiczności jest mało “wygodna”, jej rozległość ogranicza widok przebiegu rywalizacji. Znacznie lepiej obserwuje się relację z kamer. W niedzielę rano wsiadamy w samochód i wracamy do Polski, relację z wyścigów oglądaliśmy w podróży. Mój start zawdzięczam wsparciu Trenera Bogdana Czarnoty, RK Exclusive Doors MTB Team, RK Aluminium Robert Karasek, Polskiego Związku Kolarskiego oraz innym sponsorom. Sezon zakończony. Czuję, że potrzebuję odpocząć głową od ludzi, ciałem od wysiłku.
komentarze