Wywiad z Pawłem Urbańczykiem
Dziękujemy bardzo za znalezienie chwili na udzielenie kilku odpowiedzi dla naszego portalu.
Jak podsumowujesz swój ubiegły sezon?
Zrealizowałem praktycznie wszystkie swoje cele. Stanąłem na pierwszym miejscu podium klasyfikacji generalnych takich imprez jak Mio Fujifilm Bikemaraton, MTB Marathon, Glacensis Bike Challenge, obroniłem po raz 3 tytuł Amatorskiego mistrza Polski w maratonie. Trudno oczekiwać czegoś więcej przy równoległej pracy zawodowej. To był po prostu kolejny sezon potwierdzający, że przy dobrej organizacji oraz jasnych celach i znajomości swoich możliwości, wygrywanie nadal jest możliwe.
?
W zimie byłeś na jakimś zgrupowaniu w ciepłych krajach?
Owszem. Ostatni raz w lutym 2006…
Trenujesz się sam nie masz czasem potrzeby, aby ktoś z boku spojrzał na twoje metody?
Trafna opinia osoby z boku, jest zawsze przydatna, jednak mój obecny trening opiera się głównie na sprawdzonych schematach, na których jak dotychczas się nie zawiodłem. Gdy w treningu coś przestaje funkcjonować, zwykle jestem sam w stanie dojść do przyczyny i wprowadzić korekty w treningu. Przy takim podejściu istotne jest, aby wystrzegać się podejmowania nieprzemyślanych, impulsywnych decyzji treningowych.
Według wielu osób trenujesz bardzo dużo, a czasem za dużo jak się do tego ustosunkujesz?
To mit. Bardzo dużo trenowałem w latach 2005-2006 – ponad 20 godzin w tygodniu. Podczas ostatnich 2 sezonów w grę wchodziły jedynie treningi na poziomie maksymalnie 15 godzin na tydzień w sezonie przygotowawczym. W sezonie startowym, wielokrotnie całość zamyka się na 12 godzinach. Priorytetem jest nie popełnianie błędnych decyzji treningowych i optymalne wykorzystanie metody startowej w treningu.
W którym etapie kariery zdecydowałeś, że będziesz trenował wg. Swoich planów?
Trening praktycznie całkowicie wziąłem w swoje ręce na początku studiów. Postawiłem na samodzielny rozwój i własne podejście treningowe. Na początku, była to nieraz wyboista droga, jednak przynosiła wyniki. Doświadczenie zdobyte przez tamte lata pozwoliło mi na utrzymanie się w czołówce maratonów przez ostatnie 7 lat. Dzielę się nim również z zawodnikami z którymi współpracuję w roli trenera.
Twoja przygoda z rowerem rozpoczęła się o wiele wcześniej niż wielu innych zawodników myślisz, że mogło się to przyczynić do twoich wielu sukcesów?
Staż i doświadczenie w ściganiu ma kluczowa rolę ilość osiąganiu sukcesów. Z drugiej strony przy pomocy doświadczonego trenera można znacznie skrócić staż początkującego. Współpraca z doświadczonym trenerem, eliminuje błędy w planie treningowym i przyspiesza rozwój formy. Doświadczenie to kwestia ilości przejechanych wyścigów. Jeśli chodzi a moje obecne wyniki, to bazuję na formie, którą rozwijałem intensywnie w ciągu 5 lat studiów. Zdobywanie doświadczenia, ma charakter ciągły.
Oprócz treningów masz dość wymagającą pracę w której się musisz bardzo skupić, w jaki sposób dajesz rade pogodzić wszystko i do tego osiągać takie wyniki?
Czasami, zwłaszcza w okresie zimowego roztrenowania, zastanawiam się nad tym, jak to możliwe, że kolejny raz wszystko się udało? Podstawy zawsze są podobne - jasno określone cele, odpowiedni dobór środków ich realizacji, uporządkowany i zoptymalizowany harmonogram dnia, przemyślana organizacja. Przy pracy zawodowej bardzo istotne jest, aby umieć zaplanować trening tak, aby nie wnosił do życia dodatkowego stresu. Absolutnym priorytetem jest u mnie, abym dzięki treningowi mógł odreagować tygodniowe 40+ h za biurkiem.
Który start w karierze był dla ciebie najcięższy, a który dał najwięcej satysfakcji?
Najcięższym wyścigiem było Salzkammergut Trophy 2004 na dystansie 200 km. Nie przypominam sobie, aby spotkało mnie coś bardziej wymagającego jak 13 godzin jazdy w zimnie i deszczu ze złamaną nogą w okolicach lewej kostki. Mnóstwo satysfakcji dało mi wygranie zeszłorocznej edycji Glacensis MTB Challenge - 8 dni ścigania pod rząd, to prawdziwe wyzwanie. Przez taki okres ścigania nic tak naprawdę nie jest oczywiste i każdy błąd podczas etapu może przesądzić o wyniku. Z tego powodu etapówka od początku do końca trzyma w napięciu.
Startujesz głównie w Polsce i głównie wygrywasz nie myślałeś o większej ilości startów za granicą gdzie jest wyższy poziom?
Na pewno nie jestem już na tym etapie, aby myśleć o podwyższaniu mojej dyspozycji przez starty zagraniczne. Jeśli będzie okazja i będę miał podstawy do dobrego przygotowania się, z pewnością chciałbym wrócić na Sazlkammergut Trophy.
Od kilku lat jeździsz na sztywniaku cannondala jak oceniasz ten rower, nie wolałbyś fulla zwłaszcza, że jeździsz głównie maratony?
Sprzęt, który dostarczył mi mój sponsor - „Śląskie Centrum Rowerowe” Twomark, nie tyle zaspokoił, co przerósł moje oczekiwania. Na bardziej zaawansowanym technicznie sprzęcie, jak do tej pory nie miałem okazji jeździć. Cannondale w swoim haśle reklamowym ma całkowitą rację – Turyny trzeba dosiąść, aby pojąć możliwości jakie daje ten rower. Rower full suspension byłby przydatny na Glacensis MTB Challenge ze względu na komfort, jaki jest w stanie zapewnić zawieszenie przy 8 z rzędu dniach ścigania. Podczas jednodniowych maratonów raczej nie przypominam sobie, aby wyprzedzał mnie ktoś na zjazdach…
Korzystasz z usług mechanika czy z problemami technicznymi radzisz sobie sam?
Korzystam z profesjonalnego serwisu, który zapewnia mi Twomark. Dzięki temu jestem praktycznie odizolowany od problemów technicznych, mam większy komfort psychiczny i mogę lepiej skupić się na treningu. Po odbiorze roweru z serwisu, mam zawsze pewność, że sprzęt będzie funkcjonował bez zarzutu. Moje wyniki odzwierciedlają również profesjonalne przygotowanie roweru do rywalizacji.
Jak oceniasz swoją dotychczasową karierę?
Realia i perspektywy związane z kolarstwem zawodowym w Polsce, odwiodły mnie od przejścia na zawodowstwo w 2006 roku, więc skupiłem się na pracy zawodowej. Trudno mówić o karierze, skoro nie wstąpiłem na tą drogę. Myślę, że mając na uwadze warunki, jakimi dysponowałem w latach 2003/2006, jak i warunki w okresie podjęcia pracy zawodowej - osiągnąłem w kolarstwie amatorskim moje maksimum.
Mylisz, że mogłeś w czymś postąpić inaczej a sukcesy były by większe i teraz byś jeździł w zawodowej grupie na zachodzie?
Myślę, że, aby skutecznie uprawiać kolarstwo zawodowe, bardzo istotne jest, aby pozwolić prowadzić się do sukcesu właściwym ludziom. Ja, zwłaszcza na studiach mocno ceniłem sobie niezależność i po prostu wybrałem własną ścieżkę.
W 2010 roku jakiego klubu barwy będziesz reprezentował?
Twomark Specialized ……. więcej będzie wiadomo wkrótce.
W jakich imprezach masz zamiar udział brać w 2010 i jakie są priorytetem?
Kryzys gospodarczy dał się mocno we znaki w branży, w której pracuję - jeśli chodzi o priorytety na rok 2010, wyznaczyłem do tej pory kilka …. zawodowych.
Co by trzeba było zmienić, aby młodzież i starsi zawodnicy mieli możliwości rozwoju?
Tak, jak już wspomniałem – istotne jest, aby pozwolić prowadzić się do sukcesu ludziom o odpowiednim doświadczeniu i pasji. Jeśli chodzi o kolarstwo górskie, to niestety nie ma w naszym kraju zbyt wielu takich osób. Zawodnik zdany jedynie na siebie traci mnóstwo energii niepotrzebnie.
Jak wygląda twoja sytuacja osobista i pogodzenie kolarstwa z praca i rodziną bo za wiele czasu wolnego nie masz?
Cóż… w październiku odstawiam rower i nadrabiam.
Do kiedy masz zamiar się ścigać na rowerze?
Myślę, że każdy kolarz, który zaznał rywalizacji i smaku zwycięstwa, życzyłby sobie osiągnięcie kategorii M6, podobnie jak Zbigniew Krzeszowiec. Jego postawa jest dla mnie inspirująca.
Czym nas zaskoczysz w 2010 roku?
Możliwe, że na podium w kat. M2 będzie tym razem więcej miejsca dla innych zawodników. U mnie kilka czynników wskazuje na to, że szykuje się luźniejszy sezon.
Rozmawiał: Michał Kucewicz
komentarze