Vittoria Gato II - idealny all-rounder?
Całkiem niedawno (bo z początkiem kwietnia) na rynku pojawiła się następczyni popularnej Vittori Gato - Vittoria Gato II. My oponę testowaliśmy blisko trzy miesiące , a co z tego testu wynikło, możecie przeczytać poniżej.
Włoska Vittoria jest znana głównie z produkcji świetnych opon szosowych. Od momentu, kiedy w 2015 roku marka Geax została wygaszona, wszystkie opony typu off-road posiadają już na swoich ściankach loga Vittoria. Niektórzy myślą, że to tylko taki dodatek, produkt uboczny zestawów szosowych, jednak za terenowymi modelami kryje się nie tylko znaczek znanej firmy rowerowej, ale także spora ilość badań technologicznych, supportu ze strony zawodników i wiele, wiele więcej. Poprzedni model Gato był oponą na błoto, w takich warunkach czuł się najlepiej. Tegoroczna wersja zmieniła nieco swoje przeznaczenie i, o ile jesteśmy to w stanie zaakceptować, jest dużo bardziej uniwersalnym produktem, z ukierunkowaniem na błotniste, grząskie nawierzchnie.
TECHNOLOGIA
Nowe Gato jest dostępne tylko w jednej szerokości: 2,2' oraz w dwóch rozmiarach kół: 27,5' i 29'. To sprawia, że używana ona będzie przede wszystkim przez maratończyków i osoby ścigające się w cross-country. Sprawdzi się także jako opona typu all-mountain, jednak jej szerokość niekoniecznie musi przypaść do gustu osobom śmigającym na cięższych maszynach z większym skokiem. Testowany egzemplarz to wersja 29' x 2,2 TNT 4C G+ ISOtech. Ale że co? Już tłumaczę :).
TNT, wiadomo. Można jeździć na dętce, można jeździć na mleku. 4C to proces tworzenia warstw opony. Innymi słowy: taka opona zawiera cztery różne warstwy, gdzie każda z nich odpowiada za inne zachowanie się gumy. Jest jedna warstwa wewnętrzna odpowiedzialna za wytrzymałość, jedna warstwa zewnętrzna odpowiedzialna za trakcję oraz przyczepność, a także dwie warstwy boczne (połączenie trakcji, przyczepności oraz anty-przebijalności). G+ ISOtech to termin nieco bardziej skomplikowany. W skrócie i opisując to prostym, ludzkim językiem: do produkcji nowych Gato użyto grafenu, materiału, który posiada płaską strukturę złożoną z atomów węgla, połączoną w sześciokąty. Tyle z opisu chemicznego :). W praktyce grafen ma nam dawać lepszą przyczepność przy zachowaniu niższej masy rotującej.
W PRAKTYCE
Po pierwsze: ważenie. A waga zarówno w przypadku pierwszej, jak i drugiej opony wykazała wyniki niższe, niż podaje producent, odpowiednio 761 i 769g. Bardzo pozytywne zaskoczenie. Po drugie: zakładamy na obręcze nowe ogumienie. O ile sporą część opon typu TLR można po prostu spokojnie przywdziać na koło, zalać mlekiem i strzelić używając pompki typu Tire Booster, tak z Gato pojawił się problem... Nie wiem czy jest to wina kół (Bontrager Mustang Pro), czy też opon samych w sobie, ale jedyną słuszną alternatywą na zalanie ich mlekiem i strzelenie było założenie dętki, napompowanie tak do 4 barów, spuszczenie powietrza z dętki, ściągnięcie delikatne jednej strony opony uważając przy tym, żeby druga strona nie wyskoczyła z rantu osadzającego oponę, zalanie mlekiem i strzelenie. Ufff...Inaczej nie da rady zamontować, no chyba że macie kompresor samochodowy + przejściówkę na presta, wtedy temat załatwiacie w kilka sekund.
Montaż montażem, a co z jazdą? Charakterystyka bieżnika na pierwszy rzut oka przypomina kultowego Maxxisa Larsena TT, który to był oponą na twarde, szybkie podłoże. Tutaj sprawa się komplikuje. Szutry i proste leśne dukty są Gato przyjazne, pod warunkiem, że popada i zrobi się lekka brejka. Vittoria w takich warunkach klei się świetnie i niejednokrotnie miałem okazję jadąc za kimś na maratonie w takich warunkach obserwować, jak dana osoba musi walczyć już z przyczepnością, kiedy ja siedziałem sobie wygodnie na tyłku i spokojnie kręciłem swoje, nie martwiąc się o to, że rower będzie szukał alternatywnej ścieżki. Piach - w nim także zachowanie włoskiego producenta zasługuje na pochwały, gdyż opona oczyszcza się naprawdę dobrze, trzymając przy tym nasz tor jazdy. Jeżeli jeździcie tylko i wyłącznie po suchych, ubitych, szybkich, szutrowych ścieżkach - Gato nie będzie Waszym wyborem. Są do tego przeznaczone opony lżejsze, szybsze i przede wszystkim takie, które nie będą wyjeżdżać nam z szybkich zakrętów. Także kamienie nie są domeną nowego Gato: jeżdżąc po nich opona nie ma szansy się w nic wgryźć i po prostu ucieka, a ona lubi się wgryzać, oj lubi!
GŁOS ROZSĄDKU
Nowa Vittoria Gato nie jest idealny all-rounderem. Im dłużej testuję różne opony na różnych rowerach dochodzę do wniosku, że rzeczy idealne nie istnieją. Zawsze można coś delikatnie udoskonalić, poprawić, albo zepsuć to, co było naprawdę dobre. W tym przypadku Vittoria ulepszyła świetny już dotąd produkt, aczkolwiek nie dała nam opony idealnej na każde podłoże i każde warunki. Jeżeli jeździcie tylko i wyłącznie po szybkich szutrach, kamieniach i nigdy nie wychodzicie na rower po deszczu, nie jeździcie w błotku, glinie, itp. podłożu możecie czuć lekkie rozczarowanie, bo na pewno znajdziecie produkt szybszy i lepiej trzymający od Gato. Jednak jeżeli mieszkacie w Polsce, a z błotkiem, piachem, gliną i inną różnego rodzaju mazią jesteście za pan brat - nowa Vittoria Gato przypadnie Wam do gustu. Jedyny problem jaki w niej widzę to cena: model, który testowałem to wydatek rzędu +- 60 USD. Dla jednych dużo, dla innych mało. Tutaj musicie ocenić już sami.
PLUSY:
- trakcja na mokrym podłożu
- świetne trzymanie w zakrętach (glina, błoto)
- waga (niższa niż podaje producent)
MINUSY:
- nie zakłada się od pierwszego "strzału"
- cena
komentarze