ROSE - test butów szosowych

Rose to niemiecka marka z bardzo długą historią. Pierwszy sklep otwarto w roku 1907. Na polski rynek firma weszła w roku 2013. Od tego czasu bardzo dynamicznie się rozwija, w ofercie znajdziemy wszystko, czego potrzebuje kolarz – od roweru, przez ubiór, aż po najdrobniejsze gadżety.

W ostatnich miesiącach słyszałam coraz więcej opinii o tej marce, postanowiłam więc ją przetestować. Postawiłam na buty.

Na pierwszy ogień poszedł model szosowy - RRS 11

ROSE RRS 11

Buty wykonane są z poliuretanu powlekanego syntetyczną skórą ze wstawkami z nylonowej siatki dla lepszej wentylacji. Podeszwę wzmocniono włóknem szklanym, w celu wydajniejszego przeniesienia mocy. Jak na swoją półkę cenową - sztywność podeszwy nie jest najgorsza. Nie tracimy za dużo energii na niechciane manewry, jednak pozostawia nieco do życzenia. Zalecam ostrożność przy chodzeniu – jasne, że powinno się tego unikać, jednak kiedy jesteśmy już zmuszeni zejść z roweru, nietrudno o widowiskowy poślizg.

Same buty są wykonane bardzo estetycznie, można powiedzieć minimalistycznie. W miarę dobrze trzymają nogę, choć uważam że można by popracować również nad sztywnością w obrębie kostki. Ma ona trochę za dużo swobody, myślę że dobrym rozwiązaniem byłaby zamiana ostatniego rzepu na inny rodzaj zapięcia. 
Sprawiają wrażenie nieco masywnych, jednak są przewiewne, dzięki czemu nawet przy długich trasach stopa ma zapewnione komfortowe warunki pracy.

Zapięcie to wspomniane wcześniej trzy rzepy, które po 1000km trzymają nadal dobrze, nie widać różnicy w porównaniu z nowymi rzepami. Nie są to jednak rzepy na tyle mocne, aby potrafiły odciąć dopływ krwi do stopy. Należy więc zwrócić uwagę na bardzo dokładne dopasowanie rozmiaru, gdyż zbyt wiele nie będziemy w stanie skorygować zapięciem. Zobaczymy, jak spiszą się przy dalszym intensywnym użytkowaniu – również w wilgotnym środowisku.

Język wyściełano perforowanym materiałem. W butach jednej z wiodących marek,  w których miałam okazję jeździć, język nieco uciskał. W Rose jest on faktycznie wygodny, jednak nie bardzo widzę różnicę między perforacją a jej brakiem. 

Wkładka – przy pierwszej jeździe przyznam, że miałam przed nią obawy. Poprzednio korzystałam z butów wysokiej klasy, które były dopracowane w każdym szczególe. Wkładka jest właśnie jednym z tych ważniejszych. RRS 11 jak na buty średniej półki, wkładkę mają niepozorną. Doceniłam ją jednak po kilku godzinach jazdy (także w upale). Jest ona wykonana z perforowanej pianki EVA, która wchłania wilgoć. Faktycznie, stopa nawet po długiej jeździe jest sucha i nie odczuwa się żadnego dyskomfortu. Brak jakichkolwiek oznak drętwienia (które zdarzały się w innych butach), stopa nie wykonuje zbędnej pracy.

Buty mają wzmacnianą podeszwę i piętę, a także bezszwowe wykończenia które podwyższają komfort i zmniejszają nieco wagę. Niestety – jak to przy białych butach, uważajmy ze smarem i innym brudem :)

Para w rozmiarze 42 według producenta waży 570 g co jest dość dobrym wynikiem – zwłaszcza  w tej klasie cenowej. Obuwie są kompatybilne ze standardowymi pedałami szosowymi.

Cena na stronie producenta to 89,95 euro.

sztywność 3/5
komfort 4,5/5
cena 4/5
wygląd 4/5


o autorze

Anna Olszańska

Anna Olszańska – studentka Politechniki Poznańskiej. W kolarskim świecie aktywna od 6 lat. Wciąż staje przed trudnym wyborem, czy uczestniczyć w życiu kolarzy zza obiektywu, czy znad kierownicy. Na portalu odpowiedzialna za relacje fotograficzne...

komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl