Bikefun Maraton i Mistrzostwa Polski Dziennikarzy.Relacja

Leszno nie było do tej pory na mojej mapie zwiedzonych startowo i podróżniczo miejscowości, dlatego chętnie wybrałem się by sprawdzić swoją nogę na tej dużej kolarskiej imprezie. Moje obawy dotyczące organizacji i obsługi tak wielkiej rzeszy  zawodników żądnych kolarskiej krwi zmusiły mnie do przyjazdu w dzień poprzedzający sam maraton, by uniknąć twardego stania w kolejce rodem z czasów PRL-u. W dniu startu moje zdziwienie było jednak duże podczas obserwowania sprawnie działającej grupy organizatorów płynnie odsyłających z pełnym pakietem startowym napływających falami kolarzy. Ciekawość reszty organizacji zaczęła rosnąć i przyznam szczerze, że nie zawiodłem się, podobnie jak chyba każdy, kto spróbował swoich sił w tym szybkim wyścigu. Stojąc w pierwszym sektorze patrzyłem z podziwem na ogromny 800-set osobowy tłum zawodników. Miałem też jednak zwyczajne kolarskie przeczucie, że niestety wielu z tych żądnych rywalizacji zawodników stojących w odległym miejscu nie będzie miało raczej możliwości dobrnąć na trasie podczas jazdy do samego czoła peletonu.  Ot, taki już urok startu w tak masowych imprezach.

Pogoda bajkowa, minimalne podmuchy wiatru, dużo słońca i sama trasa wijąca się po okolicy Leszna, często pośród lasów. Czegoś brakuje jeszcze? Nie, chyba pakiet startowy został uzupełniony ponad miarę.  Start, wąska droga i już po kilkuset metrach pierwsze próby odjazdu. Taki początek był spodziewany przez wielu, zapowiadał się dość szybki wyścig ze sporą dawką skoków, zaciągów, ucieczek i wijącego się sznura kolarzy w czołówce.

Z tyłu mozolna, ciężka praca by dospawać porwany peleton, czy przeskoczyć do poprzedzającej grupy. Dla sporej rzeszy fanów kolarstwa również okazja do sympatycznego pokręcenia w znajomym, czy też nieznajomym, ale miłym towarzystwie, oraz okazja do nawiązania nowych ciekawych znajomości. Każdy znalazł swój kawałek kolarskiego chleba. W szpicy peletonu pierwszy odjazd grupki faworytów zorganizował się dość szybko, w pierwszej fazie wyścigu, w sumie dość banalnie odpuszczony. Pozostała grupa kolarzy uzupełniających TOP 10 musiała się sporo napracować i „naskakać” by dołączyć do liderów. Średnia prędkość grubo ponad 40 km/h  nie pozwalała raczej na spokojne kręcenie w grupie, która miejscami przyspieszała na płaskim terenie do 60 km/h. Końcówka wyścigu dała się jednak nieco bardziej we znaki z racji  rosnącej temperatury w pełnym słońcu i czołowego wiatru, który zniechęcał pracujących w czubie peletonu. Każdy miał już raczej w myślach walkę na końcowych metrach i starał się przepychać do przodu, by zając jak najlepsza pozycję, tuż przed ostatnią prostą. W ucieczce, dwóch zawodników oderwało się od reszty kompanów by solową jazdą wykończyć ładnie wykute dzieło.

Pozostali walczyli zaciekle w swoich kilkuosobowych grupkach. Finisz ze sporego peletonu był bardzo nerwowy i chaotyczny, co niestety pociągnęło za sobą spora kraksę tuż przed dojazdem do linii mety.  W kolejnych finiszujących grupach sytuacja się powtarzała, przed, czy za metą. Zapewne duże zmęczenie , wola walki, ale i zbyt wąska droga  którą zaserwował organizator   na taki tłum kolarzy spowodowały kilka mniejszych i większych kraks. Być może wnioski z tego w przyszłym roku pozwolą zapiąć organizatorom kolejny, ostatni guzik w sukcesie tej imprezy. 

Miasteczko kolarskie usytuowane na terenie Aeroklubu w Lesznie z ogromnym terenem pełnym ławek, stolików, parasoli, namiotów i barów serwowało wszystko, czego można oczekiwać po wyścigu. Posiłek regeneracyjny na bazie makaronu, bufet wyścigowy z owocami, ciastami czy piankę w kuflu dla spragnionych. Ogromny telebim przed biurem zawodów pozwalał organizatorom uniknąć fali ciekawskich pytań po dotarciu do mety. Wszystkie wyniki wyświetlane były na bieżąco.

 Sama ceremonia wręczenia nagród, pozbawiona długich przemówień, czy podziękowań, okraszona obecnością przedstawicieli władz miasta, czy samego Dariusza Baranowskiego, wielokrotnego medalisty Mistrzostw Polski i Świata z bogato zastawionym ogromnymi pucharami stołem upłynęła w wesołej atmosferze tłumu kibiców i samych zawodników. Podczas losowania nagród kilka osób z ogromnym uśmiechem na twarzy zostało obdarowanych zestawami profesjonalnych kół szosowych, opon i wielu innych akcesoriów kolarskich.

W swojej troszkę nieskromnej próżności dopiszę szerszy akapit o dodatkowej rywalizacji toczącej się podczas wyścigu, co obserwował cały peleton. W ramach tej imprezy, odbywały się również Mistrzostwa Polski Dziennikarzy i przyznam że ta rywalizacja sprawiła mi ogromną satysfakcję z racji poziomu sportowego kolegów po fachu. Wywalczyłem wręcz pazurami swoje zwycięstwo , atakując kilkanaście i  odjeżdżając kilka razy z peletonu. Jednak za każdym razem zaciekły pościg zawodników wspierających kolegę Andrzeja z portalu naszosie.pl nie dawał mi złudzeń z możliwością skutecznej ucieczki. Zwyczajnie wystrzelałem się na tyle mocno, że postanowiłem pilnować już rozwoju wypadków i zaryzykować jednak walkę podczas finiszu z peletonu. Obawiałem się jedenie kraks i zamknięcia mnie przez mniej doświadczonych zawodników w grupie. Ostatnie kilka kilometrów  starałem się walczyć o wysoką pozycję. Czasem pomagając sobie delikatnie dłonią prowokowałem innych do przebijania się dalej do przodu, czy zrobienia mi odrobiny miejsca, by skutecznie zafiniszować. Ostatnia niemal kilometrowa prosta przy prędkości 60km/h pod wiatr to u każdego walczącego na finiszu ogromny i szalony wysiłek. Wygraną wśród dziennikarzy cieszę się bardzo. Portal Velonews.pl przynajmniej w tym miejscu bryluje nad innymi. Czas pokaże, czy urośnie dużo więcej i w innych aspektach. 

Pełne podium  uzupełnił Andrzej Gucwa z portalu naszosie.pl, oraz Adam Kaczmarek z Ks Image Team . Słowa uznania należą się również Mistrzyni Polski Dziennikarek, Joannie Wołodźko z Kolarskiej Gazety Wrocławskiej. Wszystkim gratuluję wyników i walki na trasie.

Galerie i relacje z maratonu znajdziesz tu: 

http://www.llr.com.pl/index.php/leszno-lmr/88-rela...

Pełne wyniki natomiast tu :

http://live.ultimasport.pl/474/index.php?site=resu...

Zdjęcia;  Rafał Głuszak, Piotr Szafraniec, Joanna Banaszak


o autorze

Piotr Szafraniec

Kolarz, kucharz, akrobata. Dwukrotny Mistrz Polski Dziennikarzy w kolarstwie szosowym.

komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl