Makijaż na rower
Większość kobiet nie wyobraża sobie wyjścia z domu bez makijażu. Dodaje nam on pewności i poprawia niedoskonałości urody. Co z makijażem kiedy wychodzimy na rower?
Jak to mówią „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Dokładniej chodzi mi o wiele czynników, które wpływają na to czy mamy się malować wychodząc na rower czy nie. Oczywiście każdy dermatolog powie nam, że im mniej tym lepiej, ale my i tak wiemy swoje.
To czy w ogóle używać kobiecej broni zależy głównie od nas samych. Jeżeli malujesz się codziennie, idąc na rower bez makijażu możesz czuć się niekomfortowo. Styl jazdy również ma trochę wpływu na naszą decyzję. Jeżeli jedziemy na lekką wycieczkę, a nie morderczy trening, makijaż nie powinien nam się rozmazać czy jakoś szczególnie zaszkodzić.
No dobrze, a co jeżeli nie wyobrażasz sobie wyjścia na rower bez make-up’u? W takim wypadku zadbaj, żeby był on odpowiedni. Najgorszym naszym wrogiem jest puder – zatyka nam pory przez co skóra nie może oddychać. Powoduje to stany zapalne, podrażnienia i wysypkę. Jeśli już musimy używać coś do poprawy cery postawmy na niewielką ilość kremu BB. Na oczy nie nakładaj cieni, używaj tylko zwykłych, wodoodpornych tuszy (żadnych pogrubiających, wydłużających bo łatwiej się rozmazują). Spływający do oczu tusz to nic przyjemnego. Na usta możesz nałożyć lekko koloryzującą pomadkę nawilżającą – zapobiegnie nadmiernemu wysuszeniu ust i nada ładny, zdrowy kolor.
Osobiście nie polecam przed treningiem używać żadnych kosmetyków do twarzy (z wyjątkiem kremu nawilżającego, albo z filtrem) tylko pomalować się po skończonym wysiłku. W żadnym wypadku nie nakładaj nowej warstwy na spoconą twarz! Musisz dokładnie zmyć poprzedni makijaż, umyć twarz i dopiero później zrobić nowy.
Trening w pełnym makijażu może mieć odwrotny skutek do zamierzonego. Towarzysze treningu raczej wyśmieją Cię ( w żartach albo i nie ), niż uznają, że ładnie wyglądasz. Jednak ostateczna decyzja czy się malować albo w jaki sposób to robić należy do Ciebie.
komentarze