Doktor Jakkyl i pan HyDE...
Firma Uvex przez ponad rok pracowała z wielokrotnym mistrzem świata w 4X Michałem Prokopem, by stworzyć kask typu Full Face, który nadaje się do DH, jest naprawdę dobrze wentylowany i wystarczająco lekki, by spełnić wymagania rider'ów Enduro. Rezultatem tej współpracy jest Jakkyl Hde - dobrze skonstruowany kask, który łączy klasyczną półskorupę z podbródkiem z włókna szklanego. Oba elementy są połączone metalowym zapięciem w górnych punktach mocowania i plastikowymi zamkami w dolnych punktach mocowania. Mamy zatem kask, który może uchodzić za "zwykły" - dla początkujących riderów. A zarazem zmieniający swe oblicze i zastosowanie na bardziej ekstremalne. Na szczęście o zmianie charakteru i zastosowania decydujemy my sami...lub nasze alter ego, ale nie kask.
Użyłem stwierdzenia, że może służyć dla początkujących i tak w zasadzie jest. A zarazem jest na tyle wszechstronny, że może używać go naprawdę każdy - od amatora do profesjonalisty. Jeździłem w tym kasku w goglach i w okularach i z radością mogę powiedzieć, że kształt otworu dobrze pasuje do obu. Oczywiście może się zdarzyć, że jakiś pechowy ziemianin, o dziwnej twarzy dobierze jeszcze dziwniejsze „patrzałki” i będzie go coś uwierać, ale szanse są kosmicznie małe...firma Uvex twierdzii, że nie należy nosić kasku jako full face'a bez podkładek policzkowych. Podkładki te spełniają dwie funkcje: przede wszystkim dobrze dopasowane służą do stabilizacji kasku, co eliminuje drgania, a drugą funkcją jest dodanie ochrony przed uderzeniem bocznym w pobliżu linii żuchwy, co jest bardzo ważne. Zatem warto je stosować.
Nie sądziłem, że to powiem, ale Jakkyl Hde w trybie „pełnotwarzowym” jest na tyle fajny, że nie zawracałbym sobie głowy przerabianiem go na „półskorupę”, no chyba że zdarzy się na tyle długi podjazd w pogodę, która będzie zbyt głupio gorąca dla rozsądnych ludzi...jedyną wymówką może być trudność z założeniem kasku na głowę sporych rozmiarów. Odczułem to podczas obecnej kwarantanny gdy ilość włosów nagle przybrała monstrualne wręcz rozmiary i przepchnięcie głowy przez dołączoną “szczękę” było naprawdę trudne. Należy poluzować wtedy regulację na potylicy, ale zapinając ją spowrotem uważajcie na włosy. Jakkyl nie posiada modnego ostatnio systemu MIPS ani innych ultranowoczesnych systemów bezpieczeństwa. To po prostu skorupa in-mold. Dlaczego nie zdecydowano się na jakieś nowinki techniczne? Nie wiem. To pytanie do konstruktorów. Mnie osobiście żadnych patentów nie brakowało. Czułem się w tym kasku naprawdę bezpiecznie.
Jazda w Jakkylu jest znacznie wygodniejsza niż w jakimkolwiek tradycyjnym kasku DH, z którego korzystałem w przeszłości – szczególnie dobrze pamiętam 661 Flight – to bardziej kask motocrossowy, ale swego czasu używałem go w zawodach DH. Nawet jeśli jednak weźmiemy pod uwagę typowe kaski do DH, to Jakkyl z racji swego przystosowania jest znacznie lżejszy, a głęboko tunelowana podszewka z pianki EPS dobrze wykorzystuje swoje wszystkie otwory wentylacyjne, dzięki czemu przez głowę przepływa duża ilość powietrza chłodzącego i to przy niskiej prędkości, nawet tej podjazdowej. Obsługa mechanizmu zatrzaskowego jest dość prosta. Aby usunąć podbródek, należy podnieść zawiasowe zaczepy plastikowych elementów mocujących po obu stronach kasku i obrócić je o 90 stopni, wyciągnąć zamki w kształcie litery T, a następnie popchnąć „szczękę” do przodu, aby wysunąć metalowe zaczepy mocujące żuchwę z ich otworów, a ona się odłączy. Zdejmowanie i ponowny montaż podbródka można z łatwością wykonać nawet w rękawiczkach. Jednak powielanie tych prostych zadań, gdy kask jest na głowie, wymaga wprawy.
Na koniec zostawiłem wykonanie i design. Zacznę od wzornictwa. Jest takie...niemieckie. Nie wiem nawet jak dokładnie to ująć, ale wygląda trochę siermiężnie. Z drugiej strony wygląd jest jednak kwestią gustu, a w niektórych przypadkach także i czasu. Na początku byłem nastawiony sceptycznie. Podobne odczucia towarzyszyły mi gdy poraz pierwszy ujrzałem BMW serii 5 - E60 (choć w tym przypadku nie ma mowy o siermiężnym wyglądzie). Poprostu musiałem się oswoić z tym co widzę. Podobnie było z Jakkyl'em - po pewnym czasie zaczął mi się podobać. Są jednak kaski które podobają mi się bardziej - szczególnie wygląd doczepianej szczęki.
Natomiast wykonanie nie pozostawia złudzeń, że to produkt klasy wyższej. Raczej nikt nie będzie narzekać. Elementy są dopracowane i dobrze spasowane. Jeżeli szukacie wszechstronnego kasku rowerowego warto dać mu szansę. Nie zobaczycie go pewnie tak często w produkcjach rowerowych i na trasach, ale może właśnie to jeden z jego atutów, a wentylacja i waga są na najwyższym poziomie. Cena? Prawie 850 złotych. Dużo to czy mało? - na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami.
Oceny:
Wykonanie: 4.5
Cena: 4
Waga: 4.5
komentarze