Rad Tour czyli śladem kolarskich klasyków
Jeszcze jako zawodnik, Cezary Zamana wielokrotnie udowadniał, że nie boi się iść pod prąd. Odważnie wydeptywał swoje ścieżki, zarówno przy tworzeniu własnych programów treningowych, jak i kierując swoją sportową karierą. Tej zadziorności nie stracił do dziś, co widać po pomyśle na tegoroczny Road Tour. „Podczas gdy większość koncentruje się przede wszystkim na wielkich tourach, ja zawsze byłem pod wrażeniem wiosennych zawodowych klasyków. Teraz to nimi chcę zainspirować pozostałych” – wyjaśnia kolarski mistrz Polski. „Nie tylko dlatego, że w Polsce wciąż brakuje takich wielkich wyścigów. Ale przede wszystkim dlatego, że uważam takie jednodniowe, dynamiczne wyścigi za próbę charakteru, wyobraźni i kolarskiej nieprzewidywalności, jakiej brakuje w majestatycznych tourach” – dodaje. A że jemu wyobraźni na szosie nigdy nie można było odmówić, spójrzmy uważniej na program Road Tour 2018.
Do Nałęczowa mknie Strzała Walońska
Inauguracja tegorocznego ścigania w Nałęczowie na Cisowianka Road Tour (29 kwietnia). Piękne okoliczne widoki i spokój Roztocza Lubelskiego kontrastują z walącym podczas podjazdów sercem oraz szumiącymi przy raptownych zjazdach oponami. Cisza przyrody zderza się z żywiołowym dopingiem kibiców, których emocje najmocniej podkręci finałowy podjazd. Granitowa kostka, wijące się strome serpentyny, a do tego jeszcze dziesiątki przejechanych już kilometrów w udach sprawią, że finałowy fragment Cisowianka Road Tour na długo zapadnie w pamięć. Zawodnikom i kibicom.
Wyzwanie bezpośrednio nawiązuje do belgijskiego klasyku La Flèche Wallonne, czyli Strzały Walońskiej, kończącej się przesławnym podjazdem z nachyleniem wahającym się od 10 do 19%. Jednak tam to finałowa góra, a Cisowianka Road Tour niełatwa ścianka czeka w miejscowości Bronice trzy kilometry przed metą. Kto zostanie nałęczowskim Alejandro Valverde? Kto w decydującym momencie błyśnie jak ów znakomity kolarz, wyskakujący na czoło peletonu na niemal każdym podjeździe Strzały?
W Janowie Lubelskim jak na tryptyku ardeńskim
Zmęczenie po inauguracji cyklu trzeba będzie pokonać jak najszybciej. Już cztery dni później Cezary Zamana da sygnał do startu w Janowie Lubelskim (3 maja). Intensywność wrażeń będzie podobna jak podczas tryptyku ardeńskiego, czyli wyścigach: Amstel Gold Race, Strzale Walońskiej oraz Liege-Bastogne-Liege. Wszystkie trzy wyzwania łączy nieprzeciętne natężenie pagórków. Potrafią one dać wycisk każdemu kolarzowi. Uporać się będą z nimi musieli również startujący w Janowie Lubelskim. 1000 metrów przewyższeń, stromizny dochodzące do 10% oraz wspinaczki ciągnące się przez kilometr to najtrudniejsze przeprawy majowego wyścigu. Janów Lubelski to również oszałamiające wsparcie kibiców: także dosłownie, bo ubiegłoroczny doping najgłośniejszy był właśnie tam.
Nie od dziś wiadomo, że jednym z marzeń Michała Kwiatkowskiego jest triumf na trasie Liege-Bastogne-Liege. Każdy, kto wystartuje w drugim wyścigu Road Tour przekona się, jak ambitne cele stawia sobie znakomity polski zawodnik ze Sky Team.
Tryplet do ustrzelenia w Skierniewicach
Kolarze z zawodowego peletonu co roku stają przed niełatwym zadaniem, jakim jest start w Driedaagse Brugge-De Panne, czyli Trzy Dni De Panne. Trudów trzech różnorodnych wyzwań stawianych dzień po dniu posmakują ci, którzy zameldują się na Skierniewice Road Race, zwanym też Wyścigiem Trzech Lilii (12-13 maja). To największa tegoroczna nowość przygotowana przez Cezarego Zamanę. Przed dwa majowe dni śmiałkom przyjdzie zmierzyć się z jazdą indywidualną na czas oraz miejskim kryterium (oba wydarzenia w sobotę), a następnie nadawać tempo w wyścigu ze startu wspólnego (niedziela). Tak bogatego menu kolarskich dań trudno szukać gdziekolwiek indziej. Dość powiedzieć, że to właśnie w takich próbach wykuwał się talent Eddy’ego „Kanibala” Merckxa. Skierniewic nie powinien ominąć więc żaden ambitny fan kolarstwa: zwłaszcza, że Cezary Zamana tak zaplanował poszczególne wyzwania, że każdy ścigać się z rywalami na podobnym do niego poziomie. Wyścig Trzech Lilii może liczyć też na specjalną oprawę: nie na darmo Skierniewice zwą się miastem kwiatów. Na triumfatora czekać będzie widowiskowy wieniec.
Amstel Gold Race w Głownie
Klasyk Amstel Gold Race to ważny punkt w wiosennym kolarskim kalendarzu. Profil wyścigu sprawia, że w roli faworytów do jego zwycięstwa wymienia się już nie specjalistów od jazdy po kostce i kocich łbach, ale sprawnych i specjalistów od wspinaczek i jazdy na wiatrach. Podobnie będzie podczas Głowno Gold Race (10 czerwca). Tamtejsze zmienne powierzchnie szos i interwałowo pofałdowany teren, przebiegający także przez znaczne połacie nie chroniące od silnych podmuchów, sprawią, że o triumf najłatwiej będzie wszechstronnym kolarzom. O tym, że w Głownie czeka na zawodników wymagający wyścig, najlepiej świadczy fakt, że te trasy do swoich przygotowań przed startami w Tour de France upatrzył sobie Dariusz Baranowski.
Wietrzny klasyk na Jurze
Rozgrywany na polach Flandrii wyścig Gent-Wevelgem bywa wymagającą przeprawą dla kolarzy. To za sprawą niejednokrotnie trudnych warunków pogodowych, a szczególnie mocno wiejącego wiatru, z łatwością rozciągającego, a nawet rozrywającego peleton. Sprawy nie ułatwiają również liczne podjazdy o różnym podłożu, przez co wśród czerwonych maków sprinterom o zwycięstwo walczy się wyjątkowo ciężko. Podobny profil trasy czeka na kolarzy na Częstochowa Trek Race (16 września). Na kilka dni przed rozpoczęciem kalendarzowej jesieni trudno też przewidzieć, jaka aura towarzyszyć będzie kolarzom na rozlicznych zjazdach i podjazdach Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Dodatkową atrakcją będzie przyjazd na wyścig samego Jensa Voigta, z którym w szranki stawał sam Cezary Zamana.
Największym wyzwaniem w obliczu nadciągającego Road Tour jawi się… bogactwo wyboru. Wszystkie pięć wyścigów zapowiada się jednakowo smakowicie i nie sposób byłoby wskazać ten jeden najciekawszy. Dlatego może najlepiej wziąć udział we wszystkich? Więcej szczegółów na temat każdego z wyścigów znaleźć można na stronie www.tour.zamanagroup.pl oraz na oficjalnym fan page’u cyklu. Warto również śledzić kolarskiego vloga Cezarego Zamany.
komentarze