Damian Drobyk na "dachu świata". Andy
Damian Drobyk zakończył kolejny etap w drodze po Rowerową Koronę Ziemi.
Od kilkunastu lat Damian Drobyk systematycznie zdobywa najwyższe podjazdy rowerowe na kolejnych kontynentach. Kilkanaście dni temu zakończył wyprawę "Andes Expedition 2018/19 - rowerem po Andach", poprowadzoną przez najwyższe asfalty i szutry Ameryki Południowej. Jest to kolejna cegiełka do skompletowania Rowerowej Korony Ziemi – najwyższych podjazdów rowerowych na wszystkich kontynentach.
Wyprawa trwała 194 dni, z czego na rowerze Damian spędził ich 171. Przejeżdżając z Wenezueli do argentyńskiej Patagonii, pokonał 17 692 kilometry w poziomie i ponad 200 kilometrów w pionie! Dziennie pokonywał dystanse do 180 kilometrów, będąc czasami w drodze po 12 godzin, i przewyższenia dochodzące czasami do 3800m w ciągu jednego dnia. Celem były oczywiście wysokie podjazdy, znajdujące się na wysokościach od 2000 do ponad 6000 metrów n.p.m. Takich podjazdów udało się pokonać 117 (!), w tym 54 na ponad 4 tys. metrów wysokości, nie zawsze po dobrym asfalcie, często po drogach szutrowych lub wręcz kamienistych. Niestety, warunki śniegowe nie pozwoliły zaliczyć zaplanowanych podjazdów na ponad 6 tys. m, zdobytych kilkanaście lat temu przez pamiętną wyprawę Duszak Teamu.
Damian oczywiście wiózł ze sobą wszystkie rzeczy, od ciuchów, przez sprzęt biwakowy aż po elektronikę i jedzenie i picie. Trasę pokonał na trekingowym rowerze z hamulcami tarczowymi, dodatkowo objuczonym sakwami z tyłu i z przodu. Żeby nie było łatwo i żeby nie zabrakło miejsca na zapasy, wykorzystał prototypową przyczepkę Extrawheel, z dużymi sakwami. Cały zestaw ważył trochę ponad 41kg, a z jedzeniem i wodą waga wzrastała do ponad 50 kilogramów. W czasie wyjazdu udało się zajechać 15 kompletów klocków hamulcowych (pewnie podczas hamowania na stromych zjazdach, gdzie prędkości przekraczały 70km/h) i dwa napędy. Przyroda nie oszczędzała też opon i dętek, Damian zużył ich odpowiednio 4 i ponad 30 sztuk.
Oprócz fantastycznych widoków, trudnych podjazdów i męczącej wysokości, na wyprawie musiał zmagać się z temperaturami od -15 do + 38°C, a także samemu organizować aprowizację i noclegi. A noclegi były różne: od średniej jakości moteli i hoteli, po rozbijanie namiotu przy wioskach i na polach na górskich przełęczach. Nie jest tajemnicą, że rower najlepszy na zrzucanie kilogramów – w trakcie wyprawy waga podróżnika spadła o dobre 13 kilogramów.
Więcej szczegółów o wyprawie i przyszłych planach, a także większość z ponad 9tys zdjęć z Ameryki Południowej, można zobaczyć na fanpage'u Damiana https://www.facebook.com/damiannawyprawie/ i jego stronie: http://andy.damiandrobyk.pl/
komentarze