Pierwszy Klasyk w Pabianicach z milionem watów na pętlach.
Seria Klasyków Łódzkich tym razem pojawiła się w Pabianicach, gdzie po raz pierwszy zorganizowano wyścig imienia Marka Wojny, byłego zawodnika i trenera wielu kolarzy, w tym jednej z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii polskiego kolarstwa- Bogumiły Matusiak. Była zawodniczka kolarskiej Elity mocno dopingowała zawodników przy linii mety i wręczała nagrody podczas dekoracji wszystkim zwycięzcom wyścigów. Trasa jaką PTC Alpina Pabianice przygotowała na wczorajszy wyścig wiła się malowniczo w południowych rejonach oddalonych kilka kilometrów od miasta i poza jednym nieco bardziej technicznym odcinkiem prowadzącym przez las, gdzie nawierzchnia zmuszała do walki również utrzymaniem w ryzach kierownicy, pozostała część trasy pozwalała rozwijać duże prędkości i prowokować do licznych prób odjazdów i ataków w każdym z wyścigów tego dnia. Aura w końcu była łaskawa po kilku deszczowych ostatnich dniach i słońce mocno przypiekało kolarskie łydki pędzące po okolicznych drogach. Zabrakło jedynie nieco mocniejszego wiatru, który chłodzi w takie dni rozgrzane głowy i skutecznie utrudnia pogoń za uciekinierami. Tradycyjnie wystartowało kilka oddzielnych wyścigów, ustalonych w/g podziału kategorii wiekowych w pięciominutowych odstępach czasowych i kibice w mniejszych miejscowościach przy trasie mieli okazję stanąć przed swoimi domami by obserwować i dopingować pędzące peletony.
Foto: Tomasz Stusio
Mimo szalonych prób odjazdów i setek ataków w trzech najszybszych wyścigach niemal do samej mety dojechały nieco okrojone, ale całe peletony. I gdy wydawało się że walka o wygrana rozegra się na finiszach, z grupy z sukcesem udawało się odjeżdżać dwóm zwycięzcom przy biernej jeździe kasujących wcześniejsze odjazdy zawodników. W wyścigu kategorii M20 i M30 solowym odjazdem i wygraną popisał się Kamil Hajda z Sii Cycling Team, po walce z peletonu wyłonił się na mecie zwycięzca młodszej kategorii M20 Mateusz Kwiatkowski z Ebicom PM Bike Racing Team. Bardzo podobnie rozegrał się wyścig kategorii M40 i M50 prowadzony w nieco większym tempie niż młodsi koledzy. Tutaj w podobny sposób zaskoczył ogarniętych już apatią i oczekiwaniem na metę Grzegorz Stolarek z Jastrzębi Łaskich. W ostatnim zakręcie wyścigowym przed finiszową prostą, po przestrzelonym zakręcie przez kilu zawodników z czołówki na czele walczyła grupka czterech zawodników w walce o podium i tutaj z kategorii M40 wygrał niezawodny Adrian Jach ze Szczecina.
Foto: Sylwia Szafraniec
Wyścig kategorii amator i junior przebiegał w podobny, żwawym tempie i kibice zgromadzeni licznie wokół mety oglądali dynamiczny finisz całej grupy. W tym wyścigu kategorię amator zdominował na mecie Jacek Filipczak z Brzezin, a tuż za jego tylnym kołem wpadł na metę najlepszy junior Dawid Wiśniewski. Wyścigi kategorii M60, M70, M80 i kobiet rozciągały dość mocno stawkę zawodników i tylko panowie po 60-tce wysforowali się w pięcioosobowym odjeździe samych asów pozostawiając resztę rywali daleko w tyle. Tutaj fantastycznym rajdem do kreski zachwycił kibiców Jerzy Jagieła. W kategorii M70 Grzegorz Fajkowski postanowił sobie zrobic indywidualna jazdę na czas przed końcem wyścigu i w samotności wywalczył upragnione zwycięstwo. Podobnie wyglądał scenariusz w kategorii najstarszej, gdzie oklaskiwany był Zbigniew Michalski z Retro Duda Team. Kategorie kobiece wygrywały walcząc na trasie wmieszane w peleton starszych kategorii Sylwia Gajdka z Pabianic , Żaneta Juszkiewicz z Bike Atelier Team, oraz Joanna Kucal.
Foto: Sylwia Szafraniec
Duże wrażenie zrobiła na kibicach i zawodnikach dekoracja zwycięzców , gdy liczne nagrody ufundowane przez sponsorów wręczała zarówno Bogumiła Matusiak i miejscowi włodarze, jak i Miss Ziemi Łódzkiej, która dodawała blasku przy fleszach aparatów. Dyrektor wyścigu Tomasz Olban zadbał o ciekawe nagrody również ściśle powiązane z kolarskim osprzętem i zapewnił o staraniach organizacji kolejnego klasyku w roku przyszłym.
Foto: Tomasz Stusio
Rzadko już w ostatnim czasie zwracamy uwagę na medale, jakimi dekorowani są zawodnicy, ale tym razem doceniliśmy kunszt i projekt, jakimi popisali się gospodarze wyścigu. Mamy wrażenie, że niejeden medal Mistrzostw Polski mógłby się schować w jego cieniu w całości.
Foto: Sylwia Szafraniec
Nie zabrakło również tradycyjnego grilla, gdzie szefowa, wraz ze strażakami rządziła i dzieliła wygłodniałych zawodników i strażaków, wraz z Policją, którzy wzorowo zabezpieczyli nam cała trasę wyścigu i czołówkę pędzącą do mety.Niech nie zwiedzie Was widok samej kiełbaski, my dostaliśmy soczystą pierś z kurczaka, z makaronem i świeżą surówką, co na innych wyścigach jest tylko marzeniem. mamy nadzieje wrócić tu w przyszłym roku by sprawdzić jak rozwija się impreza i czy odcinek leśny zmienił się w pas startowy na lotnisku, zamiast jazdy na oklep na rodeo :)
Foto: Grill Master
Wyniki z wyścigu przeczytać możecie pod tym linkiem : Klasyk Pabianicki Wyniki
komentarze