Smary eLube Dry oraz Wet. Konkurencja dla światowych potentatów branży.
Rynek smarów i kosmetyków rowerowych w Polsce jest bardzo bogaty. Od topowych marek światowych producentów, których produkty spotkamy na zawodach Pucharu Świata oraz w ciężarówkach ekip World Tour, aż po produkty dopiero co raczkujących firm. Tym razem na testy trafił do nas zestaw smarów eLube. Przyznam szczerze że pomimo dość bogatego doświadczenie w branży rowerowej po raz pierwszy spotkałem się z tą marką, choć jak się okazuje firma ABS Serwis z Lublina swe początki w na rynku miała już w 1993 roku. Firma ta zajmuje się produkcją profesjonalnych produktów smarnych- grafitowych, silikonowych oraz hybrydowych (dedykowanych dla branży rowerowej). Do nas trafiły cztery rodzaje smarów- Dry Lube (suche warunki pogodowe), Wet Lube (mokre warunki) oraz smar stały do linek Cabling Grease smar do amortyzatorów (Fork Grease). Dziś skupię się na smarach do łańcucha.
Już na pierwszy rzut oka widać że producent przywiązuje dużą wagę do opakowań w jakie pakowane są produkty. Przeźroczyste buteleczki z ładnymi, kolorowymi etykietami wyróżniają się na tle zazwyczaj czarnych i smutnych opakowań produktów tego typu. Kolorytu wszystkiemu dodaje zawartość- Dry ma kolor fioletowy ( bardzo przypominający denaturat) a Wet żółty. Za design producent otrzymuje z mojej strony ocenę bardzo dobrą. Kolejny plus za zakręcany aplikator, dzięki temu nic nie będzie kapało, spokojnie możemy wrzucić smar do bagażu podróżnego w drodze na wyścig czy wyprawę i raczej jest pewnym że nic się nie wyleje.
Osobiście najczęściej używam smarów na mokre warunki, nieważne czy jest upał czy błoto. Lubię mieć pewność że gdzieś po drodze nie usłyszę ''skowronków'', a płynność zmiany biegów będzie zawsze na wysokim poziomie. Nie ma nic gorszego niż wysuszenie łańcucha w połowie maratonu i jechanie z duszą na ramieniu w obawie przed jego zerwaniem.... Nie przemawiały do mnie produkt na suche warunki jednego ze światowych producentów uważającego się za jednego z liderów tej branży. Lać płyn konsystencją przypominający wodę na tak obciążony komponent jakim jest łańcuch rowerowy to dla mnie za duże ryzyko. Dodatkowo symfonia suchego łańcucha nie działa kojąco na moje nerwy. Nic, tylko czekać kiedy łańcuch się zerwie z powodu nadmiernego wysuszenia.
Kiedy po raz pierwszy wziąłem fioletowego eLub-a na palce postanowiłem dać mu szansę. Nie jest to wspomniana wcześniej woda lecz coś o większej lepkości. Zaraz widać że będzie trzymało się ogniw a nie spływało po nich. Jak pisze producent jest to Syntetyczny polyesterowy wysokotemperaturowy olej łacuchowy z inhilitorami utleniania i dodatkami zwiększającymi przyczepność oraz przystosowany do ekstremalnych obciążeń. Zapobiegający korozji. Drugą część informacji rozumiem, pierwszą niekoniecznie (może dlatego że chemia w szkole była moją piętą achillesową). Olej łatwo aplikuje się na ogniwa, jest bardzo wydajny. Nie należy przesadzać z dozowaniem, wystarczy po kropelce na ogniwo. Na jednym smarowaniu spokojnie można przejechać około 200km, po tym dystansie wyczyściłem napęd odtłuszczaczem (zawsze robię to przy okazji mycia roweru).
Kolejny, żółty eLube jak wspomniałem jest moim faworytem. Poprostu mam słabość do gęstych i wydajnych smarów. Niby smar na ciężkie warunki pogodowe powinien być gęstszy niż ten na suche, jednak gdy wziąłem oba smary i przechyliłem buteleczki zdziwiłem się nieco. W zasadzie nie widać różnicy, może Wet jest minimalnie gęstszy jednak jest to różnica słabo zauważalna. Napis z tyłu na etykiecie brzmi: ''Półsyntetyczny (poliester/diestrowy) olej z dodatkami EP. Zaprojektowany do smarowania olejowego łańcuchów. Ma bardzo dobrą penetrację w głąb ogniw łańcucha, jego środki klejące poprawiają przyczepność do metalu oraz odporność na wypłukiwanie. Nie powoduje zgrubienia olejem''. Odporność na wypłukiwanie- to fakt. Przejechałem na jednym smarowaniu ok 120km w mieszanych warunkach pogodowych (błoto, kałuże, szutry) a smar ciągle był obecny na ogniwach. Prawdopodobnie było to spowodowane dość obfitą aplikacją na ogniwa- po jakimś czasie kółeczka przerzutki wyraźnie zrobiły się grubsze od mieszaniny smaru z kurzem i błotem. Przy rozsądnej aplikacji problem ten nie powinien występować. W rowerze szosowym posmarowałem około 100km temu i nie zapowiada się abym musiał powtarzać czynność przez następne kilkadziesiąt kilometrów. Przypuszczam że prędzej wyczyszczę napęd niż smar się wypłuka.
Obiektywnie ujmując- oba smary są udanymi produktami, jednak osobiście sądzę (jest to tylko moja opinia) że Wet Lube spokojnie wystarczy nam na każde warunki. Buteleczka 100ml zapewnia spokój z kupowaniem oleju przynajmniej przez jeden sezon. Cena w internetowym sklepie producenta wynosi 24 zł za suchy smar oraz 25 za smar na mokre warunki pogodowe.
oceny:
wydajność 5
odporność na wypłukiwanie 5
opakowanie/ aplikacja 5
cena 5
komentarze