HEAD Randall I - budżetowy Czech

Pamiętacie zimę? Taki czas w roku, kiedy jest dużo śniegu, lodu, za oknem hula wiatr, a temperatury nie rzadko spadają poniżej -10 stopni Celsjusza? W tym roku chyba wszyscy z nas ją zapamiętaliśmy, bo trwała ona u nas grubo powyżej ostatniej średniej. A jak wiadomo zima to najlepszy czas i miejsce do... testowania fatbike'a.

Tak, wiem. To było już dawno i nieprawda. Za oknem piękna wiosna, świeci słonko, a temperatura sięga momentami 17 stopni. Jednak ja w tym teście uparcie wrócę do tego, co było wcześniej, czyli do białego puchu, błota pośniegowego, zimy i przedwiośnia. Bo w takich warunkach testowałem czeskiego grubasa HEAD Randall I.

Gruby za 4499zł?

Tak. I jest to jeden z tańszych, markowych rowerów tego typu, który możemy dostać w kraju nad Wisłą. A patrząc na jego specyfikację, naprawdę jest bardzo przyzwoita.

Napęd

Manetki oraz przerzutki to grupa Deore. Jednym będzie kojarzyła się z entry-level mtb, dla innych będzie to tani substytut xt, który po roku katowania nadaje się tylko na breloczek do kluczy. Ja, pomimo zajechania w swoim życiu kilku "deorek", twierdzę, że jest to naprawdę solidny sprzęt, który przy odrobinie sprawności manualnych i dbałości o komponenty, odwdzięcza się bezawaryjnym użytkowaniem. Przez blisko półtora miesiąca testowania w warunkach zimowych i skrajnie zimowych, ani manetki, ani przerzutki nigdy nie odmówiły posłuszeństwa, nawet gleba o mocno oblodzone podłoże nie odbiła się większym echem o kulturę ich pracy. 

To taka wersja "wyreguluj i zapomnij, że masz" - sporą zasługą jest w tym wewnętrzne prowadzenie linek, które maksymalnie ogranicza dostęp śniegu, błota, piachu i innego syfu w niepowołane miejsca (czyt. linki i pancerze). W kwestii napędu odstępstwem od grupy Deore jest korba tajwańskiej firmy Lasco: 36-22 to klasyczny wariant zębatek dla kasety 11-36, obsługującej nasz 20 biegowy napęd. Precyzja zmiany biegów? Jak na grupę Deore jest zachowana, nie ma z nią najmniejszych problemów. 

Rama i widelec

Rzeczą, do której trzeba się przyzwyczaić, wsiadając po raz pierwszy na fat bike'a jest fakt, że jest on nieco szerzy od klasycznego roweru. Szerokie opony, szeroki suport, szersze ułożenie nóg na pedałach - mnie to w ogóle nie przeszkadzało, jednak słyszałem głosy osób mających z tym na początku pewne trudności. Lecz wracając do ramy... wewnętrzne prowadzenie linek, tylny zacisk hamulca ładnie schowany w wewnętrzny tył trójkąta, spawy aż tak bardzo nie rzucające się w oczy, główka taperowana i sztywny aluminiowy widelec. Ciężko jest mi powiedzieć cokolwiek o sztywności tego zestawu, bo to nie jest rower do ścigania się, tylko do zabawy.

A w tym wypadku geometria ramy jest na tyle wyważona, że bez problemu jesteśmy w stanie spędzić kilka godzin na Randallu bez bólu pleców, a z uśmiechem na ustach. Bo co jak, co, ale grubas to rower dający odmienne poczucie rzeczywistości. Jedyne, czego brakowało mi w tym zestawieniu, to jakiś amortyzator z przodu... Bluto, Renegade, czy coś w ten deseń. Ja wiem, że 0,5 bara w kołach o takiej objętości to spora dawka "miękkości", jednak ja już chyba jestem za stary na to, aby w terenie jeździć na sztywnym widelcu. O ile jeżdżąc po w miarę płaskim podłożu sztywny widelec sprawdza się znakomicie, o tyle wjazd na sporą ilość korzeni, kamieni, bardzo nierówną, muldowatą ścieżkę sprawia, że nasze plomby zaczynają szybciej pracować. Rozumiem, że za wszystkim stoi cena, jednak ja byłbym skłonny dopłacić te 500-600 zł więcej za komfort moich rąk i dłoni. 

Hamulce

Tektro - Auriga HDM290. To wynalazek z piekła rodem, który należy omijać szerokim łukiem. Te hample projektował chyba jakiś ichniejszy Miras za przysłowiową "krzynkę wódki" - modulacji brak, mocy brak, efektu zatrzymywania się brak. Po kilkudziesięciu kilometrach i regularnym korzystaniu z hamulca mogłem klamką dobić do kierownicy, a jazda w śniegu sprawiała, że było nas słychać z odległości kilkudziesięciu metrów - wszystko tak pięknie trzeszczało i świszczało. 

O dziwo - w warunkach względnie suchych: cisza.  Na wszelki wypadek sprawdziłem odpowietrzenie hamulca - było z nim wszystko ok. Nie chcę wnikać, czy tarcze hamulcowe są kiepskiej jakości, czy klocki są kiepskiej jakości, czy też może cały układ hamulcowy jest kiepskiej jakości - to po prostu nie działa i jeżeli zdecydujecie się na zakup Randalla moją dobrą radą jest: zdemontujcie ten zestaw hamulcowy, opchnijcie go najdrożej jak się da ;), kupcie coś co hamuje, np. SLXa. Wiem, że to trochę kombinacja alpejska, ale na sprawnie działających hamulcach nie ma co oszczędzać.

Koła

OEM od Head'a wydaje bardzo sympatyczny dźwięk zapadek, to trzeba przyznać. A cały zestaw został obuty w opony Kedna Juggernaut 4,5'. Tyle podaje producent, jednak jak weźmiemy w ręce calówkę, rozmiar jaki nam się ukaże to 4,3'. Nie wiem, z czego bierze się taka rozbieżność, może Tajwańczycy wszystko chcieliby mieć większe, niż to jest w rzeczywistości? (ekhm... bez skojarzeń proszę) Zestaw toczy się - to jego najlepsze określenie, bo dźwięki, które wydaje na asfalcie są jedyne w swoim rodzaju... dla każdego grubasa. Ale nie na asfalt ta maszyna została stworzona.

Jazda, jazda!

Jeżeli do tej pory nie lubiliście jeździć w zimie, posiadanie fatbike'a zdecydowanie to zmieni. Biały puch to jego naturalne środowisko. Tam, gdzie kiedyś mieliście trudności z podjechaniem, albo zjechaniem w czasie zimy, na grubasie będziecie to w stanie wykonać śpiewająco (i jeszcze z piwem w ręku - nie no, taki żart). Błoto pośniegowe i błoto samo w sobie także nie stanowi dla HEADa większego wyzwania. 

Jednak taka drobna uwaga: jeżeli myślicie, że tym wszędołazem pojedziecie absolutnie wszędzie i nie mając absolutnie żadnego okiełznania technicznego w terenie, możecie się przeliczyć. O ile luźne podłoże jest wymarzonym, tak gęste błoto potrafi zakleić nasze Juggernauty i bez większej mocy w łydzie nie będziemy się w stanie z niego wydostać. Oblodzone koleiny, korzenie i kamienie także pokonuje się o wiele wygodniej, jak na klasycznym mtb, jednak i tutaj należy wykazać się dozą ostrożności, ponieważ nawet tak szerokie opony potrafią przyciąć koleinę i zamiast na szlaku, wylądujemy w rowie. 

Lecz tak właściwie posiadając taki rower przestaniecie sobie zaprzątać głowę prędkością, kadencją, ilością przejechanych kilometrów, ponieważ każdy pokonany odcinek będzie nową przygodą i cieszeniem się z jazdy. Tak na nowo. Więc jeżeli szukasz roweru, który na nowo da Ci frajdę z jazdy - kup go. Jeżeli chcesz pośmigać w śniegu - kup go. Jeżeli całe życie przelatałeś w zawodach XC, maratonach, na szosie i wyjście na rower = trening - nie kupuj go. Będziesz klął na czym świat stoi: że to waży 15,7kg, że toczy się jak czołg na ścieżkach, które Ty przelatujesz z dwa razy większą prędkością, że brakuje przyspieszenia, że wszystko jest gumowate, itp., itd. A fat bike to po prostu zupełnie inny rower, taki, który toczy się z twoim uśmiechem na twarzy. Bo to w końcu Ty, jako jeździec, musisz czerpać z tego radość, nieprawdaż?

Plusy:

  • cena!
  • jakość wykonania, wewnętrzne prowadzenie linek
  • wygodna pozycja za kierownicą
  • znasz już naprawdę wszystkich sąsiadów :)

Minusy:

  • hamulce
  • brak amortyzatora z przodu

Oficjalnym dystrybutorem Randalla I na nasz kraj jest firma HEAD BIKES Polska z Opola.


o autorze

Jarosław Lesisz

Z wykształcenia polonista, z zamiłowania fan dwóch kółek i wszystkiego związanego ze sprzętem rowerowym. Współzałożyciel oraz redaktor kultowego bikepl.com, twórca największego (jak na tamte czasy) forum rowerowego.

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl