Podsumowanie wyprawy Ethiopian Expedition 2017 – rowerem po Etiopii

Jedna z moich bardziej egzotycznych wypraw rowerowych właśnie się zakończyła. Etiopia  była 56 odwiedzonym przeze mnie krajem Świata, z których w 53 zjeździłem właśnie na rowerze. Przy okazji odwiedziłem kolejny kontynent oraz „napocząłem” Afrykę, do której na pewno jeszcze wrócę.

Podczas  dwudziestu dni wyprawy przejechałem dokładnie 2541km na rowerze, a łączna suma podjazdów wyniosła ponad 27000 metrów w górę. W pierwszej części wyprawy, ze stolicy Etiopii, którą jest Addis Abeba udałem się na południe w góry Parku Narodowego Bale Mountains, zdobyłem na rowerze drugi najwyższy szczyt Etiopii oraz najwyższą drogę tego kraju i prawdopodobnie całej Afryki. Szczyt ten to Tulu Dimtu, a jego wysokość to 4377m n.p.m. Po drodze w Góry Bale dwukrotnie wjechałem także na najwyższą przełęcz asfaltową Etiopii i Afryki o wysokości około 3584m n.p.m. 

Przełęcz ta znajduje się na drodze numer 90 pomiędzy miastami Dodola i Dinsho. W środkowej części kraju przejechałem całą drogę numer 22 liczącą prawie 300km i będącą najwyższą drogą ciągłą Etiopii. Droga ta na dystansie ponad 100km prowadzi powyżej wysokości 3000 metrów, a jej najwyższy punkt mierzy ponad 3530m n.p.m. Poza tym, kilkukrotnie udało mi się wjechać na wysokość powyżej 3000 metrów oraz na wysokości powyżej 2500 metrów.

W okolicach miasta Bahir Dar przejeżdżałem obok największego jeziora Etiopii – Tana Lake, z którego wypływa rzeka Nil Błękitny będący największym prawym dopływem głównego Nilu. Zwiedziłem stolicę oraz największe miasto Etiopii – Addis Abeba, przejeżdżałem obok Ambasady Polski. Wjechałem również na najwyższe wzgórze i świętą górę – Entoto o wysokości ponad 3000 metrów, na którym Cesarz Etiopii założył ówczesną stolicę.

Druga część wyprawy to niestety bardziej sam przejazd niż zdobywanie celów. Oczywiście sam fakt podróżowania rowerem po Etiopii jest ekscytujący pod wieloma względami, jednak niezupełnie po to tam pojechałem. Nie udało mi się dojechać do Parku Narodowego Semien, znajdującego się na północy kraju, w którym znajduje się najwyższy szczyt kraju oraz dwa podjazdy powyżej 4000 metrów. Po niewielkiej korekcji trasy wyprawy udałem się bardziej na wschód, gdzie zjechałem z Wyżyny Abisyńskiej na niższe, półpustynne regiony Etiopii. Tutaj w okolicach rezerwatów miałem styczność z nomadami z plemienia Issa, którzy mieszkali w prowizorycznych namiotach oraz chodzili w charakterystycznych, ciemnych strojach.

Na trasie wyprawy przejeżdżałem przez kilka parków narodowych, w których napotkałem wiele dzikich afrykańskich zwierząt takich jak: guźce, niale grzywiaste, małpy dżelada, pawiany. Widziałem również różne gatunki ptaków, m.in: ibisy, sępy, żółte wikłacze akacjowe, frankoliny, pelikany. Ze zwierząt hodowlanych spotkałem wiele osłów, kóz, wielbłądów,  koni oraz bydła afrykańskiego.

Niewielu podróżników, szczególnie z Polski zwiedzało Etiopię w ten sam sposób co ja. Na trasie liczącej ponad 2500km nie spotkałem żadnej innej wyprawy rowerowej. Ogólnie nie widziałem tam również wielu białych twarzy poza pierwszym i ostatnim dniem w okolicach stolicy i lotniska Bole. Jak zdecydowana większość turystów z Europy nie mogłem liczyć na wynajętego przewodnika, samochód terenowy, skauta z bronią czy kucharza. Po wyjściu z lotniska przez trzy tygodnie musiałem liczyć tylko na siebie, swoje doświadczenie, umiejętności i instynkt przetrwania.

Etiopia to kraj, z którego wywodzi się kawa i pije się jej tam dużo i często. Wielokrotnie podczas wyprawy obserwowałem bardzo popularny rytuał parzenia oraz podawania kawy w tradycyjnym etiopskim zwyczaju. W menu wyprawy praktycznie codziennie jadłem najbardziej popularne i dostępne danie w Etiopii czyli injerę. Jest to rodzaj płaskiego pieczywa na zakwasie chlebowym w postaci wilgotnych, cienkich naleśników o średnicy około 50cm. Injera jest lekko kwaśna, wypieka się ją z ziaren teff – zboża będącego podstawową rośliną uprawną w Etiopii. Danie podaje się z ostrym sosem, warzywami, a także kozim mięsem lub rybą. Poza injerą dostępne są także dania z makaronów, ryżu oraz białe pieczywo. Doskonałym sposobem na schłodzenie się podczas upalnych afrykańskich dni były świeże, zimne, owocowe koktajle dostępne w większości restauracji oraz specjalnych koktajl barach. Zdrowa dieta połączona z całodziennym wysiłkiem fizycznym poskutkowała spadkiem mojej masy ciała o ponad 9kg.

Najwyższe temperatury sięgały nawet do około 40℃ w cieniu, które towarzyszyły mi na półpustyni na wysokości około 600-800 metrów we wschodniej części Etiopii niedaleko granicy z Dżibuti. Najniższą zanotowaną temperaturą wyprawy były -4℃ na wysokości około 4200 metrów n.p.m. w Parku Narodowym Bale Mountains, gdzie spędziłem noc w namiocie.

Podczas wyprawy rower oraz pozostały sprzęt doskonale spisał się podczas podróży. Trasę przejechałem bez większych awarii. Przedziurawiona dętka, pęknięta szprycha oraz zgubiona śrubka od bagażnika to jedyne defekty. Jestem też bardzo zadowolony z obręczy tylnego koła Accent Airplane, która towarzyszyła mi już na drugiej wyprawie z rzędu. Bardzo pomocne okazały się również butelki z filtrem Water-to-Go, dzięki którym przez całą wyprawę mogłem liczyć na czystą wodę pitną bez względu na to z jakiego źródła czerpałem wodę.

Koszt trzytygodniowej wyprawy rowerowej po Etiopii zamknął się w kwocie 3500zł. Niecałe 2000zł to koszt przelotu w dwie strony, 50$ wyniosła wiza, kolejne 150$ wydałem na jedzenie i noclegi, 300zł na przygotowanie roweru do wyprawy, 100zł na ubezpieczenie oraz 120zł na przejazd do i z lotniska.

Etiopia jest ciekawym i ekscytującym krajem, który może się podobać pod wieloma względami i ma wiele do zaoferowania dla europejskiego turysty. Wspaniałe krajobrazy, egzotyczne zwierzęta, ceremonia parzenia kawy, naturalne jedzenie i świeże owoce to tylko niektóre z nich. Etiopia poza przelotem jest też w miarę tanim krajem dla podróżnika. W kraju ponad trzy razy większym od Polski znaleźć można zarówno wysokie góry jak i nisko położone, gorące pustynie. Każda część Etiopii jest inna i różni się mieszkającymi tam plemionami, mającymi swoją religie i tradycję. Do minusów podróży należą niestety wszechobecna bieda, problemy z wodą i prądem, wysokie temperatury oraz ogromna ilość śmieci i cuchnących szczątek martwych zwierząt na ulicach.

Statystyki wyprawy:

2541km – przejechany dystans

20 dni jazdy podczas wyprawy

127.5km – średni dzienny dystans wyprawy

172km – maksymalny dzienny dystans

27610m – łączna ilość podjazdów podczas wyprawy

1380m – średnia dzienna ilość podjazdów

2760m – maksymalna dzienna ilość podjazdów

66.8km/h – maksymalna prędkość

10h15m – najdłuższy dzienny czas jazdy

-4 – +40℃ – amplituda temperatur

550-4377 metrów n.p.m. – amplituda wysokości

4200m n.p.m. – najwyższy nocleg w namiocie

9kg – ubytek masy ciała

1 zdobyta droga powyżej 4000m n.p.m.

7 zdobytych podjazdów powyżej 3000m n.p.m.

4 zdobyte podjazdy powyżej 2000m n.p.m.

Więcej informacji znajduje się na stronie wyprawy: http://www.etiopia.damiandrobyk.pl oraz na profilu facebook: Damian Na Wyprawie


o autorze

Mateusz Zoń

Od 1999 roku wyczynowo uprawia kolarstwo górskie, wielokrotnie stawał na najwyższych stopniach podium prestiżowych zawodów, także poza granicami kraju. 


komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl