Cezary Zamana czyli kilka pytań do
Zapraszamy do lektury wywiadu z Cezarym Zamaną. Myślę, że jego sylwetki chyba nikomu, kto ma chociażby blade pojęcie o kolarstwie przedstawiać nie trzeba. Przejdziemy zatem do sedna, czyli do serii pytań.
1. Wszyscy kojarzą Pana przede wszystkim z bogatej kariery zawodowego kolarza szosowego. Jednak warto zauważyć, że epizod z terenową odmianą tej dyscypliny rozpoczął Pan już bardzo wcześnie, tak naprawdę wtedy, kiedy MTB w Polsce się rodziło. Między innymi - Mistrzostwa Polski w Wiśle 1996r. – brązowy medal. Sławno – 1999r. – 5te miejsce (i zdaje się była to wtedy próba znalezienia się w składzie reprezentacji na Igrzyska Olimpijskie w Sydney 2000). Gdzieś po drodze próba startu w Pucharze Świata. Proszę opowiedzieć o tej wczesnej styczności z kolarstwem górskim – czy to było traktowane tylko jako próba czegoś nowego, czy może gdyby sukcesów było więcej, to pozostał by Pan na stale przy ściganiu się w MTB?
Historia. Odkurzając pamięć cofnął bym się jeszcze do roku 1992, kiedy to w pierwszej mojej zawodowej drużynie Subaru trenując na rowerze MTB Merlin (z tytanową rama) w grudniu w Zakopanym razem z kadrą reprezentacji wprawiałem w osłupienie trenerów - dlaczego jako szosowiec zamiast szosówki korzystałem z roweru MTB. A jeszcze wcześniej, to początki mojej kariery miały miejsce w Klubie Kolarskim w Ełku, mającym swoją specjalizację w przełajach, w którym spędziłem osiem lat. Z resztą do kadry narodowej trafiłem najpierw jako przełajowiec. No i do tego dorzucę moje przedsezonowe przygotowania w Kalifornii w roku 1991 na rowerze MTB, by wygrać US PRO Chellenge na szosie. Tak więc odkrywany w tamtych latach rower MTB był dla mnie naturalną urozmaiconą ścieżką przy gotowań do szosy. No ale odpowiadając na pytanie czy mogłem zmienić karierę z szosowca na kolarza górskiego, pewnie była taka możliwość, żeby nie wypadek w na treningu przed Pucharem Świata gdzie paskudnie w kilku miejscach załamałem obojczyk i dostałem w owym czasie zakaz ścigania się na rowerze MTB, gdyż miałem podpisany kontrakt z pierwszą szosową zawodową grupą Mróz dla której priorytetem była szosa.
2. Nawiązując do poprzedniego pytania tudzież gdybania… Wielu zawodników wywodzących się z kolarstwa górskiego i odnoszących w nim liczne sukcesy, z powodzeniem odnalazło się w światowej czołówce kolarskich Wielkich Tourów, wśród takich zawodników są choćby Cadel Evans, Ryder Hesjedal, czy „najświeższy” Mistrz Świata – Peter Sagan. Abstrahując od czynników finansowych determinujących wybór zawodowego ścigania w którejś z dyscyplin, co Pan powie na tezę, że kolarstwo górskie jest bardziej skomplikowane i trudniejsze niż szosowe, stąd więcej przykładów na drogę - sukcesy w MTB przekute w sukcesy na szosie, niż odwrotnie?
Odpowiem matematycznie. Tam gdzie są większe pieniądze to i poziom jest większy. Po za tym nie jeden z kolarzy MTB chciał by być kolarzem szosowym, a raczej odwrotnie to nie koniecznie. Przekładając to na masowość tego jest podobnie. Łatwiej zacząć amatorom współzawodniczenie na MTB niż na szosie. Odnoszę się przede wszystkim do rywalizacji a nie jeździe rekreacyjnej.
3. Ścigał się Pan w drużynie wraz z Armstrongiem, zdarzyło się Panu mieć wpadkę dopingową. Pokusi się Pan o ocenę i rozrachunek z tamtymi czasami? Żałuje Pan czegoś? W jednym z wywiadów doczytałem, że wierzy Pan w teraźniejsze „czyste ściganie”, naprawdę? Skoro medycyna i technologie również poszły do przodu? Skoro w latach 90 i wcześniej środki dopingujące wyprzedzały testy antydopingowe to dlaczego dziś miało by być inaczej? Sam fakt, że jedną z najpotężniejszych drużyn Pro Tour sponsoruje koncern farmaceutyczny nie jest niczym dziwnym?
Dużo pytań w tej kwestii a nie chciał bym odpowiadać powierzchownie, co można różnie interpretować. Ale się postaram. Niestety nazwisko Armstronga kojarzy kolarstwo z dopingiem, a i kto z nim jeździł to kieruje podejrzenia. Paradoksalnie to może za jego sprawą największej afery dopingowej czasów sportu, kolarstwo jako pierwsza dyscyplina sportu wprowadziła najbardziej szczelną kontrolę dopingu, co przede wszystkim wyrównało szanse sprawiedliwszej rywalizacji między zawodowymi grupami. Czyste ściganie? Ciekawe z jakiego kontekstu było to wyrwane. Od zalania dziejów atleci wspomagali się na różne sposoby. Trzeba zaakceptować, że i tak zawsze będzie. Ważne by były zachowane pewne kryteria, które pokazują piękno dyscypliny sportu, a wyrównanie rywalizacji daje szanse tylko prawdziwym mistrzom na wygraną. Mój brak wiedzy w tamtych czasach, ale i innych polskich kolarzy także nie dawał zbyt dużo szans na rywalizację z najlepszymi, a błędy które popełniałem z byt późno zrozumiałem. W tej chwili z przyjemnością oglądam wyścigi kolarskie, gdzie losy Vuelty decydują się w ostatnim tygodniu, w ostatnich 2 / 3 dniach!!!, a nie jak jeszcze nawet przed erą Armstronga na Tour de France w pierwszym tygodniu rywalizacja była przewidywalna dla wielu skazańców, którzy stawali na start by choć tylko ukończyć wyścig.
4. To, że cykl maratonów rowerowych organizowanych przez Cezarego Zamanę wykroczył poza macierzysty dla niego region jest naturalną koleją rzeczy? Czy może niespodziewanym rozwojem wydarzeń? Uczestnikom bardzo spodobała się tegoroczne górskie ściganie w Łopusznej. „Mazovia” już niebawem tylko w nazwie?. Przyszły rok zapowiada się bardzo ciekawie pod względem organizacyjnym, na razie tajemniczo w kalendarzu imprez widnieje „górska etapówka”. Kiedy możemy liczyć na więcej szczegółów?
Etap Mazovii w Łopusznej nie był przypadkiem. Był to eksperyment, by trochę odświeżyć nasz cykl, który co roku nieco ewoluował. Kiedyś blisko Warszawy, potem wokół Mazowsza, potem dalej na Mazury, przez Podlasie, Lubelskie, Kujawsko-pomorskie, czy po sąsiedzku Łódzkie. Dbając o nasz elektorat wybranych kolarzy chcę im zaproponować kompleksową przygodę, która w zrównoważony sposób daje możliwość rozwoju i sprawdzenia się w każdych warunkach, tak jak to jest na Tour de France. Szybki początek na początku sezonie na Mazowszu, by w trakcie kolejnych edycji trasy były coraz trudniejsze, t.j. wyżyna Łódzka, czy tez góry Świętokrzyskie by kulminacja osiągnęła szczyt w lipcu na etapówce na Podhalu, ale i częściowo też w Beskidzie (szczegóły już nie długo). Podróż z Mazovią to wspaniałe różne tereny w Polsce z ich przemyślnie wybranymi miejscówkami.
5. Moim zdaniem ciekawym posunięciem, odróżniającym Mazovię od innych imprez rowerowych, było wprowadzenie zimowych edycji maratonów. W tym roku udało się Panu zorganizować cykl imprez szosowych. Proszę ocenić zainteresowanie i rozwój obu cykli.
W tej chwili nasza oferta rowerowa jest kompleksowa, od zimowych maratonów na których bez nie potrzebnej długiej przerwy można się przygotować do sezonu poprawiając technikę jazdy. Kalendarz Mazovii ułożonym ze stopniowo zwiększającą się skala trudności i świetnymi letnimi miejscówkami. Dwie etapówki dla bardziej wprawionych w górach oraz zgoła z odmiennym charakterem etapówka na Mazurach. Do tego cykl szosowy, który w tym roku rozdzielmy od maratonów MTB by móc sobie jako organizatorom, ale i dla uczestników lepiej go przygotować. A jak i tych wrażeń komuś będzie za mało zapraszam na Mazovię 24h.
6. Sporo nazwisk ze światowego jak i rodzimego kolarstwa po zakończeniu kariery albo szuka albo znalazło jeszcze w czasie ścigania pomysł na własny biznes i w większości przypadków jest to „okołorowerowa” forma zarabiania pieniędzy. Organizacja imprez sportowych, dystrybucja sprzętu kolarskiego, porady treningowe – to przede wszystkim. Z „nie rowerowych” do głowy przychodzi mi teraz Dariusz Baranowski i jego hodowla psów. Czy Cezary Zamana próbował, bądź próbuje realizować się w innej branży niż kolarska? Czy po prostu łatwiej jest rozkręcić coś, z czym miało się styczność przez wiele lat?
Moim zdaniem przykład Darka jest wzorcowy. Jest dalej profesjonalnie przy kolarstwie po przez komentarz w zacnym kanale Eurosportu. Przybliża złożoność kolarstwa szosowego, a za razem dla równowagi ma inne zajęcie . Niestety mi się to nie udało, gdyż kolejny mój projekt to rozwój Akademii rowerowej Cezarego Zamany, do której zaprosiłem świetnych sprawdzonych partnerów których nie długo przedstawię
7. Można powiedzieć, że Maja Włoszczowska wychowała się na Grand Prix MTB Czesława Langa, Paula Gorycka czy Monika Żur to zawodniczki zaczynające od Pucharu Szlaku Solnego MTB. 11 lat „Mazovii” za nami, proszę pozwolić sobie na wymienienie nazwisk, które Pańskim zdaniem „wychował” ten cykl.
Otwarty charakter Mazovii daje szansę wyłonienia z szerszego grona zawodników takich ludzi jak Marek Stram, w-ce mistrz świata w jeździe 24h czy Patryk Piasecki, który jako olimpijczyk z Aten przecierał szlaki MTB na Mazovii, by zostać zawodowym kolarzem grupy JBG2.
Dziękuję, życzę dalszego rozwoju organizowanych przez Pana imprez!
komentarze