Tydzień z Whyte 29-C - wrażenia z jazdy
Branża rowerowa w Polsce rozwija się w bardzo szybkim tempie, z roku na rok rośnie liczba osób uprawiających kolarstwo górskie. Powstaje coraz więcej zawodów, skierowanych głównie dla amatorów. Osoby profesjonalnie podchodzące do tematu związanego z rywalizacją, wiedzą, że muszą rozwijać się na każdym polu, zarówno jeżeli chodzi o trening, odżywianie się czy regenerację, oczywiście na sprzęcie kończąc. W związku z tym potrzebykolarzy są coraz większe. To co kiedyś zarezerwowane było tylko zawodowców dziś dostępne jest dla każdego pasjonata dwóch kółek. Branża rowerowa stale się rozrasta a producenci prześcigają się w dotarciu do klientów, oferując coraz to nowsze technologie, które mają spowodować większy komfort jazdy, zapewnić lepsze bezpieczeństwo, najnowocześniejszy design dające możliwość wyróżnienia się z tłumu. Wydawać by się mogło, że rynek rowerowy osiągnął już swój szczyt i nic nowego nie da się wymyślić, nic bardziej mylnego, producenci nigdy nie przestaną nas zaskakiwać.
Z pewnością każdy przed zakupem nowego roweru niejednokrotnie stawał przed dylematem jaką markę wybrać!? Myślę, że w gąszczu rozwiązań i sugerowanych propozycji proponowanych przez najbardziej znane firmy, należało by wziąć pod uwagę ofertę „nowego” producenta na polskim rynku a mianowicie Whyte, którego katalog posiada kilka godnych uwagi modeli. Dziś podzielę się z Wami wrażeniami z jazdy modelem 29-C, którego zastosowanie idealnie sprawdzi się w XC oraz XCM.
Rower w całej okazałości. Rozmiar „M” dedykowany jest osobom o wzroście 173-183cm. Na pierwszy rzut oka rzucają się „kąty” ramy, które sprzyjają agresywnej jeździe w terenie. Szczególną frajdę
osiąga się na krętych zjazdach, gdzie rower spisuje się
idealnie. Kompletna specyfikacja ramy znajduje się na stronie producenta: https://www.whyte.bike/29cs
Rower jest perfekcyjny pod kątem design’u. Jeżeli ktoś lubuje w matowej czerni i błękicie, Whyte z pewnością się spodoba. Firma odzieżowa Benetton współpracująca z Jon Whyte w Formule 1 z pewnością nie może wstydzić się za design roweru. To samo dotyczy pozostałych modeli.
Na uwagę zasługują detale ramy monoquecarbon w której zastosowano zintegrowany zacisk sztycy, regulowany kluczem imbusowym. Dodatkowa uszczelka chroni ramę przed dostaniem się pyłu i kurzu do wnętrza konstrukcji.
Tylne widełki dobrze tłumią drgania, jednocześnie zachowując boczną sztywność podczas agresywnego pokonywania zakrętów, szczególnie na wąskich singlach.
Sercem roweru jest napęd Shimano XT 1x11 napędzany mechanizmem korbowym Full Speed Ahead.
Rower uzupełniają lekkie koła Easton ARC24 w systemie Tubeless, zapleconione podwójnie cieniowanymi szprychami DT, całość ładnie prezentuje się napodwójnie łożyskowanych, maszynowych piastach sygnowanych logo Whyte, idealnie komponując się kolorystycznie z ramą. Całość ubrana jest w opony Maxxis Ikon, które pomimo, że dedykowane są w suchy teren, bardzo dobrze spisały się na błotnistej trasie Bike Maratonu w Miękini.
Kokpit roweru stanowi aluminiowy mostek oraz kierownica, sygnowane logo Whyte.
Za amortyzację odpowiada niezawodny Rock ShoxReba RL z blokadą skoku przy goleni, brak manetki może rekompensować sztywna oś 15mm
Na uwagę zasługuje wewnętrzne prowadzenie linek i pancerzy. Brak przedniej przerzutki i manetki nieco redukuje masę całego roweru, którego realna waga wynosi 11,8kg (z pedałami XT)
Teraz trochę historii: Co łączy markę Whyte z Formułą 1?
Jon Whyte to były inżynier stajni Benetton, która istniała w latach 1986-2001, natomiast w roku 2002 została przekształcona w Team Renault F1. W roku 1995 Jon prowadził bardzo intensywne prace inżynierskie służące budowie zawieszenia w rowerach, której licencja konstrukcyjna trafiła do manufaktury MARIN.
Rewolucyjny system zawieszenia Jon’aWhyte’a w konstrukcji
MARIN z 1995 roku
Foto: Retrobike.co.uk
Jak się okazało, na sukcesy nie trzeba było długo czekać, 2 lata później, w roku 1997 Paul Lasenby wygrywa zawody XC Pro Elite na tej właśnie konstrukcji. Rok później, historia się powtarza podczas United Kingdom XC Pro Elite, pasmo sukcesów nie miało końca. Ostatecznie w roku 1999 udało się uzyskać krajowy tytuł „United KingdomNational Championship”.
Paul Lasenby (Marin Team Titanium) opisujący swój
„multimedalowy” rower
Foto: Retrobike.co.uk
Po 3 latach sukcesów, na rynku pojawia się model PRST-1, który zostaje opisany przez brytyjską prasę jako „Prawdziwie oszałamiający”, zawieszenie zrewolucjonizowało cały światek kolarski i dawało przewagę nad innymi zawodnikami. Sytuacja była bardzo podobna do wydarzeń w wyścigach Formuły 1, kiedy to w roku 1992 stajnia Williams wprowadziła elektroniczny system zawieszenia.
w swoich samochodach, co znacznie poprawiło przyczepność oraz pozbawiło problemów z nad i pod sterownością, co w konsekwencji pomagało kierowcom w prowadzeniu i panowaniu nad bolidami.
Whyte PRST-1
Jak widać rower mocno odstawał od propozycji pozostałych
firm branży rowerowej
Foto: Forums.mtbr.com
W latach 2002-2005 Whyte wprowadza lekkie modernizację w zawieszeniu aby wreszcie
z początkiem roku 2006 uzyskać prestiżową, złota nagrodę WMB dla roweru Whyte E-5, określającrower jako „arcydzieło, niezwykle sztywne i lekkie”.
Whyte E-5, nagrodzony wieloma prestiżowymi tytułami za
innowacyjne zawieszenie
Foto: Pinkbike.com
Ok, tyle o rowerach full suspension. Gdybym podążał tą drogą to z pewnością skończył bym na modelu T-130, który został szlakowcem roku 2016 według magazynu WhatMountainBike. Test jednak opisuje rower hardtail na carbonowej ramie. Ktoś może powiedzieć, carbon jak carbon, nic już w tym temacie osiągnąć się nie da i każda firma ma węglowe ramy w swoim asortymencie. Tylko nie każda firma ma tak bogatą historię jak Whyte a stworzenie wyścigowego roweru z carbonu z takim doświadczeniem nie mogło się nie udać.
Kiedy i jak się to zaczęło!?
Dokładnie 3 lata od prestiżowej nagrody dla modelu E-5, 1 marca 2009 roku Whyte wypuszcza swojego węglowego sztywniaka, model 19C, już po pierwszych testach zostaje okrzyknięty przez MountainBike Magazine „Prawdopodobnie najbardziej udanym rowerem do 9kg”.
Tak wygląda pierwszy węglowy Whyte, jak widać design i
wyposażenie jak zawsze na najwyższym poziomie
Zdjęcie: JonnyGawler BikeRadar.com
Ian Alexander ówczesny konstruktor odpowiedzialny za ten model w wywiadzie dla BikeRadar.com głośno mówił, że „To rower bezkompromisowy, którego produkcja zajęła aż 18 miesięcy a materiały z jakich został zbudowany (carbon 19C orazE-120) podlegały najwyższej kontroli na każdym etapie produkcji”, w końcu firma po tak udanych full’ach nie mogła zaprzepaścić debiutu na polu wyczynowych hardtaili, jak widać, udało im się to w 100%.
Od roku 2011 do chwili obecnej Whyte skupia się głównie na produkcji rowerów Trail oraz Enduro, nie znaczy to jednak, że hardtaile zostały zaniedbane, nic bardziej mylnego. Modele były z roku na rok modyfikowane tak aby docelowo osiągnąć relatywnie niską wagę przy zachowaniu maksymalnej sztywności i trwałości.
Jak widać „goła” rama waży 1kg 230g w rozmiarze „M”
Fot: Singletrackworld.com
Nie jest to rekordowo niska masa (dla porównania np. Scott Scale wazy 899g) jednak osoby stawiające na trwałość konstrukcji powinny być usatysfakcjonowane wyborem.
Podsumowanie: Rower miałem przyjemność używać przez tydzień, jest to zdecydowanie za krótki okres żeby móc napisać wyczerpujący test. Jedno jest pewne, firma Whyte wpadła na polski rynek na pełnym gazie! Był bym skłonny założyć się, że jeszcze do niedawna wielu z Was nie wiedziała o istnieniu tej marki. Katalogowa cena prezentowanego modelu to 13.999zł. Model C 29 nie jest rowerem, który przewrócił rynek hardtaili do góry nogami, być może dlatego, że konstrukcje są na tyle rozwinięte, że poprawiać można tylko detale a te w Whyte są znakomite, moim zdaniem to właśnie one tworzą rower wyjątkowym. Kupując rower tej firmy, kupujemy kawałek pięknej historii, historii, która została przeniesiona prosto z biurka konstruktora Formuły 1 na górskie szlaki.
komentarze