Gunn-Rita Dahle Flesjaa o Rio: czuję głód sukcesu

– Wciąż mam motywację, by ciężko pracować i walczyć o najwyższe laury. Wciąż czuję głód sukcesu i chcę wygrywać wielkie wyścigi. W 200% skupiam się na Rio – mówi Gunn-Rita Dahle Flesjaa, najbardziej utytułowana kobieta w historii MTB. Jej szczyt formy ma w tym roku przypaść na mistrzostwa świata XC w Novym Meście oraz jej 5. olimpiadę w karierze. Zawodniczce Multivan Merida Biking Teamu odnieść sukces ma pomóc nowy rower oraz norweska kopia trasy z Rio.

Mistrzostwo olimpijskie, 10 mistrzostw świata czy 29 wygranych wyścigów Pucharu Świata – liczby opisujące karierę Gunn-Rity Dahle Flesjii robią wrażenie. Dla 43-letniej Norweżki nie mniej ważne są jednak wyścigi, które znajdują się dopiero przed nią. – Wciąż mam motywację, by ciężko pracować i walczyć o najwyższe laury. Wciąż czuję głód sukcesu. To ekscytujący sezon, w którym będę naprawdę ciężko walczyć, by wygrywać wielkie wyścigi – mówi zawodniczka Multivan Merida Biking Teamu. 2016 rok podporządkowała ona dwóm z nich. – Nie będę bronić tytułu mistrzyni świata w maratonie MTB. Wyścig o niego odbędzie się zaledwie tydzień przed mistrzostwami świata XC. Start w obu wyścigach byłby zbyt dużym wyzwaniem i wybrałam drugi z nich. Mistrzostwa świata XC oraz wyścig olimpijski w Rio będą dla mnie najważniejszymi punktami sezonu, na których najbardziej się skupiam – podkreśla Dahle Flesjaa, która bardzo ekscytuje się zbliżającymi się mistrzostwami świata w cross country. – W końcu odbędą się na jednej z moich ulubionych tras w Novym Meście – tłumaczy Norweżka. W ubiegłym roku odniosła ona rekordowe 29. zwycięstwo w wyścigach Pucharu Świata, stając się najbardziej utytułowaną zawodniczką w historii kolarstwa górskiego. – Wydaje mi się, że moje CV wyglądałoby dużo lepiej, gdyby było ich 30. Chcę dobrze radzić sobie w Pucharze Świata, walczyć o czołowe miejsca, ale w tym sezonie będą istotniejsze wyścigi – mówi. W obecnym sezonie niejednokrotnie potwierdziła, że wciąż zalicza się do ścisłej światowej czołówki. – Wiek nie jest dla mnie najważniejszą sprawą. Jeśli zdrowie dopisuje, jest odpowiednia motywacja, chcesz ciężko pracować i potrafisz wybierać priorytetowe wyścigi, wciąż możesz walczyć o zwycięstwo – zapewnia legenda MTB.

Dwa szczyty do zdobycia

– Najtrudniejszą rzeczą w sporcie nie jest to, by odnieść sukces, ale by wciąż go powtarzać – uważa Dahle Flesjaa. Jaki jest jej sposób na to, by tego dokonać? – Bliska praca z moim mężem i trenerem Kennethem wciąż nas fascynuje, a wspomnienia zeszłorocznych sukcesów motywują nas, pomagają w odpowiednich przygotowaniach, wprowadzaniu nawet drobnych poprawek, by w końcu znów czuć się, jakby się latało, i walczyć o złoto – mówi. Norweżka zrobiła wiele, by najważniejsze starty sezonu przyniosły jej sukces. – Mam za sobą dobre zimowe przygotowania, w ostatnich miesiącach też ciężko pracowałam. To oznacza, że przygotowujemy się bardzo poważnie do wyścigu o mistrzostwo świata XC w Novym Meście – podkreśla. – Cała wykonana praca ma także sprawić, że ukończę ten sezon w świetnej formie. Nie chcę osiągnąć szczytu formy w Novym Meście, a później mieć znaczny jej spadek. Zamiast tego moje zimowe i wiosenne przygotowania służyły temu, by mieć jeden szczyt formy w Novym Meście, a później drugi, nawet lepszy, w Rio. Czas pokaże, czy uda mi się to osiągnąć. Myślę, że nasz plan jest dobry. Jesteśmy z Kennethem zmotywowani i podekscytowani. Mam nadzieję, że na koniec roku będę zadowolona z dokonanych wyborów – dodaje.

Dotychczasowe tegoroczne wyniki Dahle Flesjii były jej zdaniem lepsze niż zakładała na pierwszą część sezonu. Celowo przesunęła ona jego start, by lepiej przygotować się do najważniejszych wyścigów. Można być pewnym, że w Novym Meście i Rio nie będzie jej przeszkadzało napięcie, które mogłoby pokrzyżować plany mniej doświadczonym zawodniczkom. Tytułowana „królową MTB” Dahle-Flesjaa wie, że niezmiennie oczekuje się od niej walki o zwycięstwo. – Presja pojawia się za każdym razem, gdy staję na starcie, więc to dla mnie nic nowego, przyzwyczaiłam się do niej, muszę sobie z nią radzić jak najlepiej – wyjaśnia. Poczuć się komfortowo w Rio pomoże Norweżce specjalna trasa, którą zbudowano blisko jej domu w Norwegii. – Moja trasa imitująca olimpijską trasę w Rio jest fantastyczna. Odbyłam na niej wiele sesji treningowych zimą, jeździłam na niej także wiosną. To dla mnie duże ułatwienie, że mogę na niej ćwiczyć.

Przydomowe Rio

– Pomysł na trasę zrodził się w głowach Kennetha oraz trenera technicznego norweskiej federacji, który ćwiczy ze mną dużo w Norwegii. W zeszłym roku rozpoczęli oni poszukiwania odpowiedniego terenu, nawiązaliśmy kontakt z osobami, które też chciały zbudować dobrą trasę z bardzo wymagającymi sekcjami, lokalna firma zapewniła nam wsparcie materiałowe (piasek, kamienie itd.), dała też maszyny, pozostałe wydatki pokrył norweski komitet olimpijski – mówi zawodniczka Multivan Merida Biking Teamu. Jeśli osiągnie ona sukces w Rio, w dużej mierze będzie to zawdzięczała swojej rodzinie, która włączyła się w budowę trasy. – Pracy było sporo, w trzy tygodnie Kenneth, mój trener techniczny i część mojej rodziny spędziła wiele godzin na budowaniu trasy. Mój ojciec, który jest budowlańcem, stworzył cały rock garden, wszyscy pracowali z dużym entuzjazmem, żeby w trzy tygodnie powstała tak dobra trasa. Jest naprawdę znakomita pod względem sztucznych elementów, a także trudności – zaznacza Dahle Flesjaa.

Trasa jest otwarta dla wszystkich zainteresowanych, trenuje na niej wielu młodych zawodników. Zgodnie z założeniem bardzo dokładnie odwzorowuje ona arenę olimpijskich zmagań XC w Rio de Janeiro. – Staraliśmy się skopiować wszystkie trudne sekcje olimpijskiej trasy. Na naszej są one bliżej siebie niż w oryginale, ale dzięki temu można świetnie potrenować, bo trzeba dać z siebie wszystko, żeby przejechać wszystkie trudne elementy w dobrym czasie – podkreśla ośmiokrotna mistrzyni Europy. O tym, że nie oszczędza się w przygotowaniach do Rio, świadczy pęknięcie żebra, którego doznała podczas jednego z zimowych treningów na nowej trasie. Takie podejście pozwala Norweżce ze spokojem oczekiwać najważniejszego wyścigu sezonu. – Jestem podekscytowana Rio. To wspaniałe, że znów będę walczyć na olimpiadzie. Wystartuję tam bez żadnych obaw, bo ćwiczyłam na domowej olimpijskiej trasie przez całą zimę – przekonuje mistrzyni olimpijska z 2004 r. Co sądzi ona o oryginalnej trasie z Rio, której rekonesans przeprowadziła w ubiegłym roku? – Jestem do niej pozytywnie nastawiona, polubiłam ją i dobrze sobie z nią radzę. Odpowiadają mi wszystkie jej trudniejsze elementy, przydaje się na niej mocny „silnik”, duża moc i prędkość. Sporo jest na niej jazdy po płaskim, większość podjazdów nie jest zbyt stroma, więc najważniejsza będzie na niej siła.

8,5 kg wsparcia

Kolejnym ułatwieniem w walce o złoto w Novym Meście i Rio ma być dla Norweżki nowy rower, a właściwie nowa wersja jej ulubionego modelu, którym jest Merida Big.Nine, hardtail z kołami 29”. Oficjalnie zadebiutowała na nim w maju br. w wyścigu Pucharu Świata w Albstadt, zajmując w nim 5. miejsce, wcześniej jednak zdążyła go dobrze poznać. – Już w styczniu otrzymałam prototyp tego roweru i miałam dużo czasu, żeby przyzwyczaić się do nowej geometrii ramy i nowych rozwiązań w nim zastosowanych. Jestem z niego bardzo zadowolona, wygrałam na nim już kilka razy, a wszystkie wyścigi, które na nim przejechałam, działają na moją korzyść w perspektywie najważniejszych celów sezonu – podkreśla. O wcześniejszej wersji Big.Nine’a mówiła, że jest najlepszym rowerem na świecie, jego następca również przypadł jej do gustu. – Wszystkie zmiany wprowadzone do nowego modelu odpowiadają trendowi widocznemu w cross country, by czuć się z rowerem jedną całością. Jest odpowiednio sztywny, ma nieco większą bazę kół i daje większą stabilność na zjazdach czy przy skokach – tłumaczy Dahle Flesjaa. – Musiałam nieznacznie zmienić pozycję na rowerze, używam teraz krótszego mostka, bo górna rura jest teraz trochę dłuższa niż w poprzednim modelu. Szybko poczułam się jednak na nowym rowerze niezwykle komfortowo – dodaje.

W tym sezonie Big.Nine będzie jej wyborem na wszystkie wyścigi, choć nie wyklucza, że w przyszłości podczas niektórych startów zdecyduje się na rower z pełnym zawieszeniem. – Czuję się bardzo komfortowo na Meridzie Ninety-Six [model z pełnym zawieszeniem – red.], trenowałam na niej przez całą zimę i prawdopodobnie wrócę do niej pod koniec września – mówi Norweżka. Bardzo ważna jest dla niej waga roweru, w przypadku nowej Meridy Big.Nine to zaledwie 8,5 kg. – U kobiet waga roweru ma większe znaczenie niż u mężczyzn. Nie mamy aż takiej siły jak oni i dodatkowe obciążenie w modelach z pełnym zawieszeniem robi nam większą różnicę. Za 2-3 lata „fulle” staną się jeszcze lżejsze i pewnie więcej dziewczyn się na nie przesiądzie, także biorąc pod uwagę coraz bardziej wymagające trasy. Obecnie jednak jeśli kobieta jest wystarczająco dobra technicznie, może z powodzeniem startować na hardtailu.

Najważniejsze najbliższe miesiące

Trudno jest znaleźć w zawodowym kolarstwie postać tak mocno związaną z jedną marką rowerów jak Gunn-Rita Dahle Flesjaa. – To dla mnie ważna sprawa, istotna część mojej kariery, że jestem związana z tą samą marką od 2002 r., to wiele wspaniałych lat – mówi zawodniczka ekipy Meridy. – Jestem dumna z tego, że wciąż jestem w rodzinie Meridy i jeżdżę dla marki rowerów, która przebyła taką drogę i rozwinęła się tak mocno jak Merida. Wiele osób może uważać, że lepiej jest zmieniać grupę co kilka lat, ale ja jestem dumna z tego, co udało nam się wspólnie osiągnąć, i wciąż uwielbiam reprezentować Meridę – podkreśla. „Królowa MTB” nie zaprząta sobie głowy tym, jak długo będzie to jeszcze robić jako zawodniczka. – W 200% skupiam się na 20 sierpnia, czyli wyścigu olimpijskim w Rio, a później zobaczymy, co dalej. Nie muszę się tym przejmować, koncentruję się na najbliższych miesiącach i to bardzo komfortowa sytuacja. Myślę, że wciąż mam przed sobą sezon czy dwa na takim poziomie jak obecnie – mówi.

Jej długie utrzymywanie się na szczycie może częściowo wynikać z tego, że dwukołowego bakcyla złapała dopiero po ukończeniu studiów dziennikarskich i słowo „wypalenie” nie zdążyło zaistnieć w jej słowniku. W 1995 r. przyszła mistrzyni pojechała na wycieczkę z lokalnym norweskim klubem kolarskim i pokochała rower na zabój. Już dwa miesiące później została mistrzynią Norwegii, a za kolejne trzy miesiące sięgnęła po mistrzostwo Skandynawii. W swojej karierze Dahle Flesjaa ma na koncie także wiele udanych wyścigów szosowych i prawdopodobnie wróci do ścigania na szosę już w przyszłym roku. Okazją ku temu będą mistrzostwa świata, które odbędą się w Bergen Norwegii. – Moją główną dziedziną pozostanie MTB. Jeśli zdecyduję się wystartować w Bergen, będzie to wyścig ze startu wspólnego. Gdyby tak się stało, w przyszłym sezonie zamierzam ścigać się trochę na szosie, by przygotować się do mistrzostw u siebie i zapewnić sobie nominację do reprezentacji – tłumaczy. Choć rozważała także jazdę indywidualną na czas w Bergen, ostatecznie nie zdecyduje się na nią. – Musiałabym się wtedy poświęcić bardzo specyficznym przygotowaniom i częściowo zrezygnować z kolarstwa górskiego, a to przecież moja praca i wielka pasja.



o autorze

Mateusz Zoń

Od 1999 roku wyczynowo uprawia kolarstwo górskie, wielokrotnie stawał na najwyższych stopniach podium prestiżowych zawodów, także poza granicami kraju. 


komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl