​Mactronic Scream w 2 odsłonach

Jakiś czas temu otrzymaliśmy do testów dwie nowe lampki Mactronica Scream 3.1 i 3.2. Jakie są nasze wrażenia przeczytacie w poniższym artykule.

Scream 3.1. i 3.2 to nowe odsłony lampki która swoją premierę miała wiele lat temu. Byłem bardzo ciekaw jak będzie nowe oświetlenie działało, bo ich protoplasta, choć wykonanie obudowy miał na bardzo wysokim poziomie, to do jakości słupa światła można było mieć sporo zastrzeżeń z racji jego nierównomierności. Test pierwszego Screama znajdziecie tutaj.

Nowe lampki utrzymały wysoki poziom wykonania obudowy, poprawiając jednoczesnie strumień światła. Na pewno miało na to wpływ zastosowanie innego odbłyśnika i zastąpienie wypukłej soczewki szybką o rozpraszającej światło strukturze. NIe ma co prawda możliwości zoomowania światła jak to było wcześniej, ale nie będę za tym płakał jeśli strumień jest jednorodny.

Lampki wyglądają prawie bliźniaczo. Są 4 róznice, które je dzielą - wysokość, moc światła, tryby pracy i zastosowany akumulator. W wersji 3.1 znajdziemy w środku wymienny aku w standardzie 18650 o pojemności 3400 mAh. To duża zaleta, ponieważ posiadając zapasowe akumulatory możemy jeździć całą noc. Wersja 3.2 posiada mniejszy 18500 o pojemności zaledwie 1600 mAh, ale jak zobaczycie dalej cyferki, w obu przypadkach wyglądają w miarę dobrze, szczególnie że mamy do czynienia z relatywnie niedrogim produktem, choć bardzo dobrze wykonanym. 

Dane producenta charakteryzujące oba produkty znajdziecie w tabelce poniżej.

Scream 3.1Scream 3.2
Turbo (900 lm)2h 50 minTurbo (600 lm)2h
High (350 lm)5h
Medium (150 lm)12hMedium (180 lm)4h
Low (40 lm)40hLow (50 lm)13h
Strobe (900 lm)4h 15 minStrobe (600 lm)3h
Flashing (150 lm)24hFlashing (180 lm)8h
Wymiary111x26x39 mmWymiary96x26x29 mm
Masa89gMasa78g

Obudowę wykonano z aluminium. Baterię wkładamy od tylnej części, a po bokach mamy przełącznik trybów świecenia, wskaźnik stanu baterii, a po przeciwnej stronie gniazdo ładowania w standardzie Micro USB. Przełącznik choć nie należy do tych masywnych jest wygodny w obsłudze, nawet w rękawiczce i w żadnym momencie nie sprawiał problemów. Stan naładowania pokazywany w postaci 3 diód jest praktyczny w obsłudze, umieszczony tuż nad włącznikiem i dobrze komponuje się z całym designem lampek. Dobrze wykonano zamknięcie lampki. Gwint nie sprawia wrażenia wykonanego heblem ale pracuje gładko. Na końcu znajdziemy o-ring uszczelniający całość. 

Do ładowania wykorzystano port Micro USB. W zestawie znajdziemy kabelek do ładowania o równie micro długości. Nie jest to wielki problem, ładuję lampki z całej baterii gniazdek i kabla wystarczy. O Micro USB mogę tylko powiedzieć, że go nie lubię, zdecydowanie wolę USB-C jako bardziej trwałe i do tego dwustronne. Kabelków i gniazdek z Micro USB napsułem w życiu tyle, że można by o tym książkę napisać. Nie mniej jednak jest to standard którego używa/używało większość producentów na świecie i trzeba się z tym pogodzić. Zalecam jednak uważne podłączanie.

Przechodzimy do cyferek. Obie lampki zostały naładowane do pełna, załączone w tryb pełnej mocy, a wykresy ich prac wyglądają nastepująco:

Scream 3.1

Scream 3.2

Jak widać wykresy się nieco różnią, choć można uznać, że producent nie rozmija się z prawdą podając rzeczywiste dane. Scream 3.1 oddaje sukcesywnie pojemność akumulatora i efektywnie można z niego korzystać przez ok. 3 godziny. Scream 3.2 dość szybko spada z wysokiego C na średni, ale dość przyzwoity poziom i utrzymuje go do 2 godzin. Jest to dość dobry wynik, ale zobaczmy jak wygląda wykres konkurencji, która deklaruje moc 1000 lumenów.

Wspomniana lampka jest oczywiście dużo droższa od testowanych Mactroniców i nie posiada wymiennego aku, ale róznica między 1000 a 900 lumenów jest stosunkowo niewielka, a wykres jednak wygląda zupełnie inaczej. Po załączeniu w tryb pełnej mocy lampka konkurencji dozuje pojemność baterii i temperaturę obudowy do jasności. Mactronici jadą pełną parą od startu do mety, co kończy się ich szybkim wyczerpywaniem. Nie bez znaczenia jest pojemność aku. W lampce konkurencji jest to pojemność 5000 mAh, czyli 1600 lm więcej od mocniejszego Mactronica. Cena jednak jest 3-krotnie większa w detalu.

PODSUMOWANIE

Przemyślana konstrukcja lampek zdecydowanie warta swojej ceny. Za kwotę ok 250 PLN (za większą) otrzymujemy produkt świecący dobrze rozproszonym światłem, o optymalnej jasności, z możliwością wymiany aku, co jest dużą zaletą i w pancernym korpusie. Producent powinien odrobić zadanie domowe jeśli chodzi o sterowanie mocą światła w zależności od temperatury i po schłodzeniu układu wchodzić z powrotem na wyższy poziom, lub starać się go utrzymać na nieco niższym ale jednolitym poziomie (tak, jest to możliwe). Pamiętajmy jednak że są to naprawdę małe lampki i to co możliwe jest w nieco większych konstrukcjach niekoniecznie musi się dać zrobić w takim. Zaletami są na pewno też bardzo małe wymiary obu lampek. W razie potrzeby można je używać jako latarki kieszonkowej. Polecamy, choć jeśli macie więcej kasy na wydanie na lampki, to są produkty o dłuższym czasie świecenia i większej mocy, choć bez możliwości wymiany aku.


o autorze

Paweł Waloszczyk

Twórca portalu, absolwent Politechniki Śląskiej który zamiast pisać o tym co zrobić by sprzęt rowerowy był lepszy, co robił przez ostatnie lata, postanowił sam się za to zabrać. Pasjonat nowych technologii i materiałów. 

Powiązane posty


komentarze

Powiązane treści

WiadomościWszystkie

WydarzeniaWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl